-Aha.-mruknęła, nie rozumiejąc, o co chodzi blondynce.
-Nie no, nie wierzę!
-Co się stało Rose?-zmartwiła się Lisa nagłym krzykiem koleżanki.
-Patrz!-przytrzymała przed jej oczami swój plan zajęć.
-I co?
-Nie widzisz!-wskazała na jeden punkt.-Eliksiry mam łączone ze Slytherinem!
-Czyli wychodzi na to, że ja mam z Hufflepuff... Może być.-wzruszyła ramionami.
-Tak, dla ciebie to dobrze, ale co ja mam powiedzieć! Będzie tam Albus i ...Malfoy.-prychnęła.
-Właśnie, co do twojego kuzyna. Nie powinnaś się z nim przypadkiem pogodzić? No wiesz, jesteście rodziną.
-Nie jesteśmy pokłóceni.
-To dlaczego ze sobą nie rozmawiacie?-zauważyła chytrze.
-No bo... on woli rozmawiać z Malfoyem.
-Ehhh... dobra, nie będę się z tobą teraz kłócić. Tylko przemyśl to, co powiedziałam. -spojrzała na zegarek na ręce.-Muszę już lecieć na zajęcia. Na razie!
-Tak, pa...
-Witam wszystkich serdecznie...-zaczął Slughorn.-... zanim zaczniemy, chciałbym wprowadzić nową regułę.-przejrzał wzrokiem wszystkich obecnych.-Jako, iż mamy łączone lekcje to chciałbym, aby w mojej klasie panował porządek. Dlatego zdecydowałem, że w jednej ławce będzie siedział jeden uczeń z Gryffindoru i jeden ze Slytherinu. Jakieś pytania?
U większości uczniów humor się pogorszył, ale w tej sytuacji najbardziej cierpiała Rose. Wolała już siedzieć z Dannym, którego przezywają "śmierdziel" chyba z wiadomego powodu, niż z jakimś Ślizgonem.
-Uczniowie z domu Lwa będą losować karteczki, z kim będą siedzieć. Proszę Panna Moon.-zaczęło się losowanie. Niektórzy mieli lepiej inny gorzej. W końcu przyszła pora.
-Panna Weasley, zapraszam.-profesor przywołał ją gestem ręki.
Rose wstał z miejsca i powoli podeszłą. Modliła się podświadomie, żeby nie wylosować swojego kuzyna, z którym ostatnio ma nie za dobry kontakt. Lisa miała rację. Ona i Albus nie odzywają się do siebie i tylko przy rodzinie udają, że wszystko jest w porządku.
Zanurzyła dłoń w materiałowym worki z karteczkami. Papierki przesuwały jej się między palcami, a ona sama bała się wyciągnąć któryś z nić.
-Proszę losować, Panno Weasley.-zniecierpliwił się nauczyciel.
Chwyciła pierwszą lepszą karteczkę i wyjęła rękę. Westchnęła głęboko i skrzyżował dwa palce za plecami. Dopiero później odczytała nazwisko. Przeklinała się w myślach, że o tym nie pomyślała. Co prawda jej modlitwa została wysłuchana, ale szczerze to wolałaby zobaczyć nazwisko swojego kuzyna na papierze. Przełknęła ślinę.
-Scorpius Malfoy.-rzekła ozięble i spojrzała na owego chłopaka.
Młody Malfoy prawie nie spadł z krzesła, kiedy to usłyszał. Był bardzo zdziwiony takim obrotem spraw, podobnie jak reszta, a zwłaszcza jego przyjaciel, który wiedział, że jego kuzynka nie pała do niego sympatią. Blondyn wyprostował się podenerwowany na krześle i czekał, aż jego nowa "koleżanka" z ławki usiądzie obok. W jego oczach można było dostrzec zdenerwowanie, satysfakcję, ale i wielką radość. Dziewczyna usiadła jak najdalej od niego i zniecierpliwiona czekała na koniec lekcji.
-Yyyy... Cześć Rose.-Scorpius uśmiechnął się nieśmiało.
-Taaaa cześć.-odparła znudzona.
Chłopak postanowił na razie się do niej nie odzywać, bo widział, że jest zdenerwowana jego towarzystwem. Obiecał sobie jednak, że spróbuje nawiązać z nią jakieś pozytywne relacje, ale będzie się poruszać małymi kroczkami.
-Wszyscy już mają miejsca, a więc zaczynamy. Na początek przygotujemy Eliksir, którego przepis macie w podręczniku na stronie 57. Kiedy ktoś skończy, to zgłasza się do mnie, a wtedy go ocenię. Możecie zaczynać.
Rose szybko chwyciła za kociołek i zaczęła poszukiwać potrzebnych składników, podczas gdy Scorpius przyglądał się jej z zachwytem. Dziewczyna czuła na sobie jego wzrok, z początku to ignorowała, ale z każdą chwilą zaczynało ją to irytować.
-Co?-burknęła, odwracając się w jego stronę.
-Nie nic.-zarumienił się lekko.
-To przestać się na mnie gapić i bierz się do roboty, bo nie wiem, czy wiesz, ale mamy eliksir do zrobienia.-przymrużyła oczy i wróciła do pracy.
-A no tak.-podrapał się zawstydzony po karku i zaczął przyrządzać wywar zgodnie z opisem w książce.
Nie minęło nawet kilka minut, a Scorpius dogonił dziewczynę. Rose chwilę przyjrzała się pracy chłopaka z szeroko otwartymi oczami. Robił wszystko bardzo szybko, zręcznie i dokładnie, jakby znał przepis na pamięć. Tak się zapatrzyła, że nie zauważyła swojego eliksiru, który gotował się trochę za szybko. Na szczęście w porę się zorientowała i zmniejszyła ognień. Odetchnęła z ulgą i starała się już nie zwracać uwagi na chłopaka siedzącego po jej prawej.
W końcu jej Eliksir był gotowy podobnie jak Scorpiusa. Zgłosili się w tym samym czasie, a profesor zaraz do nich podszedł.
-Co my tu mamy? Hmmm...-przyjrzał się pracy Rose. Sprawdził kolor, konsystencję i zapach.
-Bardzo dobrze Panno Weasley. Cóż trochę zbyt gęsty, ale cała reszta jest idealnie. Gryffindor otrzymuje 5 punktów.
-Dziękuję Panie Profesorze.-skinęła z uśmiechem głową.
-Teraz Pan Malfoy.-tak samo sprawdził eliksir chłopaka.
-Świetnie. Gratuluję Panu, eliksir wykonany bezbłędnie. Przyznaję Slytherinowi 15 punktów.
-Dziękuję Panu bardzo.-uśmiechnął się szczerze, a mina Rose zrzedła.
Scorpius odwrócił się w jej stronę, spodziewając się uśmiechu. Oboje wykonali poprawnie zadanie, więc myślał, że to ją trochę rozweseli. Zamiast uśmiechu zobaczył zabijające spojrzenie pochodzące z pięknych oczu Rose i obrażoną minę.
-Dziewczyny są bardzo trudne w obsłudze.-pomyślał zdołowany.
YOU ARE READING
Uczucie w nienawiści | Rose&Scorpius -ZAWIESZONE
FanfictionRodziny Weasley oraz Malfoy nigdy nie darzyły siebie sympatią. Jedni uważani za zdrajców krwi, a drudzy za sługusów Czarnego Pana. Można szczerze powiedzieć, że się nienawidzą. W podobnych sytuacjach byli ich wszyscy potomkowie. Darzyli siebie nawza...
Być lepsza...
Start from the beginning