Spotkanie po latach.

8 1 0
                                    

Siedzę w kafejce popijając gorące latte. Wlepiłam wzrok za okno. Biały puch pokrywał wszystko wokół. Zaczęłam bawić się kosmykiem moich jasnych, szatynowych włosów. Technikum zostało zamknięte z powodu dużej ilości chorób w szkole. Za dokładnie trzy tygodnie są święta ,a ja nie mam kompletnie pomysłu co kupić dwóm bratom ,siostrze i mamie. Upiłam następnego łyka ciepłego napoju zahaczając lekko kolczykiem w języku o zakończenie kubka. Wstałam i wyrzuciłam puste, papierowe naczynie do kosza. Wyszłam powolnym krokiem z tego miejsca i ruszyłam w kierunku sklepów. Gdy miałam już wchodzić do jednego z zabawkamu wpadł na mnie wysoki ,umięśniony chłopak na oko miał jakieś 190 cm ,a przy moich 160cm sięgałam mu do klatki piersiowej. Za nim biegło jeszcze trzech chłopaków. Chłopak popatrzył się w moje oczy i szepnął ciche przepraszam. Poznałam jego głos. Jest to Josh Cuthbert dopiero zaczął oficjalnie występować razem z pozostałą trójką. Nie nagrali ,żadnej piosenki ani płyty ,ale są bardzo znani. Uwielbiam ich głos ,mają czyste, głębokie tony. Jednak nie będę ich błagać o autograf ani na nich skakać. To niestosowane ,mimo że są uznawani za gwiazdy.

-Nic się nie stało- odpowiedziałam trochę zciszonym głosem ,wpatrując się w jego błękitne oczy.

Poczułam znane mi ciepło na policzkach. Chłopak podniósł rękę i dotknął moich rumieńców. Za nami usłyszałam chichot i piski. Odwróciłam się odsuwając od Josh'a i zobaczyłam tłum dziewczyn biegnących w stronę zespołu i mnie.

-Pomóc wam?- zapytałam lekko rozbawiona.

-Jak umiesz- powiedział drugi mężczyzna nieco niższy od błękitnookiego z lekkim uśmieszkiem.

Chwyciłam za rękę JJ i zaczęłam biec w stronę ciemnego załuku ze świadomością ,że tłum jest blisko nas. Wbiegliśmy do niego ,a ja wykorzystałam znajomość terenu i umiejętności z zajęć gimnastycznych. Skoczyłam na jedną ścianę i dzięki temu ,że są niedaleko od siebie odbiłam się i poleciałam na drugą , na której była drabinka zaczynająca się dwa metry nad ziemią. Wspiełam się na nią ,a u samej góry zapamiętałam,że jest ogrodzenie ,więc stanęłam na drabinkach na rękach i poleciałam do tyłu odbijając się rękami od drążka i z gracją przeleciałam nad ogrodzeniem. Spojżałam na chłopaków na dole, którzy bili mi brawo.

-Jeśli nie chcecie zostać rozszarpani to się pospieszcie -powiedziałam ze śmiechem.

George się uśmiechnął i wykonał to samo co ja ,lecz bardziej w męski sposób. Gdy był już obok mnie to przybiliśmy sobie piątkę. Patrzyliśmy na chłopaków ,którzy kłucili się kto następny. Wyszło na to ,że po dwóch sekundach Josh skorzystał ze swojego wzrostu i ,gdy wyciągnął ręce do góry to złapał się drabinki ,a korzystając z mięśni się podciągnął i w bardzo seksowny sposób wszedł na górę na koniec przeskakując ogrodzenie. Pozostała dwójka postąpiła podobnie ,lecz miała lekkie problemy z podciągnięciem się.

-To gdzie teraz? -spytał mnie chłodno Jaymi.

Co ja takiego zrobiłam?

-Jeśli się chcecie ukryć to możemy u mnie ,bo wszyscy wracają dopiero za jakieś pięć godzin lub możecie iść gdzie chcecie.

-A daleko mieszkasz?

-To tam- powiedziałam wskazując na czarną willę lekko przygryzając dolną wargę.

-No, no ładny dom- powiedział JJ.

-Moja mama jest biznesmenką- powiedziałam czerwieniąc się.

-To idziemy?- spytał wesoły George.

-Pewnie- odpowiedzieli wszyscy ,lecz Jaymi powiedział z obojętnością.

Obróciłam się w prawo i ruszylam po budynkach w kierunku domu. Przeskakiwałam z budynku na budynek. Gdy byliśmy prawie przy domu zwróciłam się w stronę zespołu i kazałam im założyć kaptury. Poczym zaczęłam schodzić w dół do innej ciemnej uliczki. Chwyciłam za nadgarstek Josh'a i przyspieszyłam przechodząc przez skrzyżowanie. Kiedy byliśmy już na drodze ,która prowadziła do mojego domu mój przyjaciel mnie zauważył i zawołał. Puściłam mężczyznę i przytuliłam Carla ,który zdążył już do nas podejść.

Sometimes it is hard.[zawieszone]Where stories live. Discover now