Rozdział 6

16 4 0
                                    

  Mój pierwszy weekend w domu minął stanowczo zbyt szybko. Rodzice postanowili, że już od poniedziałku zacznę uczęszczać do szkoły, abym nie miała braków i żebym jak najszybciej powróciła do normalnego życia. Mimo wielu próśb moich zarówno, jak i babci — nie udało ich się przekonać do przedłużenia wolnych dni. Byli w tej sprawie strasznie uparci i naprawdę ani jeden powód do nich nie trafiał. Oni jak zawsze wiedzieli co dla mnie najlepsze, lepiej niż ja sama wiedziałam. To znaczy — rodzice tak uważali, nie ja. Poprzednio szpital, teraz szkoła... Przywykłam już do tego, to normalne w moim domu. Poprzedniego dnia, wieczorem, dokładnie przygotowałam się na kolejny dzień. Spakowałam swoją torebkę, naszykowałam ubrania i położyłam się od razu spać, ciesząc się przy okazji możliwością spania trochę dłużej niż zazwyczaj. Co mojej radości nici, ponieważ zostałam obudzona wcześniej, niż zamierzałam, a to wszystko przez moją młodszą siostrę, która od samego rana hałasowała w całym domu. Mogłam, chociaż czerpać satysfakcje z długiego leżenia w łóżku, bo za nic już nie mogłam zasnąć. Czas, który wykorzystałam tylko na leżenie w łóżku, jak się okazało i tak bardzo szybko przeminął. Tak szybko, że praktycznie byłam spóźniona na pierwszy dzień w swojej nowej szkole. Szybko nałożyłam na siebie mundurek szkolny, zabrałam torbę i pobiegłam na dół. W biegu złapałam kanapkę, zamknęłam dom i pobiegłam na pobliski przystanek, tak szybko na ile pozwalały mi nogi. Gdybym dotarła trzydzieści sekund później, byłabym spóźniona na autobus i musiałabym iść na piechotę kilka dobrych kilometrów do szkoły, a wtedy dotarłabym dopiero na czwartą lekcję i to tylko jeśli szczęście by mi dopisywało. Nie patrząc na obce twarze, zajęłam wolne miejsce w autobusie. Udało mi się zająć całkowite wolne miejsce, więc byłam z tego powodu zadowolona. W swojej komórce włączyłam ulubioną playlistę, której jak zwykle słuchałam w słuchawkach, obserwując jednocześnie całą okolicę za oknem autobusu. Przez całą drogę cicho nuciłam dobrze znane mi wersy piosenek. Gdy pojazd się zatrzymał przed ogromnym budynkiem, nie dowierzałam w to, że już jestem pod szkołą. Budynek w ogóle nie wyglądał na szkołę, ale gdy zostałam sama w autobusie, ponieważ reszta zdążyła już wyjść, ocknęłam się i szybko wybiegłam z pojazdu, rzucając szybkie do widzenia kierowcy. Budynek szkolny był ogromny i widać było, że jest to jeden z nowoczesnych budynków. Podobało mi się to już na samym początku. Fakt, jest nowoczesna, a ja lubię nowoczesności, ale podobała mi się również pod względem ogólnym. Miała nietypowy kształt, co naprawdę kusiło, aby wejść do środka, chociaż na chwilę. Nie tak jak te wszystkie, stare szkoły, które bez problemu mogły pochodzić z najstarszych stylów. Staroć jest nudna i przeterminowana. Pełno uczniów przed szkołą prowadziło swobodne rozmowy lub czekało na swoich znajomych. Nie czekając na nic — bo w zasadzie nie miałam, na co i na kogo — ruszyłam przed siebie. Szczęście musiało mi dopisywać, bo tak jak chciałam, nikt nie zaszczycił mnie nawet najmniejszym i najkrótszym spojrzeniem w życiu, a przynajmniej tego nie widziałam. Naprawdę mnie to cieszyło, a to tylko dlatego, że nie lubiłam żyć w centrum uwagi. W holu szkoły była tylko jedna osoba. Chłopak, wysoki, ciemne włosy, brązowe oczy. Wyglądał, jakby na kogoś czekał. Wyglądał, jakby czekał na mnie... bo gdy tylko mnie zauważył, szeroko się wyszczerzył, chwaląc się przy okazji dwoma szeregami idealnie prostych i białych zębów.
— Hej, ty! Melanie, racja? — wskazał na mnie palcem, a ja tylko skinęłam głową. — Och, przepraszam. Zachowałem się dość niekulturalnie. Nie wiem, czy rodzice ci przekazali, ale dyrektor wysłał do twoich rodziców maila z informacją, że będzie na ciebie czekał ktoś, kto cię oprowadzi po całej szkole. Tym kimś jestem właśnie ja — uśmiechnął się jakby dumny z siebie.
— Jeśli nie chcesz, to w sumie nie...
— Daj spokój, chce to zrobić.
— Nawet nie wiem, jak masz na imię...
— Ach tak. Masz rację, przepraszam. Jestem jakoś strasznie rozkojarzony — powiedział, drapiąc się po karku. — Nazywam się Gabriel Trevis i jestem na drugim roku. Przejdźmy do formalności. Tutaj masz właściwie wszystko — powiedział, wręczając mi stos papierów. — Swój plan lekcji, mapa szkoły, rozpiska sal, przerw, a tutaj masz numer swojej szkolnej szafki wraz z kodem.
— Trochę tego jest — jęknęłam podłamana ilością wszystkich rzeczy, które wcześniej czy później musiałam zapamiętać.
— To tylko tak wygląda — powiedział, ruszając przed siebie. — Mogę się spokojnie z tobą założyć, że nawet bez starań zapamiętasz wszystko w tydzień. No... góra dwa.
— Na pewno nie.
— Gadasz głupoty, Melanie. W rzeczywistości wcale nie jest tego tak dużo.
— Załóżmy się o to — zaproponowałam.
— To będzie niesprawiedliwe, bo albo celowo będziesz starała się nie zapamiętać, albo zaczniesz udawać, że nie pamiętasz.
— Boisz się? — zapytałam, doskonale wiedząc, że podpuszczanie chłopaka skończy się zgodą na moją propozycję.
— Ja nigdy się nie boję — zapewnił. — Więc o co się zakładamy?
— Jeśli wygram ja, przed cały miesiąc będziesz odrabiał mi prace domowe — uśmiechnęłam się typem uśmiechu "no dalej, podejmij się tego".
— Dobra, ale jeśli ja wygram... Hm — uśmiechnął się pod nosem i wyciągnął ku mnie swoją dłoń, abym mogła za nią złapać i żebyśmy oboje przecięli wolnymi rękami nasze splecione dłonie.
— Gabriel! Najpierw powiedz, co jeśli ty wygrasz.
— Coś się wymyśli — wzruszył ramionami. Uścisnęliśmy swoje dłonie, następnie przecięliśmy je i gdy chciałam rozłączyć moją małą od jego dużej dłoni, złapał mnie za nadgarstek i dalej pociągnął za sobą.
Nie wiedziałam, że to było możliwe, ale chłopak jeszcze przed lekcjami oprowadził mnie po większości szkoły. Pokazał kilka najważniejszych pomieszczeń w szkole takie jak stołówka, biblioteka, pielęgniarka i różne pokoje. Wciąż wątpiłam w wygraną chłopaka w naszym zakładzie. Było tego naprawdę wiele, a ja ledwo pamiętałam jakimi drzwiami przyszłam.
— Co to za szkoła? — zapytałam wciąż w głębokim zamyśleniu.
— Jak to jaka? Co masz na myśli, Mel? — nieświadomie użył określenia, którego używał głównie mój starszy brat. Na wspomnienie o nim trochę posmutniałam, ale starałam się tego nie pokazać chłopakowi, ponieważ teraz nie miałam nawet najmniejszej ochoty, tłumaczyć mu tego, co zdarzyło się w moim życiu przez taki krótki czas. Na jego twarzy pojawiło się niedowierzanie, jednak próbował to przede mną zamaskować.
— No nie wiem. Prywatna, publiczna? Cokolwiek w sumie...
— Prywatna, ale czegoś tu nie rozumiem. Nie wiesz nawet, do jakiej szkoły będziesz chodzić?
— Przepraszam, ale ja...
— Gabriel Trevis jest proszony do gabinetu dyrektora. Prosimy o najszybsze zjawienie się w sekretariacie — głos kobiety przerwał mi zdanie i wydobył się tak naprawdę znikąd. To znaczy, wylatywał po prostu z głośników szkolnego radiowęzła, którego nie zdążyłam nawet zauważyć.
— Idź, wołają cię... — pospieszyłam chłopaka. Zapewne, było to coś pilnego, skoro wzywają go przez szkolny radiowęzeł.
— Wiem... — jęknął. — Przepraszam, Melanie. Nie mam pojęcia, czego znowu ode mnie chcą. Przepraszam, naprawdę przepraszam. Wszystko nadrobimy za godzinę, a nawet ci to jakoś wynagrodzę.
— Przestań. Nie ma sprawy — starałam się go uspokoić, ale chyba na marne. Jednak Gabriel postanowił zmienić ten temat i wrócić do poprzedniego.
— Dokończysz mi chociaż to, co chciałaś powiedzieć, ale nie zdążyłaś?
— Nie ma takiej potrzeby — pokiwałam na boki głową. — Idź już, bo się spóźnisz.
Chłopak skinął swoją głową w geście zgody i szybko mnie uścisnął. Trwało to tylko chwilę, a późnej już go nie było nawet w zasięgu moich oczu.
Nie chcąc tracić na darmo czasu, zerknęłam na mapkę szkoły, a następnie na swój plan lekcji. Biologia. Sala numer 217. O ile się nie myliłam, była to sala na drugim piętrze. Spoglądając co jakiś czas na mapę, szłam przed siebie w celu dotarcia na biologię. Jakoś udało mi się przedrzeć przez tłumy ludzi na korytarzu, a w dodatku nawet niezauważona. Dlatego szczęśliwa tym faktem oraz odnalezieniem odpowiedniej sali, zajęłam pierwsze lepsze miejsce, czekając, aż lekcja w końcu się rozpocznie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 14, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Brakujący elementWhere stories live. Discover now