~I~

571 53 34
                                    

Budzę się przed siódmą i po chwili wstaję z łóżka. Nie przyśniło mi się już nic, z wyjątkiem tego koszmaru, który nawiedza mnie codziennie z niewiadomych mi przyczyn.

Dlaczego akurat taki sen mnie prześladuje? Kompletnie nie mam pojęcia, ale nie ma teraz czasu na rozmyślanie, trzeba wyszykować się do szkoły. Jestem już w drugiej klasie liceum w Los Angeles, ponoć jednego z najlepszych w tym mieście, ale kto to wie.

Kieruję się do szafy, aby wybrać jakieś ubrania na dziś. Wszystko w niej jest koloru czarnego oraz ciemnego fioletu, ponieważ są to moje dwa ulubione kolory. Biorę kilka przypadkowych rzeczy i idę do łazienki, która znajduje się naprzeciwko mojego pokoju.

Pomieszczenie jest urządzone głównie w szarości, ale znajdują się też śladowe ilości czerni. Dzisiaj wybór padł na czarną koszulkę z logiem zespołu mojego brata - Falling In Reverse, czerwoną koszulę w kratę oraz czarne, podarte spodnie z wysokim stanem. Wzięłam wcześniej z osobnej szafki bieliznę. Po ubraniu się, sięgam z półeczki obok lustra moją kosmetyczkę. Lekko podkreślam moje niebieskie oczy czarnymi kreskami i czeszę długie, hebanowe włosy. Standardowo układam grzywkę z lewej strony na prawą i schodzę na dół do kuchni, aby zrobić sobie jakieś śniadanie.

Tak jak przypuszczałam, przy stole siedział mój najukochańszy braciszek Ronnie, którego kocham najbardziej na świecie. (Wyczujcie ten sarkazm) Fakt, jesteśmy rodzeństwem, ale nie mamy dobrego kontaktu ze sobą. Spowodowane jest tym, że Ronnie całkowicie oddał się swojemu zespołowi i praktycznie nie ma go w domu. Bez słowa idę do szafki po płatki czekoladowe i biorę mleko z lodówki. Szczerze nie przepadam za ciepłym mlekiem w płatkach, dlatego też jadam je zawsze z zimnym. Udaję się do szafki po przeciwnej stronie kuchni, aby wziąć miskę i łyżkę, po czym przygotowuje mój pierwszy posiłek w tym dniu. Przez cały czas czuję wzrok brata na sobie. Nie jest to miłe uczucie, ale olewam to.

- Co, Katie, nawet nie przywitasz się ze swoim kochanym braciszkiem? Jak ciebie rodzice wychowali? – ja mu dam zaraz Katie. Dobrze wie, że nie lubię tych idiotycznych zdrobnień od mojego imienia, a ten celowo to wykorzystuje. Zaraz odegram się za to.

- Wychowali mnie na tyle dobrze, aby unikać osób twojego pokroju. Kiedy ty w końcu odwiedzisz mamę? Nie byłeś u niej od ponad miesiąca. Ale przepraszam, zapomniałam. Zespół jest najważniejszy. Mogę się założyć, że gdybym skoczyła z mostu, nie miałbyś czasu przyjść na mój pogrzeb. Ja w przeciwieństwie nie mam całego świata w dupie.

- Woah, siostrzyczko spokojnie, nie unoś się tak. Na pewno nie odwiedzę jej w tym tygodniu, bo jutro wyjeżdżam w trasę koncertową i nie będzie mnie przez dłuższy czas, ale dwa razy w tygodniu rozmawiam z mamą przez telefon, więc nie rozumiem ciebie.

- Okej, niech ci będzie, ale od razu jak przyjedziesz do domu, pakuję ciebie do samochodu i jedziemy do naszej rodzicielki. Nie obchodzi mnie jak bardzo będziesz spity, ja zaciągnę cię tam siłą, jeśli nie chcesz po dobroci i nawet nie próbuj się wymigiwać od tego!

- No dobrze. Ej, a może pójdę do sklepu? Bo nie mamy nic już w lodówce.

- Brawo, Ronnie w końcu myśli! Pieniądze masz na blacie, ja muszę już spadać do szkoły, bo się jeszcze spóźnię.

- Ok, dzisiaj nie mam nic do roboty, to MOŻE jeszcze posprzątam i ugotuję obiad....

- Nawet nie zbliżaj się to kuchenki!!! Nie pamiętasz co ostatnio z nią zrobiłeś?! – przerwałam mu, ponieważ pewnego dnia Ronnie chciał pokazać, że jest dobrym bratem i postanowił zrobić kolację. Omal nie spalił nam domu. Od tego czasu ma całkowity zakaz zbliżania się do kuchni. Taki przykładny kucharz z Ronnie'go Radke, że głowa mała. - Jak już chcesz się mi podlizać, to zamów coś, jak przyjdę ze szkoły okej?

Saviour || Andy BiersackWhere stories live. Discover now