3.

32 3 0
                                    

Canada, Alberta. Canmore

"- Jakie to uczucie kochać i być kochanym?

- Nie wiem."

***

Można było śmiało powiedzieć, że na dworze było kilka metrów śniegu. Miasteczko wręcz tonęło w jego ilościach, a i tak śnieg nadal pruszył. I nie wyglądało na to, by zamierzał przestać. Tak samo, jak Clara nie przestawała myśleć o Jacku.

- Hej, Clarie. Wróć do nas. - zamrugała oczami, słysząc głos starszego brata.

- Jestem z wami, Kellan. - mężczyzna przewrócił oczami.

- Własnie widzę. Jest wigilia, dziewczyno. Zajęłabyś się swoją mała bratanicą, a nie...jakimś tam...

- On nie jest jakiś tam, Kell. - przerwała brunetowi.

- Proszę cię, Clara. Siedzi tu cała rodzina. Zostaw go choć na moment, okay? Dla swojego dobra. - złapał ją za ramię i popatrzył w oczy.

Te jego piwne oczy były tak bardzo przekonujące...

- Okay. Idę do Elizy. - posłała mu krótki uśmiech i poszła do chrześnicy.

Jej brat westchnął i uśmiechnął się w myślach. Spojrzał na swoją ciężarną żonę, która już trochę zmęczona, usiadła obok niego przy stole i napiła się wody.

- Jak tam, mój słoniku?- zagadnął blondynkę, a ona spojrzała na niego groźnie.

- Jeszcze raz powiesz, że jestem słoniem, to będzie z tobą źle. Przysięgam. - jej mąż zaśmiał się perliście. - To ty chciałeś mieć jak największą rodzinę, więc z łaski swojej choć trochę mi pomóż, kiedy już udało ci się kolejny raz mnie zapłodnić. - mówiąc uniosła brwi do góry.

- Dobrze, kochanie. - pochylił się i pocałował malinowe usta małżonki.

- Tato, mamo! Wujek Alec z ciocią Alice znowu się kłócą! - ich mała córeczka z ciemnym warkoczykiem podbiegła do nich i wskazała na dwudziestoletnich bliźniaków. Małżeństwo zaśmiało się głośno.

- Jak zawsze, córciu. - odpowiedział jej tata, głaszcząc ją po policzku.

- Mogę rzucić się na wujka? - zapytała z błyszczącymi oczkami.

- Nie wydaje mi się...

- Oczywiście, że tak, skarbie. - Olivia weszła w słowo Kellenowi, a mała dziewczynka z radością pobiegła w stronę Aleca.

- Olivia? Jak...- zszokowany jej zachowaniem uniósł rękę. Ta tylko wzruszyła ramionami i wgryzła się w ciasto. Mężczyzna pokręcił głową z uśmiechem i podparł się dłonią o czoło.

***

- Fajnie, że mnie słuchasz. - burknęła osiemnastoletnia siostra blondyna. Ten ocknął się i popatrzył na nią pytająco. - Mówiłam coś do ciebie.

- Przepraszam.

- To chyba nie mnie powinieneś przepraszać. - dodała cicho.

- Co?

Popatrzyła na brata z drwiną.

- Kocham cię, jełopie. Ale oboje wiemy, że nie powinno cię tu dzisiaj być. -była wkurzona na Jacka za jego zachowanie i nie zamierzała się z tym kryć.

- Przestam o tym mówić, Jess.

W odpowiedzi usłyszał głośny śmiech młodszej siostry, na co wszyscy w salonie popatrzyli w ich stronę. Odchrząknęła i poważnie spojrzała w oczy blondyna.

Winter love storiesWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu