Prolog

77 11 2
                                        

W ten wieczór najchętniej leżałabym w łóżku czytając ciekawą książkę i pić gorącą herbatę. Pogoda nie jest dzis najgorsza na późną jesień. Nie przepadam za taką pogodą, ale dziś mogłabym siedzieć przed oknem i oglądać spadające liście.  cóż  marzenia marzeniami, ale praca wzywa. Praca w Arkham nie jest taka prosta, tym bardziej ze wiesz, że w każdej chwili  może ci się coś stać. Powoli, z myślą że nie mam dużo czasu udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic,  włosy zostawiłam rozpuszczone. Podkreśliłam tylko swoje rzęsy i zdecydowałam na lekki czerwień na moich ustach. Zjadłam jeszcze szybkie śniadanie składające się praktycznie z owoców,  ubrałam kurtkę i wyszłam z domu. Szybszym krokiem udałam się do samochodu i pokierowałam się w stronę szpitala.

-----------------------------------------------------------

Szpital psychiatryczny Arkham to stary, nie wyremontowany budynek inspirowany stylem gotyckim znajdujący się praktycznie w samym centrum Gotham City.

-----------------------------------------------------------

Siedziałam w biurze przeglądając akta pacjentów. Miałam wybrać jednego z nich, aby się nimi zająć,  i rozpocząć ich leczenie. Żaden z nich specjalnie nie zwrócił mojej uwagi. Usłyszałam harmider na korytarzu, wiec postanowiłam to sprawdzić.

- Ah, doktor Quinzel, właśnie przywieziono nowego pacjenta.
-Kto to jest? - zapytałam. 
- Mówią na niego Joker, pewnie o nim słyszałaś.
Nie,  jeszcze nie miałam okazji.
- Tak więc,  jest psychopatą. Zabija z zimną krwią i znalazł już Bóg wie ile razy Arkham. Za każdym razem udawało mu się uciec. A teraz proszę,  to jego akta.
Przed ptzeczytaniem jego akt, postanowilam dowiedziec sie o nim informacje z innych źródeł. Po jakimś czasie zabrałam się za czytanie akt od nowego pacjenta.
Kończąc   przeglądać jego papiery w ciszy, ktoś wszedł do mojego biura.
- Dobry wieczór,  przyszedłem zapytać  czy wybrała pani juz sobie pacjenta?- zapytał mnie jeden z lekarzy.
- Tak, właśnie przejrzałam akta ostatniego pacjenta i podjęłam decyzję - Powiedziałam nie pewnym głosem.
-Wspaniale! Więc kto to?
- Joker - wydusiłam z lekkim strachem wiedząc,  że nie będzie to łatwe.
- Em, no nie wiem. Jest pani pewna? On jest bardzo specyficznym i niebezpiecznym człowiekiem.  A pani nie jest jeszcze na tyle doświadczona...
- To nie ma znaczenia. Bardzo zainteresowała mnie jego osoba i chce  go leczyć.  Dowiedziałam się o nim dużo więcej niż napisane było w papierach. Wszytko, co robi, tak naprawdę kręci się w okół pognębieniu Batmana. Jego zniknięcie  to dla Jokera utrata chorej zabawy, czyli sensu jego życia. Zanim stracił racjonalne myślenie, z tego co wiem, był bez robotnym komikiem, którego śmierć  żony i zdeformowanie twarzy w wyniku  wypadku w fabryce chemicznej popchnęły go do stanu w którym teraz się znajduje. Szaleństwa.  Jest potworem jak również postacią tragiczna. Jest w nim coś, co przyciąga mnie do jego osoby, to jest to czego szukałam.
- Eh, no dobrze.  Zaprowadze panią teraz do jego celi. Szliśmy dość długo,  ciągnącym się w nieskończoność korytarzem, aż zatrzymaliśmy się przy metalowych drzwiach z numerem 15. Po drodze doktor który pokazał mi jego celę powiedział mi, ze czekał na mnie będzie tam człowiek zamknięty w kaftanie bezpieczeństwa. Zauważyłam że osoba która zaprowadziła mnie do tego miejsca znikła z mojego pola widzenia. A ja, jeszcze chwile rozejrzałam się co znajduje się obok drzwi, do których miałam zaraz wejść. Po chwili postanowiłam otworzyć pomieszczenie moja kartą dostępu do większości pomieszczeń w tym szpitalu.  Moim oczom ukazał się ciemny pokój o białych ścianach. Po jakimś czasie namysłu co powinnam zrobić, powiedzieć na sam początek, postanowiłam.

- Dobry wieczór- powiedziałam zdenerwowana. Czekałam jeszcze chwile na odpowiedz,  ale jednak jej nie uzyskałam.  chociaż zostałam poinformowana ze zastanę tutaj osobę siedząca w kaftanie bezpieczeństwa, ale narazie na to się nie zapowiada.

Po chwili, poczułam na sobie czyiś oddech i uczucie ciągnięcianie w stronę ściany. Przede mną stanął mężczyzna średniego wzrostu. Miał zielone włosy  i ciekawa urodę. 
Przybliżył do mnie swoją twarz i zaczął się cicho śmiać.
Ja zapatrzona byłam w jego piękne szaro-zielone tęczówki.
- Dobry wieczór- powiedział pewnie z jego dość strasznym, ale ciekawym uśmiechem...

Nie potrzebuje pomocy. - powiedział nie stracąjąc uśmiechu ze swojej twarzy.

- Panie ,,Joker'', odwiedzę pana jutro.- powiedziałam wcale nie chcąc wychodzić z pomieszczenia.

- Już pani idzie? Dopiero zaczęliśmy rozmawiać,  ale dobrze. Przyjdź do mnie jutro - powiedział i lekko się zaśmiał.

-Dobranoc. - wydusiłam i wyszłam z pomieszczenia.
-----------------------------------------------------------

Nie jestem w ogole zadowolona z tego rozdzialu. Postaram się  dodawać rozdziały systematycznie, napisz czy początek ci się spodobał. Daj gwiazdke, bo bardzo motywujące ! Buska

●I'm The Queen, You're The King Of Disaster●Where stories live. Discover now