Rozdział pierwszy

90 7 2
                                    

*Narracja trzecioosobiwa*

Znów siedziała na brzegu łóżka, a ciemne, krótkie włosy opadały jej na twarz, pod szarymi oczami widniały dość wyraźne cienie , spowodowane zmęczeniem. Zegar wybił już trzecią w nocy, a ona dalej czuwała. Co jakiś czas, powieki same jej opadały, jednak natychmiast je otwierała.

Po chwili znów poczuła jak materac, zaczyna się uginać. Od razu odwróciła się w tamtą stronę, widząc jak jej młodsza siostrzyczka, zaczyna się rzucać po łóżku, wstała nagle, co spowodowało u niej lekkie zawroty w głowie, jednak nie zwróciła na to nawet najmniejszej uwagi, okrążyła mebel i uklękła przed małą dziewczynką. Zaczęła ją głaskać po głowie i szeptać uspokajające zdania. Kiedy jednak ta zaczęła wbijać sobie paznokcie w skórę Alison, delikatnie nią potrząsnęła.

- Ashley obudź się- zaczęła niepewnie, jednak to dalej nie pomagało, a mała szatynka dalej tworzyła na rękach rany- Ashley, proszę obudź się- mówiła stanowczo i próbowała chwycić ją za ręce, kiedy ta zaczęła wbijać paznokcie w jej skórę, dziewiętnastolatka delikatnie syknęła, jednak wiedziała, że najważniejsze jest, żeby jej siostrzyczka sobie nic nie zrobiła- Proszę cię, puść mnie i obudź się- poczuła w gardle narastającą gulkę- Potrzebuję cię Ashley, tak bardzo cię potrzebuje- dodała i poczuła jak po jej policzkach spływają ciepłe łzy.

I nagle uścisk małej dziewczynki się rozluźnił, a ona otworzyła swoje oczy, które same mówiły za siebie, była zdezorientowana. Alison widząc, że jej siostra się obudziła, delikatnie się uśmiechnęła i przytuliła się do niej, a następnie zaczęła wycierać jej mokre od potu czoło, wcześniej przygotowaną szmatką. Przetarła również rany dziewczynki na rękach, zmywając z nich lepką, czerwoną ciecz.

- Alison- zaczęła cicho- Ja.. Ja ci to zrobiłam?- wskazała na rękę swojej starszej siostry. Na co ona kiwnęła przecząco głową, wiedziała że nie mogła powiedzieć jej prawdy, bo by się obwiniała.

- Skaleczyłam się w pracy, Rose mnie za mocno pociągnęła- odpowiedziała pewnie, czuła że Ashley może jej nie uwierzyć, ale na pewno nie będzie się aż tak obwiniać- A teraz śpij, jutro szkoła- dokończyła i ucałowała dziewczynkę w czoło. Kiedy chciała odejść poczuła jak mała rączka chwyta jej dłoń i delikatnie pociąga. Rzuciła w stronę szatynki pytające spojrzenie, na co ona delikatnie przesunęła się, dając Alison miejsce, żeby ta ułożyła się obok niej. Oczywiście starsza natychmiast to zrobiła i mocno wtuliła w swoją klatkę małą kopie siebie.

- Kocham cię Alison- powiedziała nagle i wzmocniła swój uścisk.

- Ja ciebie też kruszynko, ja ciebie też- odpowiedziała cicho i pozwolił sobie chociaż na chwilę snu.


Pot spływał jej po skroni oraz pare krople widniały na czole, przez co poszczególne pasma, ciemnych włosów przyklejają jej się do twarzy, uniemożliwiając dobrą widoczność. Kiedy spostrzegła nazwę swojego miejsca pracy, automatycznie spojrzała na ekran swojego telefonu, który cały czas znajdował się w jej dłoni. Jednak gdy ujrzała godzinę piętnastą dwadzieścia, wiedziała że jest dosłownie w ciemnej dupie. Nienawidziła komunikacji miejskiej, zawsze kiedy się spieszyła autobus się spóźnił, a teraz kiedy zależało jej na czasie, autobus przyjechał na czas i dosłownie odjechał jej sprzed nosa, przez co musiała biec.

Kiedy wbiegła zdyszana do restauracji, zwracając na siebie uwagę wszystkich gości, delikatnie pochyliła się do przodu i wzięła parę głębokich wdechów. Gdy jej tętno się unormowało, a krew już nie szumiała w uszach, ona kompletnie nie zwracając uwagi na nikogo, wyprostowała się i pewnym krokiem udała się na zaplecze, gdzie ujrzała swoją szefową oraz Rose, które zaciekle o czymś dyskutowały. Jednak kiedy ich spojrzenia ujrzały Alison obie natychmiast się uciszyły i posłały w jej stronę smutny uśmiech.

The Donorजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें