5.

30 4 3
                                    

Dziewczyna ciężko oddychała. Kiedy opadła na trawę, jej młodszy towarzysz zrobił to samo. Nic dziwnego. Oboje byli zmęczeni długim biegiem na oślep.

Lena czuła, że Carol długo z nią nie wytrzyma. Wkrótce miała nastać jesień, a oni mieli tylko letnie, obdarte ubrania. Stara, postrzępiona sukienka wyglądała już jak ścierka, a sama Lena jak strach na wróble. We włosy dziewczyny wplątały się małe patyki, a jej nogi zdobiły liczne rany i obdarcia. Chłopiec również nie wyglądał najlepiej.

Zapas jedzenia, który miała ze sobą de Wittes, powoli się kończył. Ona i Carol byli już na skraju wyczerpania. Zdecydowanie potrzebowali pomocy.

***

- Idź się schowaj, błagam - jęknęła Lena.
- A co z tobą? - spytał chłopiec.
- Ze mną? Ja... Znajdę cię. - Lena przetarła dłonią czoło i obejrzała się. Chciała wiedzieć jak daleko są.

"To bez sensu", powtarzała w myślach. "Ciągła tułaczka. Ciągły bieg". Niestety dziewczyna decydując się na ucieczkę, musiała się z tym liczyć. Oni nigdy nie pozwalali odejść swojej ofierze. Nigdy. Dziewczyna naprawdę miała nadzieję, że chłopcu udało się uciec.
Nagle coś walnęło ją z tyłu głowy.

Cholera.

***
Lena otworzyła oczy.
- Powinnam dostać medal w kategorii "strać przytomność kilka razy w ciągu tygodnia" - jęknęła.
Złapała się za głowę, po czym stwierdziła, że ma rozcięte czoło. Wydarła z postrzępionej bluzki kawałek materiału i przyłożyła do lekko krwawiącej rany.
Dookoła panowała ciemność. Egipska. Położyła rękę na... podłodze z kamieni. Tak, dużych, zimnych kamieni.
- Znowu?! - szepnęła. Kolejny raz dała się złapać Czarnoksiężnikom. Niewątpliwie znajdowała się po drugiej stronie attyki - w Krainie Baśni.
Nagle usłyszała jakieś głosy za drzwiami celi. Ich właściciele dosyć głośno i z przejęciem dyskutowali.
- Nie uda jej się stąd wydostać - zaśmiał się basowy głos.
- Dobrze to wymyśliłeś. Pomieszczenie jest pozbawione nawet okien! - powiedział drugi.
Potem Lena usłyszała oddalające się kroki. Poczuła, że chce jej się spać...
Gdy się obudziła, w komnacie panowała taka sama, nieprzenikniona ciemność. Stwierdziła, że czegoś jej brakuje. Nie, kogoś.
- CAROL!!! - krzyknęła dziewczyna.
Odpowiedziała jej cisza.
- CAROL!!!
Kompletna głuchość. Dziewczyna jęknęła. Znowu zawiodła wszystkich, i siebie też. Przecież miała takie ważne zadanie. Zaprowadzić chłopca w bezpieczne miejsce. Uratować go. I najważniejsze: nie dać się schwytać Czarnoksiężnikom, bo wyślą ją na Pola Stepów. Znowu. Doskonale pamiętała te czasy, kiedy jako mała dziewczynka przemierzała tamte suche tereny. Brak picia, brak wody. Jedynie matka, dająca jej nadzieję na lepsze życie. I ona sama.
Od czasu do czasu można było spotkać tam Wygnanych, tak jak oni, jednak tamci już całkowicie stracili wiarę w powrót do dawnego życia... Żadnych drzew, żadnych krzaków. Tylko wysuszona trawa i nieprzenikniona pustka. Głuchota też dawała się we znaki. "To było straszne", pomyślała dziewczyna i otrząsnęła się z własnych myśli.

Nagle przed nią zaczęło się coś materialozować. Nie, nie coś. To był ktoś.

-------------
Hello! Jak tam dzień (czy noc, kiedykolwiek to czytacie)? No cóż, u mnie nie najlepiej :/
Przedwczoraj na lekcjach zemdlałam, wczoraj nie byłam w szkole, a dzisiaj czuję się tak samo... Niestety muszę iść do szkoły. ಠ_ಠ

Ja też jestem chora. Jestem jeszcze w domu, ale jutro chyba będę w szkole, więc rozdział będzie najwcześniej jutro

~M2Team

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 01, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Na Polach StepówWhere stories live. Discover now