#4

406 37 8
                                    


Narrator

-Matteo, ja nie wiem czy to jest dobry pomysł. - przerażenie stopuje młodą brunetkę. Wie, że to co robi jest złe, niegodziwe.. że jest odpłatą, zemstą. 

-Nie chcę Cię do niczego zmuszać. Jeśli się boisz, możesz odejść. - choć w głębi serca, woli by została. W chwili, kiedy wyda na swego wroga sąd ostateczny - chciałby mieć przy sobie bliską osobę. Może nie tyle bliską, co taką, która została porażona złem z rąk tej osoby co on.

-Ale Matteo, zdajesz sobie sprawę co nam za to grozi? Możemy trafić do więzienia. Ja już nigdy nie zobaczę Simón'a, a Ty.. - panika przejmuje nad nią kontrolę. Nie potrafi zapanować nawet nad słowami, które z nutką strachu uchodzą z niej.

-Ja dla Luny przestałem już istnieć. - odpowiada smętnie, zwieszając w dół głowę. Choć by chciał, choćby się starał do upadłego - on i panienka Valente to zamknięty temat, a raczej rozdział życiowy, choć kto wie.. Może kiedyś będzie jeszcze im dane być razem, złączeni, pojednani. Nie wiem, ich miłość, historia.. brak mi porównania. Nazwać ich więź nieszczęśliwą miłością, to mało. Niewielka kropla, w oceanie. - No nic, kontynuujmy. = odpowiada pośpiesznie, chcąc ukryć niepewność i lęk w głosie. Ściera z policzka łzy, które ku jego nieświadomości ujrzały mrok nocy.

[...]

Natarczywe pukanie do drzwi, wywołuje panikę u 20-letniej Meksykanki. Dopiero po chwili uświadamia sobie, że prosiła Gastón'a, by przyjechał do niej. Nadal była sparaliżowana po śnie. Śnie, gdzie uczestniczył jej mały synek, którego w tak bestialski sposób jej odebrano. Ciaśniej otulając swe ciało bluzą, podchodzi do drzwi, nawet nie patrząc przez judasz, kim jest jej gość. Była pewna, że za drewnianą powłoką stoi jej przyjaciel, którego wyczekuje od blisko dziewięćdziesięciu minut. Jej zdziwienie było nie małe, gdy zamiast Argentyńczyka, ujrzała byłego chłopaka, przemoczonego do suchej nitki, drżącego z zimna i zaczerwienionymi oczami. Wtedy jeszcze nie potrafiła określić, czy oczy zostały podrażnione przez zimny wiatr na zewnątrz, czy też przez łzy. Bez jej pozwolenia wtulił się w nią jak w pluszowego misia. Był świetnym aktorem. Zachowywał się jakby to co powie było nieszczęśliwym wypadkiem, nieprzychylnością losu. 

Kiedy zimny powiew mocniej otulał jej ciało, zaprosiła gościa do środka. Chciała udać się po ręczniki i jakieś ubrania, które mogłaby uchronić chłopaka przed zapaleniem płuc, jednak ten zatrzymał ją, chwytając za nadgarstek. Przez jego, jak i jej ciało przebiegł dreszcz. Przestraszona spojrzała na jego dłoń, ale szybko się otrząsnęła i przeniosła wzrok na twarz 21-latka, której centrum były tęczówki ciemnej barwy  z tajemniczym blaskiem w nich.

-Luna, tak mi przykro. - wysilił się na smutny, pokrzepiający uśmiech, choć tak naprawdę miał ochotę skakać ze szczęścia, uczcić swe zwycięstwo.

-Matteo, ale o czym Ty mówisz? Coś z Niną, tak? A może z Simón'em.. gadaj wreszcie!

-Gastón.. on nie żyje. Tak mi przykro Luna.. - nie wypowiedziała już żadnego słowa. Jej odpowiedzią był szok wymalowany na twarz oraz omdlenie, dzięki któremu wpadła w umięśnione ramiona Balsano. Choć przejęty był stanem Luny, jego twarz zdobił perlisty uśmiech. Był dumny z tego co zrobił. Zlikwidował ostatnią przeszkodę, która stała mu na drodze szczęścia z Meksykanką. Splamił honor, zawiódł, oszukał, zabił przyjaciela..


No heej? Jest tu ktoś jeszcze? 




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 21, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

why? II Soy Luna (,,apuesta''//,,no deseado'') [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz