1

57 6 0
                                    

Mógł do niego zadzwonić w każdej chwili. W dzień, w nocy i o północy. Pomagał mu jak tylko mógł. Czy to z popsutym zlewem, snieżącym telewizorem, przyjeżdżał, kiedy uciekł mu ostatni autobus, pocieszyć, gdy miał gorszy dzień. Spędzał z nią czas w momentach samotności i nigdy nie oczekiwał niczego w zamian. Taehyung często zastanawiał się "Dlaczego?".
Pewnego słonecznego dnia klimatyzacja w mieszkaniu chłopaka chyba postanowiła pomóc mu w znalezieniu odpowiedzi na pytanie. Mimo prawie trzydziestostopniowego upału na dworze w apartamencie V nie dało się wytrzymać bez puchatego swetra czy grubej bluzy. Blondyn po pięciu próbach dodzwonienia się do serwisu w końcu dał sobie spokój. Nacisnął zieloną słuchawkę, przy kontakcie figurującym na pierwszym miejscu listy jego ulubionych. Po trzech sygnałach po drugiej stronie rozległ się męski głos.
-Tak?
-Kookie jesteś zajęty?-zapytał siląc się na uroczy głosik, przypominający smutną ośmiolatkę.
W rzeczywistości dźwięk, który z siebie wydał był o kilka oktaw niższy.
-Dla ciebie zawsze wolny hyung. Coś się stało?
-Bo jak dzwonię to zawsze musi się coś dziać? Może chciałem tylko usłyszeć słodki głosik mojego kochanego dongsaenga? Nie pomyślałeś o tym?! Co?!-powiedział z wyrzutem.
-No dobrze. Przepraszam. O co chodzi?
-Miałeś rację. Klimatyzacja mi się popsuła.
-Wychodzi, że zawsze mam rację. Naucz się w końcu. Coś odpadło czy ot tak nie działa?
-Jakiś kabel dynda przy panelu sterowania.
-Wiesz co, wyślij mi zdjęcie. Tak będzie łatwiej.
Tae wszedł w opcje szybkiej wiadomości. Po chwili Jeon otrzymał zdjęcie.
-Z tego co widzę to na szczęście przerwał się tylko jeden kabelek bez żadnych większych uszkodzeń. Zajdę do elektrycznego i za 15 minut u ciebie będę.
-Dzięki
-Nie ma za co ale jeszcze nie naprawiłem ci prywatnej Antarktydy.
Kim westchnął słysząc niezbyt zabawny żart przyjaciela.
-Nieważne. Po prostu przemilcz mój brak poczucia humoru. Lecę.
Rozłączył się.
-Tylko uważaj na druty.-mruknął blondyn.
Po niecałych 20 minutach wysoki szatyn majstrował przy klimatyzacji.
-Zrobione. Możesz już zdjąć ten koc hyung.
-A co? Źle w nim wyglądam?
-Zważając na to, że mamy środek lata, a warunki klimatyczne panujące za oknem są iście tropikalne to tak. Wyglądasz idiotycznie.
-Kookie dlaczego tu jesteś?
-To dosyć skomplikowane filozoficzne pytanie, a może biologiczne. No wiesz, kiedy mamusia i tatuś bardzo mocno się kochają...
-Nie to głupku! Zawsze, kiedy cię potrzebuję, ty jesteś i nigdy nie chcesz nic w zamian. Czasem czuję się jakbym cię wykorzystywał.
-Spokojnie Tae nie czuję się wykorzystany. Po prostu miłość nie oczekuje wynagrodzenia.-powiedział zakładając buty (od autorki tak, tak, tak żółte Timbery ( ͡↑ ͜ʖ ͡↑) ) -Nie przezięb się, a jakby coś się działo to dzwoń. Cześć hyung.
I wyszedł zostawiając chłopaka, zawiniętego w różowy kocyk, stojącego przy panelu sterującym klimatyzacją.
-W sumie to dobrze, że się popsułeś.-mruknął w stronę urządzenia, zrzucając nakrycie.
~~~
Wirus robi kombek! Mały one shot, który jest tak naprawdę moją pracą z polskiego ^^ yes, yes, yes Hymn o miłości św. Pawła. Kocham. Mam nadzieję, że nie ma zbyt wielu błędów, ponieważ pisałam na tablecie (a jego nie kocham). Enjoy!

Because I love youWhere stories live. Discover now