§ 4

3.4K 251 6
                                    

    Idzie o to, że człowiek, który w głębi siebie nie kryje niespodzianki, z reguły nie bywa interesujący.

Michaił Bułhakow


— Jak się tu dostałaś? – zapytała Cordelia, gdy tylko otrząsnęła się z pierwszego szoku. Odłożyła swoje rzeczy na najbliższym fotelu i przyjrzała się swojemu gościowi.

— Drew mnie wpuścił – szepnęła Elizabeth, jej siostra, której nie widziała już kilka lat. Kontaktowały się ze sobą, albo przez Andrew, albo telefonicznie. Przez ten czas bardzo się zmieniła. Jej włosy były teraz stanowczo dłuższe, makijaż wyraźniejszy. Nabrała też bardziej kobiecych kształtów. To, co całkowicie zbiło Dilly z nóg, to jednak fakt, iż jej siostra była, na oko, w szóstym miesiącu ciąży. Problem w tym, że zupełnie jej się nie zgadzało to, co usłyszała od brata. Z tego co mówił, Lizzy miała szykować się do zamążpójścia, a nie do zmieniania pieluch. Cordelia zmrużyła oczy, zanim natarła na siostrę.

— A gdzie Antonio? Drew mi wspominał, że wychodzisz za mąż, a nie, że jesteś w ciąży. Chyba, że ja o czymś nie wiem – powiedziała wyraźnie zdenerwowana tą nagłą wizytą. Cóż, nic w tym w końcu dziwnego, że o życiu własnej siostry wie niewiele więcej, niż o swojej sąsiadce z naprzeciwka. Elizabeth, przeczesała swoje długie, brązowe, kręcone włosy spływających jej na ramiona, niczym delikatne fale, nim spojrzała na nią w końcu. W jej oczach w kolorze morza, dostrzegła tyle bólu, że nie potrafiła się dłużej złościć na ten nagły najazd rodzinny. Podeszła do niej i przysiadła obok, obejmując młodszą siostrę.

— Hej, Lizzy co się dzieje? – zapytała tym razem łagodnym tonem.

— Ach, gdybym tylko wiedziała od czego zacząć – mruknęła.

— Najlepiej od początku – roześmiała się Cordelia. W tej chwili napięcie między siostrami zelżało, zupełnie jakby ktoś wypuścił nadmiar powietrza z balonu. – Dobra, to ty się namyśl, gdzie jest początek, a ja zaparzę nam kawę – nagle urwała i przyjrzała się Lizzy. – Może jednak herbaty zaparzę. O właśnie tak! Nie obrazisz się, jeżeli moja będzie z prądem? Miałam cholernie ciężki dzień w pracy.

— Och, Drew wspominał, że udało ci się dostać się na wstępne praktyki, tak?

— Coś w tym stylu. Najpierw muszę udowodnić swoją wartość dla kancelarii, żeby mnie przyjęli, konkretnie na staż – odparła nieco niechętnie. Zawsze wolała się chwalić tym, co już osiągnęła, zaś przyznanie, że była jeszcze na etapie wstępnym, przychodził jej z trudnością.

— Zawsze byłaś zdolna i uparta, więc nie wątpię, że ci się to uda. Odkąd pamiętam chciałam mieć tyle charyzmy, co ty.

Cordelia odwróciła się w stronę siostry, na którą spojrzała przez blat oddzielający kuchnię od salonu. Nigdy by nie pomyślała, ze ktokolwiek z rodziny mógłby jej czegoś zazdrościć. Elizabeth od urodzenia była najbardziej uzdolnionym dzieckiem i nie zawiodła rodziców. W przeciwieństwie do Andrew i w pewnym stopniu do niej. Ich brat, po skończonych studiach z zakresu finansów i marketingu, nie zatrudnił się w renomowanej spółce, jak wymarzył sobie ich ojciec. Nie, Drew skończył jeszcze podczas przerwy międzysemestralnej na ostatnim roku, kurs tatuażu. Zapałał miłością do tego zawodu, choć ojciec uważa, że może być to tylko hobby. Andrew zaczął, wbrew całej rodzinie, doskonalić się w tym, co stało się nie tylko jego pracą i pasją jednocześnie. Od dnia, w którym zapowiedział rodzicom, że nie zamierza tracić życia dla jakiejś wysysającej całą energię z człowieka korporacji, nie miał z nimi kontaktu. Dilly, jako rodzinna buntowniczka, oczywiście stanęła po stronie Drew, czym zasłużyła sobie na ochłodzenie kontaktów zarówno z ojcem, jak i bardziej swobodną w wyborach życiowych, mamą. Jedynie Elizabeth pozostała z nimi w dobrych stosunkach, choć także dopingowała brata w jego zawodowych staraniach. Cóż, jej zawsze uchodziło wszystko na sucho, pomyślała kąśliwie Dilly. Ona i Drew, nie mieli nigdy takiego szczęścia. Takie właśnie było ich cudowne życie w rodzinie Westonów.

Prawnicy - tom 1 - WYDANA :) (Premiera 08.02.2019 r.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz