I'm finishing what I started, I'll take what's mine

235 12 5
                                    

Kiedy wybiła ósma, a kalendarz pokazywał 12 lipca, pojechaliśmy do babci do Francji. Spędziłyśmy weekend z Marą na oglądaniu tutejszych zabytków, później pozwolono nam odwiedzić każdą kawiarenkę na rogu wszystkich najbliższych ulic. Jadłam jeszcze ciepłe makaroniki i oglądałam się za cudownymi francuzami. Mara kupiła lalkę, przypominającą jej koleżankę, która uporczywie jej dokucza. Obiecała, ze będzie się o nią troszczyć tak, jak chciałaby, żeby zatroszczyli się o Monic.

Z dnia na dzień wspomnienia pierwszej miłości blakły, a nowe doznania zmieniły mój światopogląd. Widywałam uliczne sztuki Szekspira, oglądałam kopię obrazów wielkich malarzy, a także bohomazy amatorów.

Jadłam codziennie francuskie tosty, które babcia robiła dla nas, śpiewając piosenki ulubionych starych muzyków. Dom zawsze był pełen słońca. Moje samopoczucie wróciło, a kiedy minęły cztery tygodnie byłam nową sobą.

Pierwsze dni spędzałam jeżdżąc po okolicy. Kupiłam mnóstwo starych płyt, kaset. Codziennie na wieczór odtwarzałyśmy z mamą i Marą jedną i tańczyłyśmy do niej, a tata z rogu pokoju nagrywał jak świetnie się bawiłyśmy.

Reszta wakacji minęła szybko, ale zanim pojawiłam się w szkole w siwej sukience przed kolana i czarnych butach, które kupiła mi mama, do drzwi zapukał stary kolega.

Od słowa do słowa. Pięknie wyglądam. Miło, że tak uważa. Chciałabym wyjść? Chętnie. Jak minęły mi wakacje? Znakomicie, a mu? Świetnie. Cieszę się.

Most, który niedawno zbudowali, żeby można było bezpiecznie przejść przez jezioro był niedaleko. Idealne miejsce, żeby porozmawiać tam o dawnych czasach.

Nie tak dawnych. Nadal pamiętam jego szorstką dłoń, która znaczyła drogę po moich łopatkach. Nadal pamiętam delikatny pocałunek motyla. I inne pocałunki ćmy, które zostawiał na ustach innych. 

Rozmawialiśmy troszeczkę. Wyjeżdża, nie zapomniał o mnie. Będzie tęsknić.

Nie obchodziło mnie to.

Nie obchodziło dopóki trzy dni później nie zabrał mnie spod szkoły, oferując podwózkę.

- Odwiedzam dziadka.

Nie odwiedzał. I nie mieszkał po po drugiej stronie miasta, ale na peryferiach od wschodniej strony. Miał tam ładny domek. Kilka pokoi i łazienka. I piwnica.

I strych, który pokazał mi dokładniej, chociaż czas mijający, od kiedy mnie tam zamknął, pozwolił mi poznać wszystkie zakamarki tego pomieszczenia. Dowiedziałam się jednej rzeczy.

Były dwa wyjścia ucieczki : drzwi, przez które codziennie wchodził i drugie - śmierć.


------------------

I jak wam mija tłusty czwartek? Ile zjedliście pączków? Ja 7 i już mnie głowa od nich boli xD

PsychopathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz