Patrząc z tej strony, jest to olbrzymie udogodnienie. Aczkolwiek, zdolność niebieskookiej była również wadą. Z racji tego, iż nie należę do osób wylewnych, gdy coś, lekko mówiąc, szło nie po mojej myśli, ona także zdawała sobie z tego sprawę.

Lecz moja radość, nie miała prawa istnieć dłużej niżeli czterdzieści osiem godzin.

Niemalże sześć tygodni temu, późnym, niedzielnym wieczorem powrócił Titus. Jego obecność ponownie wprawiała mnie w ogólne poczucie dyskomfortu. Powtórnie zaczęłam czuć się niczym więzień.

W normalnych domach, jeśli członek rodziny powraca do ogniska domowego po dłuższej czy krótszej absencji, panuje wielka euforia. Ja natomiast, nieustannie przeklinałam los, formując gniewnie dłonie w pięści na tyle mocno, aby knykcie przybrały siną barwę.

Dlaczego musiał wrócić właśnie wtedy, gdy zdążyłam sobie wszystko uporządkować?

Rzecz oczywista, nie tylko zostałam przywitana oschłymi zdaniami, których treść znałam na pamięć, ale także przyszłą wizją mojej osoby w najbliższych miesiącach. Żadne słowo wychodzące z jego ust, nie powinno mnie zdziwić. W końcu, zdążyłam przywyknąć do traktowania mnie jak szmacianą lalkę, rzucaną z kąta w kąt wedle upodobań. Dokładnie tym dla niego byłam - zabawką.

Jednak mimo tego byłam zrozpaczona. Wiedziałam, że z jego powrotu nie wyjdzie nic dobrego, lecz nie przypuszczałam, iż będzie zwiastować początek końca. Mogłam się kategorycznie sprzeciwić oraz uciec od dotychczasowego życia, przecież i tak nie widziałam w nim większego sensu. Przynajmniej do czasu pojawienia się w nim Clarke. Niestety, doświadczenie parokrotnie, bezlitośnie ukazało mi jak wielkie jeden, zamożny człowiek posiada wpływy. Magia pieniędzy.

Łącznie, trzy razy uciekłam z mojego osobistego piekiełka na ziemi. Jak można się domyślić, nie sukcesywnie. Skutki moich wcześniej niezapowiedzianych zbiegów, wyłącznie pogorszyły sytuację, w której się znajdowałam. Nawet wtedy, kiedy myślałam, że gorzej być nie może...

Spędziłam całe noce na intensywnym rozmyślaniu, co mogłabym wykombinować. Dziesiątki godzin burzliwych rozważań, zaowocowały jedynie worami pod oczami i sporadycznym przysypianiem na lekcjach.

Ostatecznie postanowiłam, iż zmuszę się do wykonania jego despotycznych żądań. Byłam zmuszana do tego niejednokrotnie. Wcześniej jakoś dawałam sobie rade, aktualnie również powinnam. Dawniej, nie przeżywałam tego tak intensywnie. Tymi czynami, krzywdę wyrządzałam jedynie sobie, a nie mam w zwyczaju martwić się o siebie, więc dlaczego akurat teraz nie daje mi to spokoju?

Ten raz, niczym nie różni się od poprzednich. Dlaczego biorę to nagminnie do serca? Wciąż jestem tą samą osobą, jaką byłam pięć miesięcy temu. Zagalopowałam się nieco... Jest jedna niewielka, lecz znaczeniowo olbrzymia różnica, która można powiedzieć, zmieniła mój światopogląd oraz nadała zasadniczy sens mojej egzystencji.

Jest tyle przymiotników oraz rzeczowników, które mogłabym wymienić określając tę wyjątkową personę, ale wolę pozostać przy imieniu tej duszyczki, bo to właśnie jej miano zawiera w sobie wszystkie części mowy ją charakteryzujące - Clarke.

Mogę przeżywać wszelkie mordęgi, katusze tudzież tortury, ale nie wybaczę sobie, jeśli odbije się to choćby w najmniejszy sposób na niej. Powinnam ją chronić, nie zsyłać ból, łzy i cierpienie. Byłam niebywale naiwna myśląc, że znajomość ze mną, nie przysporzy jej żadnej przykrości.

Postanowiłam, że zaprzestanę z nią kontaktu, powtórnie oddalę się od niej, ale nie potrafię wcielić w życie tego zamierzenia. Zdaje sobie sprawę, jak bardzo samolubne jest moje aktualne zachowanie, jednak nie wiem, co się ze mną stanie, gdy zabraknie blondynki. Pewnie wydaje się wam to głupie, biorąc pod uwagę naszą kilkumiesięczną znajomość, lecz zdążyłam się do niej przywiązać. Przy żadnej dotychczas poznanej mi osobie tak nie miałam, nawet poznając Anye. Tylko Griffin jest pewnego rodzaju ewenementem.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz