Chapter 11

802 113 112
                                    

Następnego dnia wstałem wcześnie, by zrobić śniadanie dla siebie i mojego gościa. Zadzwoniłem dzisiaj rano do mojej szefowej, by wziąć tydzień urlopu. Oczywiście się zgodziła. Nigdy nie prosiłem o urlop i pracuje zawsze więcej niż musze.

Stałem w kuchni i robiłem naleśniki, gdy do pomieszczenia wszedł Mark. Był nadal w piżamie i przecierał oczy dłonią. Blond włosy chłopaka odstawały we wszystkie strony a dresy luźno zwisały z jego bioder.

-Dzień dobry- powiedziałem pierwszy.- jak się spało?

-Dobrze. Jeszcze raz ci dziękuję.- mruknął chłopak zaspanym głosem. Usiadł na krześle niedaleko wyspy kuchennej.

-Przestań dziękować. Serio. To dla mnie nie problem, z resztą czułem się samotny.- wzruszyłem ramionami.

Odkąd zobaczyłem pierwszy raz Anioła. Wcześniej tej samotności nie odczuwałem. Jednak nie dodałem tego.

Mark westchnął i uśmiechnął się do mnie. Może teraz będzie coraz lepiej?

-Mam nadzieje, że lubisz naleśniki- zagadnąłem wylewając kolejną porcję ciasta na rozgrzaną patelnię.

-Uwielbiam- na jego słowa usmiechnąłem się do patelni, jakkolwiek to brzmi.

-To dobrze.

-Co dzisiaj będziemy robić? - zapytał chłopak pukając palcami o blat.

-A nie wiem. Chcesz robić coś konkretnego?

-W sumie to nie. Ale możemy pograć w pytania, bo słabo się znamy- stwierdził lekkim, pogodnym tonem. Chyba rzeczywiście wszystko wraca do normy.

-Okej. To zaczynaj.- mówiąc to, umieściłem ostatniego naleśnika na gorze tych pyszności.

Postawiłem talerz na środku stołu i zacząłem krzątać się po kuchni w poszukiwaniu Nutelli, dżemu, bitej śmietany i syropu klonowego.

-No to jaki jest Twój ulubiony kolor?

Dość nietypowe pytanie. Chociaż jest może typowe, ale ja o tym nie wiem, bo nigdy nie grałem w tą grę?

-Zielony- odparłem. - A twój?

-Czerwony. Masz rodzeństwo?

-Brata. Ale mieszka w Chinach razem z moimi rodzicami.

-Czyli pochodzisz z Chin? - dopytał gdy stawiałem wszystko na stole i siadałem naprzeciwko niego.

-Tak. Częstuj się- dodałem.

Chłopak nałożył na swój talerz naleśnika i wziął Nutelle by posmarować nią jedzenie.
Także nałożyłem sobie jednego, i posmarowałem go dżemem.

-Kiedyś mieszkałem w Los Angeles. Ale przeprowadziliśmy się do Korei. - wzruszył ramionami biorąc gryza.-Jakim zwierzęciem chciałbyś być?

Zaśmiałem się cicho pod nosem, bo to pytanie mnie rozśmieszyło.

-Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale chyba.... szczeniakiem, tak myślę. A ty?

-Kotem. Koty są świetne! - jego oczy zabłysły.

Gdy blondyn zjadł trzy naleśniki, odsunął od siebie talerz i pogłaskał się po brzuchu wzdychając.

-Ale się najadłem. Pyszne było, dziękuję. To co teraz robimy? - po chwili zrobił wielkie oczy i się wyprostował.- a ty nie musisz być w pracy?! O Boże, przeze mnie się spóźnisz!

-Spokojnie, nie panikuj- zasmiałem się- wziąłem sobie urlop na tydzień.

-Wziąłeś go ze względu na mnie prawda?- chłopak wyraźnie zmarkotniał. Nie chce by czuł się winny, bo tak naprawdę to chce z nim zostać. I to nawet bardzo!

-Nie, po prostu jeszcze nie brałem swojego urlopu- wzruszyłem ramionami- a taki wolny tydzień każdemu nieraz się przyda.

-Ile masz lat?- to pytanie trochę zbiło mnie z pantałyku.

-Dziewiętnaście.

Chłopak pokiwał głową jakby coś rozmyślał.

-Zachowujesz się bardzo dorośle jak na swój wiek. - stwierdził.

-W sumie to musiałem, a po drugie chciałem.- wzruszyłem ramionami juz kolejny raz podczas śniadania.

-Ja chyba nigdy nie dorosnę. współczuję mojemu przyszłemu partnerowi- westchnął patrząc w blat stołu. Nagle jakby zdał sobie sprawę z tego co powiedział, zrobił wielkie, przerażone oczy i uciekł do swojej sypialni.


Jest i rozdział! Nie będą się one pojawiały codziennie jak kiedyś bo jednak 3 klasa trochę daje w kość, a pisze jeszcze inne opowiadania. Aczkolwiek postaram się dodawać w miarę możliwości jak najczęściej.
Ily!!! ♡♡♡
Do następnego!

PS, w sobotę, może trochę szybciej pojawi się drugi z trzech rozdziałów "I Love Your Smile!" 💕

Angel ✅/ MarksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz