* Lotnisko w Brighton*
- Zachlaszczę cię! Życie ci niemiłe!? Co Haechan musi sobie o nas pomyśleć?!- krzyczałam na przyjaciółkę czekając na taksówkę.
- Poprawka, chciałaś powiedzieć o tobie pomyśleć, on ci się podoba- powiedziała z pewnym siebie uśmieszkiem.
- Wcale, że nie!- krzyknęłam.
- Jak chcesz kochanie, ja wiem lepiej- powiedziała.
- Aish! ty naprawdę...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ taksówka już podjechała.- masz szczęście- powiedziałam patrząc na rozbawioną czarnowłosą dziewczynę.
-Dzień dobry! pomóc pakować walizki?- zapytał uprzejmie w starszym wieku mężczyzna.
- Byłybyśmy wdzięczne- powiedziałam z uśmiechem w odpowiedzi.
Po zapakowaniu naszych walizek, z pomocą przemiłego Pana wsiadłyśmy do taksówki gdzie spędziłyśmy kolejne 30 minut. Oczywiście przez całą drogę Lisa rozmawiała z kierowcą, jak bardzo jest podekscytowana nowym miejscem zamieszkania i szkołą. Gdy dotarliśmy na miejsc taksówkarz pomółg nam wyjąć walizki. Ładnie podziękowałyśmy i zapłaciłam za taksówkę.
- Jejku wreszcie- powiedziałam podekscytowana stojąc przed drzwiami.
- Nie mogę się doczekać, jezu nasz nowy dom- powiedziała tak samo podekscytowana przyjaciółka co ja. Co prawda nie miałyśmy za dużo pieniędzy, ale przez cały rok ciężko pracowałyśmy żeby uzbierać na nasz wymarzony dom i wreszcie możemy go zobaczyć na żywo.
- Gdy weszłyśmy do środka zaparło nam dech w piersiach, nie było to może mega bogate wnętrze, ale to właśnie dobrze było przytulne i zwykłe, jednak miało ono swój urok.
- Jezu patrz na nasz salon, mamy wielkie okna!- krzyknęła podekscytowana dziewczyna. Lisa zawsze marzyła by mieć wielkie okna w salonie, jeszcze jak chodziłyśmy do podstawówki, zawsze mi mówiła ,,zobaczysz kiedyś zamieszkam w domu gdzie będą wielkie okna w salonie z widokiem na morze''
Może nie jest to widok na morzę, ale jednak są wielkie okna a widok nie był strasznie zły.
- Jezu Luna ten dom jest wspaniały- powiedziała przyjaciółka na co się roześmiałam.
- Lis widziałaś tylko salon- powiedziałam nadal się śmiejąc.
- I jest wspa-nia-ły- powiedziała sylabami i usiadła na kanapie rozglądając się po pokoju z uśmiechem.
- To ja idę zobaczyć kuchnię- powiedziałam zostawiając zafascynowaną Lis samą sobie w salonie.
Weszłam do kuchni i się w niej zakochałam, na pewno będę w niej dużo gotować- pomyślałam. Wielkość jest idealna,nie za duża, nie za mała , po prostu idealna.
CZYTASZ
College
FanfictionDwie dziewczyny - szesnastoletnia Lisa i jej rok starsza przyjaciółka Luna - spełniają swe największe marzenie - wyjeżdżają do collegu w Brighton. W samolocie poznają Azjatę o imieniu Haechan. Nie wiedzą jeszcze jednak, że ten przysporzy im wiele ro...