❇Rozdział 11❇ Teleportacja.

1.2K 126 7
                                    

#Joy/Ava

Erevan właśnie tłumaczył mi jak działa baza, kiedy nagle rozległ się głośny alarm. Elf wstał gwałtownie z krzesła i podbiegł do stołu-mapy. Wszyscy pozostali stłoczyli się wokół niego oczekując na rozkazy. W dziale Kontroli zrobiło się ogromne zamieszanie, przez które czułam się strasznie zagubiona i nie wiedziałam co mam zrobić, żeby im nie przeszkadzać. Zauważyłam, że Kaydeen wyszedł z tego tlumu i zaczął iść w moją stronę.

- Chodź, ty też powinnaś wiedzieć co się stało - powiedział, łapiąc mnie za rękę i pociągnął do grupy elfów.

Gdy już do nich podeszliśmy, chłopak nadal mnie trzymał. Dopiero po chwili zorientował się i zawstydzony puścił moją dłoń.

- Nasz system wykrył w pobliżu Ognistego Elfa, co się raczej nie zdarzało. Mógł być tu na przeszpiegach, dlatego musimy być czujni. Mimo, że z naszą krainą Redmont nie chciał walczyć kilkanaście lat temu, to nie znaczy, że nigdy tego nie zrobi. Tak więc do roboty, zawiadomcie odpowiednie osoby i przygotujcie na ostateczność - powiedział głośno, prawie krzycząc, po czym pozostałe elf rozeszły się.

Jeden poszedł wysłać wiadomość do samego pałacu w Gardenii przez dziwnie wyglądającą maszynę do pisania. Nie byłaby taka dziwna, gdyby nie to, że po wpisaniu całego słowa litery znikały z kartki papieru, a potem zamieniały się w czerwony proszek. Po przemianie zaczynał on krążyć w powietrzu, by po chwili przecisnąć się przez szpary drzwi wejściowych i wylecieć na zewnątrz.

Patrzyłam na to jak zaczarowana, do momentu kiedy Kaydeen sprowadził mnie na ziemię.

- Ava, mówię coś do ciebie! Ziemia do Avy! - mówił ze śmiechem.

- Zapatrzyłam się na...

- Na pył? - przerwał mi.

- Jak on...no wiesz...leci? - byłam już trochę przyzwyczajona do tego, że w tym świecie mogą się dziać dziwne rzeczy. Ale pierwszy raz widziałam coś takiego jak samowolnie unoszący się proszek.

- Magia elficka. Jak pył ma czerwony kolor, to znaczy, że zawiera w sobie wiadomość z ostrzeżeniem przed czymś. Jak jest zielony to niebezpieczeństwo minęło. Istnieje jeszcze kilka innych, ale to kiedy indziej ci powiem.

- Kay?

- Słucham.

- Co według Erevana znaczy "ostateczność"?

- A ty jak myślisz?

- Wojnę? - To było jedyne, co przychodziło mi na myśl.

Chłopak uśmiechnął się do mnie smutno, po czym powiedział:

-Niestety.

- Ale mówiłeś przecież, że was nie zaatakują.

- Dopóki król Redmontu nie zapragnie i naszych ziem, jesteśmy bezpieczni. Teraz musimy powiadomić oddział elfów.

- Odział...elfów?

- Tak. Tutaj mieszka i trenuje armia jedna z większych w Gardenii. I ty do nich niedługo dołączysz.

- Ja? Przecież ja nic nie umiem... - byłam trochę zdziwiona i zaskoczona. Nie na co dzień otrzymuje się "zaproszenie" do...właśnie, czego? Ewidentnie wychodzi na to, że będę brała udział w wojnie. I to nie byle jakiej. Pomiędzy rodami elfów.

- Miałabym co opowiadać w szkole.-pomyślałam ironicznie. - A czekaj, przecież nikt nie chciałby ze mną gadać, a po drugie i tak by nie uwierzyli.

- I dlatego będziesz z nimi ćwiczyć na sali treningowej przez następne kilka dni -Kaydeen uśmiechnął się do mnie-Najlepiej jak zaczniemy już teraz.

- Teraz?

- Nie ma czasu do stracenia. Musisz być gotowa w każdym momencie.

- Nie uważam, żeby to był dobry pomysł puszczać mnie na wojnę...-odrzekłam niepewnie.

- Nauczysz się migiem, zapewniam cię. Strzelanie z łuku powinno szybko ci wejść w nawyk.

- Z łuku? A jak kogoś postrzelę? - zaczęłam się trochę bać.

- Przypilnuję, żebyś jednak tego nie zrobiła-odpowiedział ze śmiechem.

- Ja się nie nadaję do tego. Znajdźcie sobie inną osobę, byle nie mnie. - mówiąc to, obróciłam się na pięcie i już miałam iść do mojego pokoju, gdy Kay stanął mi na drodze.

- Tyle, że to musisz być ty.

- Skąd wiesz?! - krzyknęłam ze złością.

- Bo tak mówi przepowiednia. - odpowiedział niewzruszony moimi krzykami.

- Jaka znowu przepowiednia?! - byłam już naprawdę zła i miałam ochotę od razu się przenieść. Sięgnęłam ręką po wisior i już kończyłam kolejność kroków, gdy poczułam jak Kaydeen w ostatnim momencie łapie za naszyjnik. Poczułam lekkie zawirowania, a gdy otworzyłam oczy byłam w moim własnym pokoju u rodziców zastępczych. Obok mnie stał nie kto inny jak Kay. Pociągnęłam go cicho i schowałam w szafie. Gdy zamknęłam drzwiczki, usłyszałam głosy Emiliany i Horacego, które dobiegały z kuchni na dole.

Wyjrzałam ostrożnie z pokoju, by przekonać się o czym rozmawiają.

- Przecież ona musi się znaleźć - Emiliana nie była w dobrym stanie, od razu to wyczułam. Jej głos był zachrypnięty od płaczu.

- Na pewno się znajdzie, to odpowiedzialna i mądra dziewczyna - zapewniał ją Horacy, który zapewne też martwił się o mnie.

- A jak się nie znajdzie? Horacy...Przecież ona może nie chcieć tu wrócić!

Było mi ich szkoda. Najchętniej pobiegłabym tam zaraz i mocno ich uściskała, ale nie mogłam. Jeśli musiałabym znowu zniknąć, tylko pogorszyłabym sprawę.
Nagle poczułam czyjś oddech na moim lewym ramieniu.

- Co ty tu robisz?! - szepnęłam do niego, wycofując się do pomieszczenia i zamykając drzwi.

- Zwiedzam. Zapewne to był twój wcześniejszy świat?

- Raczej "jest". - odpowiedziałam z lekką złością - A teraz muszę chyba wrócić z tobą z powrotem do Gardenii. Ty nie możesz tu zostać.

- Czemu? Jest nawet fajnie - szepnął i skierował się w stronę mojego łóżka, żeby usiąść.

I wtedy sobie przypomniałam, że ono okropnie głośno skrzypiało.

- Nie siadaj! - krzyknęłam szeptem, jednak było już za późno. Odgłos rozległ się w całym moim pokoju i na pewno usłyszeli go również na dole. I się nie myliłam.

- Horacy, słyszałeś? Ktoś jest na górze! Może Joy wróciła. Chodźmy sprawdzić. -Emiliana mówiła z nadzieją w głosie do swojego męża.

Chwilę potem usłyszałam ciche kroki na dolnym korytarzu, a później na pierwszych stopniach schodów.

Kazałam Kaydeenowi złapać za wisior. Zamknęliśmy oczy i zaczęliśmy odliczać.

~ Obyśmy tylko zdążyli doliczyć zanim tu wejdą ~ pomyślałam z nadzieją.

Kroki były coraz bliżej. Na szczęście zniknęliśmy akurat w momencie, kiedy usłyszałam uchylające się drzwi.

W następnej chwili poczułam zawirowania. Gdy otworzyłam oczy zauważyłam, że wróciłam jednak bez pewnej osoby...

*****

Hej, wiem, że długo czekaliście, ale nie chciałam opublikować byle jakiego rozdziału. ;) Chociaż pewnie znajdzie się tam kilka błędów, ale nie mam czasu tego sprawdzić. Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Choć mam ogólnie wenę, więc może całkiem niedługo ^-^ Pozdrawiam(*˘︶˘*)

Całkiem inna historia o smokach i elfachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz