Make it okay

174 16 3
                                    

Zrób to dobrze.

Postaraj się.

Wytrzymasz.

Czy jest na tym świecie osoba, która w ciebie nie wierzy?

- Kochałam go. Naprawdę go kochałam. Cholera Kate, mam dopiero dziewiętnaście lat, a doświadczyłam już tak ogromnego i wspaniałego uczucia. Wszyscy z mojego otoczenia mówili, że to mój własny wymysł. Niektórzy, że Shawn był tylko moim wyobrażeniem. Nie był. Przysięgam wam, że był obok mnie każdej nocy. Nie tylko wtedy, gdy czułam się idealnie. Był też momentach, gdy brakowało mi łez, a mi samej robiło już się niedobrze od płaczu. Pocieszał mnie i przytulał.

- A potem tak po prostu zniknął? Ludzie nigdy nie widzieli cię z tym chłopakiem. Przyjaciółki go nie znają. Annalise, ja nic nie sugeruję...

- Czyżby kolejna osoba, która kompletnie mi nie wierzy? Och jakie to zaskakujące - zza drzwi słyszałam wyraźnie rozmowy dwóch osób. 

Nasza pani psycholog robiła wszystko, żeby w tej szkole zmniejszała się liczba samobójstw. Ale to nic. Odkąd Kate pojawiła się w tej szkole, ludzie nie tylko popełniali więcej zbrodni, ale najzwyczajniej w świecie zaczynali znikać. Nagle słuch zaginął po sławnej Milenie October, która zajmowała się szkolnymi nowinkami i była uwielbiana przez każdego. Nigdy nie dawała do gazetki niesprawdzonych informacji. W niektórych szkołach plotki są na początku dziennym. Milena dbała o wiarygodność informacji. 

Odkąd jej zabrakło, zabrakło prawdy.

- Zniknął w momencie, gdy - usłyszałam głęboki wdech, nawet przez zamknięte drzwi. Potem już nie było nic. 

Bardzo szybko pociągnęłam za klamkę. Może będę musiała udzielić teraz pierwszej pomocy? - pomyślałam szczerze. 

Jednak w pokoju nikogo nie było. Nie żartowałem. Wiedziałam, że jeszcze przed chwilą tu były. 

Musiały.

- Przecież ich sobie nie wymyśliłam do cholery! - ze zdenerwowaniem kopnęłam w drzwi.

- Nie tak ostro, nie siostro - to, co powiedział Conor wcale nie było zabawne, ale zaśmiałam się. 

- Powiedziałeś już swojej siostrze, że masz inną orientację od przeciętnej osóbki tej szkoły.

- To tylko twoja wyobraźnia.

- Bardzo rozwinięta skoro w moje głowie widzę ciągle jakiegoś rudego chłopaka i...

- Stop!

- Okej, robię to tylko dla twojego dobra. Co ty mówisz?

- Wariujesz - wzięłam głęboki oddech i zacisnęłam pięści. Moje fioletowe paznokcie delikatnie wbiły mi się w skórę, ale zignorowałam ten nieprzyjemny ból.




Mówisz, że zależy, ale ona w to nie wierzy.
Woli patrzeć na cierpienie, które rani podniebienie.
Wzoruje na braku miłości i buduje wszystkie skrajności.
Gdybym spojrzał na to inaczej, mój świat po prostu by runął.

-Chujowe - zza moich pleców wyszedł Mike, a ja pisnąłem. 

- Co się gapisz - syknąłem, gdy moje serce rozpoczęło pompowanie krwi w normalnym rytmie.

- Nie wiedziałem, że piszesz wiersze. To urocze.

- Och przestań. 

- Jak po kolejnym cudownym dniu w szkole.

- Kiedyś zniszczę ci życie wysyłając do tej Budy. Skoro tobie sprawia przyjemność znęcanie się nade mną to powinieneś się leczyć. To się nazywa sadyzm - ostatnie słowo wyraźnie zaakcentowałem.

- Z troski o twoją edukację, kochaniutki.

- Nie mów tak, bo moja psychika nie będzie w stanie wypierać tego, że nie jesteś gejem i nie przyprowadziłeś tutaj jeszcze żadnej dziewczyny, bo żadna cię nie chce - byłem wkurzony, bo przypomniała mi się sytuacja z dzisiaj.

- Lucyna nie denerwuj się.

- Dzisiaj podszedł do mnie chłopak, który myślał, że nie jest sam w tej klasie o innej orientacji, no błagam! Powiedział, że to przez ubrania - uśmiechnąłem się kwaśno.      

- Nie wiem, co on ma do twoich ubrań - mi tam się podobają

- I w tym kurwa twój problem!

Przetarłem zmęczone oczy. Ta szkoła wykańcza mnie pod względem psychicznym jak i fizycznym. Coś musiało się zepsuć w mózgach osób, które zajmują się edukacją, bo uczniowie wolą mieć ospę, ale najgorszą chorobę niż przyjść do szkoły.

- Jesteś spięty, mogę cię pomasować - zamknąłem oczy, bo tylko w ten sposób byłem w stanie zatrzymać buzujące we mnie... nerwy?

- Mike powiedz mi wprost!

- Moja orientacja jest całkowicie normalna, ale poznasz moją dziewczynę, gdy ty przyprowadzisz swoją - skrzyżował ręce na na klatce piersiowej.

- Dlaczego ja mam pierwszy ci kogokolwiek przedstawiać? - zdenerwowałem się. Nie myślałem w tamtej chwili o tym, że nie mam kogo tutaj przyprowadzić.

- Bo jesteś młodszy - powiedział jakby to był jakikolwiek argument - No i głupszy.




 Chłopaki w moim wieku nie wiedzą jak mnie traktować
Nie wiedzą jak mnie traktować
Nie wiedzą jak mnie traktować

Chłopaki w moim wieku nie wiedzą jak mnie dotykać
Nie wiedzą jak kochać mnie dobrze

Chłopaki w moim wieku nie wiedzą jak mnie przy sobie zatrzymać
Nie wiedzą jak mnie zatrzymać
Nie wiedzą jak mnie zatrzymać
 

Nuciłam pod nosem słowa jednej z moich ulubionych piosenek, gdy do drzwi zapukał...

- Musisz mi pomóc go zdobyć - Conor sprawiał wrażenie wyjątkowo zdesperowanego.

- Jeśli chodzi ci o Lucasa to odpada - nie chciałam mieszać w to nowego, przed którym było mi szczerze wstyd po ostatnim zdarzeniu. Najlepiej będzie, jeśli o sobie zapomnimy i nie będziemy wchodzić sobie w drogę. 

Idealny plan.

- Zrobię wszystko co chcesz - uklęknął na ziemi, a ja tylko przewróciłam oczami.

- Jesteś powalony - wyszeptałam.

- Ale do końca tego semestru będę z Hemmingsem.

- Nie rób sobie nadziei. On nie zmieni orientacji, a już na pewno nie dla ciebie. Ała - krzyknęłam, gdy uderzył mnie z całej siły łokciem. Potem dodałam - Ten związek nie ma początku, więc nie wróżę wam świetlanej przyszłości.

Usiadłam na drugim końcu pokoju i po długich rozmyśleniach doszłam do wniosku, że muszę sobie znaleźć chłopaka. Koniecznie starszego, bo obserwując ludzi z mojej szkoły oraz otoczenie, przeżywam dodatkową depresję.

Cholera, idę do klubu.




- Michaelu Cliffordzie jesteś tak wielkim idiotą, że moje serduszko cierpi.

- Wypierdalaj.

- Idę do klubu, a teraz żegnam.

Wyciągnąłem z szafki pierwszą lepszą koszulkę z logiem ulubionego zespołu. No, więc chyba nie była pierwsza lepsza - podsumowałem w głowie.

Dobrze wiedziałem czego mi brakowało.


Komentujcie czy coś, bo przykro.

Tu jest tak dużo perspektyw, że mam nadzieję iż się nie zgubicie


Can you see inside? {Luke Hemmings}Donde viven las historias. Descúbrelo ahora