Rozdział 1

66 9 2
                                    

Wbiegłam do pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Byłam wściekła. Szybko wzięłam smartphone do ręki i wystukałam numer mojej najlepszej przyjaciółki.

—Hej Ami!—Usłyszałam jej głos.

—Jess nie uwierzysz! Moi kochani rodzice chcą mnie zapisać do szkoły— od razu przeszłam do rzeczy.

—Ale do prywatnej?

—W sumie nic jeszcze o niej nie wiem, tylko tyle, że jest z internatem!

—Co?! Jak oni mogą..

—No właśnie mogą, dopóki mieszkam pod ich dachem..Wiesz, ta ich gadka.

—Nie przeżywaj tak. To tylko trzy lata. Ja chodzę do szkoły i żyje. Można poznać ciekawych ludzi.

—Dzięki za pocieszenie—powiedziałam z sarkazmem.

Po godzinnej rozmowie z przyjaciółką rozłączyłam się. Nie chciałam już dłużej myśleć o tym, co wydarzy się niebawem. A może będzie fajnie? Chciałabym tak myśleć, ale mózg nie dawał mi spokoju. Te ohydne jedzenie ze stołówki, denerwujące ludzie, nauczyciele.. Właściwie nigdy nie chodziłam do szkoły, obejrzałam kilka filmów i już "wiem" jak to jest być uczennicą liceum. Odkąd skończyłam 6 lat uczyłam się w domu. To przez to, że przynajmniej raz na półtora roku się przeprowadzamy. Starzy lubią zwiedzać. Mieszkałam już w Bostonie, Filadelfii, Pittsburghu, Nowym Jorku, a obecnie jestem w Nowym Orleanie. Trochę nas wywiało na południe.

Nie mam wyjścia. Nie przekonam rodziców by z tego zrezygnowali, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach..

Jak co roku świętowałam swoje urodziny, a raczej moja rodzina świętowała. Mnie na nich nie było. Skąd mogłam wiedzieć, że planują dla mnie przyjęcie niespodziankę? Mama wydzwaniała do mnie co dwie minuty. Ja w tym czasie zaliczyłam zgon. Ale ogólnie urodziny ze znajomymi były udane. Tylko troszkę przesadziliśmy z procentami.
Tego dnia postanowili, że zrobią z tym porządek i tak właśnie rodzicielkaSabrina wpadła na pomysł by odizolować mnie od ludzi, których znałam. Ojciec—Henry nie miał dużo do gadania. To ona zawsze podejmuje decyzje i jest głową rodziny. Nawet imię dla mnie sama wybrała. Tata zaproponował Katherine, ale ona stanowczo powiedziała, że Amanda będzie lepsze.
Rodzina mówi że jestem do niej podobna, ale tylko z charakteru. To pewnie dlatego, że przebywam z nią od siedemnastu lat. W tym czasie nauczyłam się od niej większość rzeczy.

Wyglądem bardzo się różnimy. Ja mam ciemne, falowane włosy, a ona jasne i kręcone.
Ja mam brązowe oczy, ona niebieskie. Ja jestem nawet wysoka, ona niska.
Cechy wyglądu odziedziczyłam raczej po tacie.

Starzy chcą bym mówiła do nich po imieniu. Myślą, że przez to będziemy mieli lepsze relacje. Nie sądzę, żeby tak było. Chociaż nie jest źle. Bardzo ich kocham, a oni mnie. Ale dość często mnie denerwują. Ja już nie jestem małym dzieckiem, a oni tak właśnie mnie traktują.

***

Na paluszkach schodzę po szerokich schodach. Nie chce napotkać domowników, ale muszę coś zjeść. Strasznie zgłodniałam przez te dwie godziny. Muszę przyznać, że jem nawet dużo, ale mam bardzo dobrą przemianę materii, wiec jestem szczupła. Mój chłopak—Kevin mówi, że mam idealne ciało, według mnie mogłoby być bardziej umięśnione.

NadzwyczajniWhere stories live. Discover now