Rozdział 5

178 21 5
                                    

Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Usiadłam na łóżku i zaczęłam szukać telefonu. Okazało się, że jest po drugiej stronie łóżka. Sprawdziłam godzinę, byłą 11:42 a.m. Trochę sobie pospałam. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Odsłoniłam rolety i od razu rzucił mi się w oczy mój ogród. Na dworze świeciło słońce więc za pewne jest ciepło. Poszłam do garderoby i po długim zastanowieniu się co ubrać zdecydowałam się na:

Z szuflady wyciągnęłam jeszcze białą, koronkową bieliznę od VS.
Wyszłam z garderoby i poszłam do łazienki. Położyłam ciuchy na brzegu wanny. Ściągnęłam z siebie piżamę, a włosy związałam w wysoki kucyk. Weszłam do prysznica i puściłam wodę. Pisnęłam gdy zimna woda zetknęła się z moją skórą. Po chwili zaczęła lecieć ciepła woda i mogłam się normalnie umyć. Wzięłam mój czekoladowy żel pod prysznic i zaczęłam myć swoje ciało. Gdy byłam już umyta wyszłam na zimne kafelki i wytarłam się puchatym ręcznikiem. Ubrałam bieliznę i wcześniej wybrane ubrania. Zrobiłam makijaż, a włosy rozpuściłam i rozczesałam. Postanowiłam ich nie wiązać. Na koniec popsikałam się jeszcze perfumami od Chanel. Wyszłam z łazienki, a następnie z pokoju. Miałam nadzieję, że jestem sama w domu, ale niestety z salonu dobiegały mnie głośnie śmiechy. Postanowiłam to zignorować i szłam do kuchni. Od razu zabrałam się za robienie sobie śniadania. Postanowiłam zrobić sałatkę owocową. Pokroiłam potrzebne owoce i wymieszałam je razem w dużej misce. Nalałam jeszcze do szklanki sok pomarańczowy i usiadłam na dużym krześle barowy. Nie zdążyłam nawet zjeść jednej łyżki, a do kuchni wpadł Niall. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko.
- Cześć Lia! Widzę że zrobiłaś mi jedzonko! W sumie dobrze bo zrobiłem się trochę głodny. - Powiedział radośnie i dotknął swojego brzucha. Nie zdążyłam mu nawet odpowiedzieć, a on zabrał mi miskę z MOIM śniadaniem i usiadł obok mnie. Jakby nigdy nic zaczął sobie jeść!
- TO.BYŁO.MOJA.SAŁATKA. - Powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Mi się nie zabiera MOJEGO jedzenia!
- Nie złość się, skarbie. Złość piękności szkodzi. - Zachichotał. Rozumiecie? Niall zachichotał! Czy on coś brał?! Nie znoszę jak ktoś nazywa mnie skarbem... Mój były chłopak tak na mnie mówił. Po 2 miesiącach związku dowiedziałam się, że założył się z kumplami że przeleci najbogatszą i najsławniejszą dziewczynę w szkole... Dowiedziałam się o tym przypadkiem... Podsłuchałam jego rozmowę z kumplami jak mówił im, że jeszcze chwila i sama wepchnę mu się do łóżka. Zerwałam z nim i cóż... Chyba wtedy złamałam mu nos.. Bo jak mu przywaliłam to coś bardzo chrupnęło... Zresztą mam to dupie... Od tamtej pory nie ufam żadnemu facetowi. Oprócz mojemu tacie i Liamowi. Nigdy nie lubiłam być w szkolnej elicie tylko dlatego, że moi rodzice mają kupę kasy. Ale cóż.. Mój brat był kapitanem szkolnej drużyny piłkarskiej, a ja cheerleaderką. Prawie wszyscy lecieli na naszą kasę.
- Lia! - Z rozmyśleń wyrwał mnie krzyk blondyna.
- Co?
- Mówię do Ciebie od dwóch minut. - Oznajmił.
- Przepraszam. Zamyśliłam się. - Powiedziałam lekko speszona. Do kuchni wpadło stado baranów. Czytaj mój brat i dwójka jego przyjaciół.
- Zastawiłem ci trochę. - Niall nie zwracając na nich uwagi, podał mi miskę w której było jeszcze trochę sałatki. Wszyscy oprócz mnie spojrzeli na niego jak na kosmitę.
- Niall? - Spytał niepewnie mój brat wpatrując się w swojego przyjaciela.
- Dobrze się czujesz? - Spytał jeden z jego kumpli, podchodząc i dotykając wewnętrzną stroną dłoni jego czoła.
- O co wam chodzi? On dał mi tylko resztę MOJEJ sałatki... - Dałam nacisk na 'Mojej". Teraz wszystkie pary oczu skupiały wzrok na mnie.
- No właśnie! Niall nie dzieli się jedzeniem! Nawet z nami! - Krzyknął loczek, wyrzucając ręce do góry co śmiesznie wyglądało.
- Więc Niall. Wyjaśnisz nam co się z tobą dzieję? - Spytał poważnym tonem mój brat.
- Oh dajcie spokój! - Powiedział blondyn. Reszta chyba postanowiła odpuścić.
- A ja si jeszcze nie przedstawiłem. - Uśmiechnął się szeroko loczek. - Harry Styles. - Podał mi dłoń, którą uścisnęłam.
- Lia.
- Wiem. Liam dużo nam o tobie opowiadał. - Zdziwiło mnie jego wyznanie. Złapaliśmy kontakt wzrokowy z Liamem od razu go zerwałam.
- A ja jestem Louis. - Podszedł do mnie drugi kolega mojego brata, ale nie podał mi ręki jak Harry tylko przytulił. Zdziwił mnie jego gest, ale oddałam uścisk.
****
- Co wy na to, aby dziś wieczorem urządzić maraton filmowy? - Zaproponował Louis gdy wszyscy siedzieliśmy w salonie. Są na prawdę spoko. Opowiedzieli mi o sobie dużo. Między mną, a Liamem panuje napięta atmosfera.
- Zaprosilibyśmy Martine i Amelie. Dziewczyny by się poznały.
- Jasne. Fajny pomysł.
- Kim są Martina i Amelia? - Spytałam ciekawa kim są te dziewczyny.
- Amelia to dziewczyna Louisa, a moja dziewczyna to Martina. - Wyjaśnił Harry. Cóż.. Mam nadzieję, że mnie polubią.
- Maraton możemy zrobić u nas, ponieważ nasi rodzice wyjechali na jakąś delegację czy coś. - Powiedział Liam. Super.. Nawet o tym mnie nie poinformowali.
- Więc jesteśmy umówieni. To my się zmywamy. Będziemy o 7 p.m. Wstąpimy po drodze do sklepu. - Chłopaki się z nami pożegnali. Przytulili się po 'bratersku'. Mnie również przytulili na pożegnanie, ale już normalnie. Liam poszedł ich odprowadzić do drzwi.
- Lia możemy w końcu porozmawiać? - Spytał Liam gdy wrócił do salonu...
_______________________________

Na wstępie chciałam was bardzo przeprosić za to, że dość długo nie dodawałam rozdziału. Nie miałam zbytnio weny i do tego jeszcze szkoła. Pisałam go dwa razy, ponieważ tamta wersja mi się nie podobała. Następny postaram się dodać jak najszybciej. Jeżeli mi się uda i będę miała wenę do postaram się aby kolejny pojawił się jutro.
Pojawia nam się tu więcej Nialla, Louisa i Harrego. I myślę, że rozdział nie wyszedł taki zły, ale zostawiam go wam do oceny!
Jak myślicie dziewczyny się zaprzyjaźnią?
Komentujesz=Motywujesz
Do zobaczenia, miśki!


Infinity || N.HWhere stories live. Discover now