Kostka XIII

15.7K 745 403
                                    

Siedemnasty dzień pobytu w Paryżu. Jest początek października. Piękny, jesienny dzień. Silny wiatr szarpie gałęzie drzew, z których strąca całe tony kolorowych liści. Marznę. Maggie nie jest zadowolona z efektów sesji przy basenie, więc fotograf ma wykonać kolejne zdjęcia, tym razem na świeżym powietrzu. Otulam się ramionami, cały dygocząc. Weronika okrywa mnie puchową kurtką i kocem, lecz na niewiele się to zdaje.

- Nie nakładaj mu kaptura, bo zepsujesz włosy! - moja agentka nie jest dziś w najlepszym humorze. Powiedziałbym raczej, że strach się bać.

- Maggie, nie bądź taka! Przecież on tu zamarznie na kość! No spójrz tylko na niego, cały się trzęsie!

- Jeszcze godzina i kończymy.

- Słyszałam to dwie godziny temu... – komentuje znacznie ciszej, by nie wkurzać Maggie. - Wytrzymasz jeszcze trochę na tym chłodzie? - pyta, wciskając mi w dłonie kubek z gorącą kawą.

- Szczerze? - uśmiecham się krzywo. - Jeśli trafię do szpitala, to przekaż Maggie, że nie chcę jej widzieć.

- Kiedy wrócimy do domu i agencja sprzeda twoje zdjęcia, będziesz gwiazdą – pociesza mnie, poprawiając koc.

- Myślisz, że na oiomie będzie to miało jakiekolwiek znaczenie?

- Sam jesteś sobie winny. Mogłeś się nie zgadzać.

- Mogłem też spisać testament...

W kieszeni jej kurtki wibruje mój telefon, który natychmiast wyjmuje i odczytuje wiadomość.

- To od Władcy Czekolady - dziewczyna uśmiecha się złośliwie. - Chcesz wiedzieć, co „Władca" ma ci do przekazania?

- Nie – odwracam twarz, by ukryć zażenowanie. Cholerny Collin... Zupełnie jakby miał jakiś wewnętrzny radar, który mówi mu jaka chwila jest najmniej odpowiednia na wysyłanie wiadomości lub dzwonienie.

- Nie chcesz? Dla mnie to żaden problem – jasnowłosa bawi się telefonem, machając nim tuż przed moją twarzą. - Twoja dziewczyna wie o tym całym „Władcy"?

- Nie twoja sprawa! Oddawaj!

- Będzie o niego zazdrosna, kiedy opowiem jej ile wiadomości od niego dostajesz.

- Nie będzie – wyrywam jej urządzenie i od razu wyłączam, by nie miała możliwości zapoznać się z treścią smsa.

- Nie będzie? Ja bym była – posyła mi swój zadziorny uśmieszek.

- A ona nie jest.

- Ostatnio do ciebie nie dzwoni. Dlaczego?

- Dużo się uczy.

- Jessie! Zapraszamy na plan – słyszę wołane Maggie.

- Koniec przerwy. Pamiętaj, aby uśmiechać się tak szczerze, jakby był środek lata, a nie jesieni – Weronika chichocze cicho, gdy z ciężkim sercem oddaję jej moją kurtkę i wlokę się z powrotem na plan zdjęciowy.

Wracamy do hotelu późnym popołudniem. Marzy mi się ciepła kąpiel, ale muszę zadowolić się szybkim prysznicem, by zdążyć na trening, a potem przebrać w garnitur, bo będę towarzyszyć Maggie podczas „bardzo ważnego przyjęcia, na którym OBOWIĄZKOWO MAM BYĆ!". Im więcej czasu spędzam w jej towarzystwie, tym częściej dochodzę do wniosku, że nie jest to zajęcie dla mnie. Cieszę się, że kontrakt niedługo się skończy, bo inaczej wyobrażałem sobie rok przerwy. Nie mówiąc już o tym, że nadal nie wybrałem żadnych studiów, a za dwa miesiące Justin będzie chciał poznać nazwę uczelni.

CzekoladaWhere stories live. Discover now