1~ Hi, I'm bad.

22 3 1
                                    

Dziś jak codzień wracałam z pracy. Jeszcze tylko kilka minut i jak zwykle mogłam położyć się na moje  ukochane łóżko. Szłam, przyglądając się wszystkiemu dookoła. Kochałam obserwować przyrodę, szkoda tylko że było już ciemno. Po niedługiej wędrówce wreszcie trafiłam do swojego mieszkania. Otworzyłam drzwi srebrnym kluczem, a następnie pociągnęłam za klamkę. Weszłam do środka. Zdjęłam buty i kurtkę, po czym udałam się do kuchni, aby wstawić wodę. Podczas gotowania się jej, zdążyłam już zrobić sobie kanapki oraz wrzucić do pustej szklanki torebkę herbaty i cukier. Przygotowałam sobie kolację, z którą poszłam do sypialni. Włączyłam sobie jakiś nudny film, zajadając się kanapkami. Gdy skończyłam, odłożyłam talrzyk na stolik. Oparłam się o poduszkę i już po chwili zasnęłam.
Obudził mnie mój durny budzik. Znów musiałam iść do tej przeklętej restauracji. Pracuje tam od pięciu lat. Dzień w dzień chodzę do niej, by mieć za co żyć. Znajduję się ona jakieś dwie ulice stąd, lecz każdego dnia wracam około dwudziestej drugiej. Przynajmniej mogę zacząć pracę o dziesiątej. Spojrzałam na zegarek, po czym zauważyłam że była już godzina dziewiąta. Szybko ubrałam się w rzeczy robocze oraz buty i kurtkę. Wzięłam torebkę z przedpokoju, a następnie wyszłam, zamykając drzwi na klucz. Mieszkałam sama. Moi rodzice znajdują się w Nowym Yorku razem z bratem i siostrą. Ja przeprowadziłam się tutaj,  do Los Angeles. Nazywam się Julie Grey. Kochałam czytać książki, jedną z moich ulubionych serii miała tytuł 'szeptem',  dlatego też lubiłam swoje nazwisko. Było takie samo jak głównej bohaterki, Nory. Miałam dwadzieścia trzy lata. Zaczęłam pracę mając osiemnaście. Nie miałam chłopaka i tak pozostało,a co do przyjaźni mam tylko jedną przyjaciółkę. Natalie była piękną brunetką o niebieskich oczach, a także moją prawie siostrą. Ja wyglądałam nieco inaczej. Ciemne wlond włosy do pasa, spływały kaskadami po moich ramionach oraz plecach. Byłam niska, nie za gruba, ale też nie za chuda. Miałam rowież niebieskie oczy. Nie uważałam się za piękność, choć nie raz słyszałam to od ludzi. Wreszcie dobiegłam do miejsca pracy. Przywitałam się ze wszystkimi, po czym zaczęłam zmianę.
Kolejny dzień był niesamowicie nudny. Zamykałam już restaurację. Powoli szłam w stronę domu. Znowu. Znów obserwowałam każdy szczegół, po mimo że znałam go na pamięć. Doszłam do swojego mieszkania, lecz pierwsze co zauważyłam były drzwi otwarte na oścież. Wystraszyłam się, chciałam zadzwonić na policję, ale pech chciał że akurat rozładował mi się telefon. Weszłam do domu. W kuchni paliło się światło. Gdy dotarłam do pomieszczenia, nic się w nim prawie nie zmieniło. Jedną z widocznych zmian, było otwarte okno. Pomyślałam, że zlodziej po prostu przez nie wyskoczył. Przeszukałam pomieszczenie, a następnie zorientowałam się że zniknęła moja kasteka z oszczędnościami. Od razu podłączyłam telefon pod ładowarkę i zadzwoniłam na policję. Nie musiałam długo czekać. Już po chwili w drzwiach stało dwóch mężczyzn. Dokładnie przeszukali całe mieszkanie. Spisali zeznania i zaczęli poszukiwania sprawcy. Tej nocy nie mogłam zasnąć. Nie bałam się jego tylko braku pieniędzy, które tak długi odkładałam. Jednak mój tok myślenia okazał się błędny. Nim się obejrzałam, na zegarze była ósma rano. Nadal nie mogłam zasnąć. Postanowiłam zadzwonić do przyjaciółki.  Niestety znów ode mnie nie odbierała. Zaczęłam się o nią martwić. Już drugi tydzień nie daje znaku życia. Może po prostu się obraziła?  Nieważne. Szykowałam się do pracy, gdy dostałam SMS. Sprawdziłam telefon, myśląc że to wiadomość od Natalie. Oj bardzo się pomyliłam. Na ekranie widniało coś całkiem innego.
Od nieznany:
Cześć kotku, masz ochotę odzyskać swoje pieniądze?
Wytrzeszczyłam oczy. Jaki idiota, mogłam pójść z tym na policję i już po chwili znaleźli by go, namierzając numer. Tak też postanowiłam zrobić. Ubrałam się, a następnie wybiegłam z domu prosto na komisariat. Na miejscu tak jak się spodziewałam namierzyli numer. Przeżyłam niewyobrażalny szok, gdy okazało się że sprawca w tej chwili znajduję się w moim domu. Dostałam kolejnego SMS'a.
Od nieznany:
Oj nieładnie. Widzę, że muszę nauczyć cię posłuszeństwa. Nie można tak donosić słoneczko.
Policjant powiedział, że pojedzie razem ze mną do domu. Zadzwoniłam do pracy, prosząc o urlop, który należy mi się już od kilku miesięcy. Nie chciałam panikować, po prostu wolałam od razu rozwiązać tę sprawę. Po dotarciu na miejsce załamałam się. Wszystko zostało zdewastowane. Zepsute, zniszczone, rozbite... Policjanci zabezpieczyli ślady, a ja dostałam kolejnego SMS'a.
Od nieznany:
Tęsknisz za swoją przyjaciółką?  Szkoda, że przez swoje zachowanie nie zobaczysz jej nigdy więcej. Nikt jej nie zobaczy.
Pokazałam to funkcjonariuszom. Jeden z nich pojechał ze mną do Natalie. Wyważył jej drzwi. Miał prawo, mogło jej coś zagrażać. Gdy tylko weszliśmy do środa wybuchnęłam płaczem. Na środku korytarza leżała moja przyjaciółka. W plamie zaschniętej krwii. Z jej ciała wychodziły robale. To było niemożliwe. Zauważyłabym. Zaczęłam płakać głośniej.
-Ma pani gdzie bezpiecznie przenocować?
-Nie... Miałam tylko ją. Rodzina mieszka w Nowym Yorku.
-Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale jest pani w ogromnym niebezpieczeństwie. Nie proponuję tego wszystkim. Chce pani dziś u mnie przenocować? Jutro znajdziemy jakieś inne schronienie.
-Tak... Chyba jestem do tego zmuszona, dziękuję panu.
Przyjrzałam mu się nieco uważniej. Był młodym mężczyzną, na oko miał z dwadzieścia pięć lat, może trochę więcej, ale na pewno mniej niż trzydzieści. Miał czarne włosy i szare oczy.  Był wysoki, a do tego szczupły. Na palcu nie nosił obrączki, więc przypuszczam że nie miał żony. Oczywiście nie patrzę na to pod względem chodzenia, ale raczej czy nie będę przeszkadzać i robić zbytnich problemów. Gdyby miał żonę, mogłaby wziąć mnie za jego kochankę. Tak, byłam dziwna, dziwny tok myślenia, lecz trzeba rozważać każdą opcję. Pojechałam z nim ponownie na komendę. Do domu Natlie przyjechały samochody policji kryminalnej. Sprawa zaczęła się na dobre. Po ciężkim dniu zeznań i nieciekawych przeżyć, wreszcie mogłam odpocząć. Szkoda tylko, że nie u siebie. Weszłam do domu funkcjonariusza, który przepuścił mnie w progu.
-Dziękuję panu za gościnę, strasznie mi głupio, że tak wyszło, a pan musi mnie mieć na głowie.
-Żaden pan... Mów mi Tom, a ty jesteś Julie, tak?  Mogę mówić ci po imieniu?
-Oczywiście.
-Może się trochę zapoznamy?  I tak nie mamy za bardzo co robić, a tobie przyda się odpoczynek od tej sprawy.
-Masz rację, więc ile masz lat? - gdy zadawałam to pytanie, on kiwnął głową na kanapę, wskazując żebym usiadła. Tak też zrobiłam.
-Dwadzieścia sześć, a ty?
-Dwadzieścia trzy. Masz żonę? - na to pytanie wybuchął śmiechem, podejrzliwie na mnie patrząc. Zarumieniłam się, gdy zrozumiałam co mogł sobie pomyśleć - nie o to chodziło... Ja...
-Nie,  nie, spojonie. Nie mam żony, ani dziewczyny, a ty?  Znaczy męża albo chłopaka?
-Też nie posiadam.
Naszą rozmowę przerwał kolejny SMS.
-Kto to?
-Znów ten typ, który zabił Natalie.
-Spokojnie, on sam się wpakuje w masze ręce. Nasi informatycy już ustalają jego adres. Pokaż ten SMS.
Usiadł obok mnie, a ja odblokowałam telefon, na którym pojawiła się wiadomość.
Od nieznany:
Nie zdradzaj mnie ku*wo. Ja wszystko widzę, jesteś moja. Niedługo nikt nie będzie miał do ciebie dostępu.
Zaczęłam płakać. Tak bardzo się go bałam. Tom patrzył na mnie smutnym wzrokiem.
-Mogę cię przytulić?  Wiem, że nie znamy się zbyt długo, ale chciałbym cię jakoś pocieszyć.
Nie odpowiedziałam. Kiwnęłam tylko głową, wtulając się w mężczyznę. Czemu ja nigdy nie potrafię sobie poradzić sama?  Po chwili odpłynęłam w krainę snów, przytulona do Tom'a.
Gdy się obudziłam jego już nie było obok. No cóż, on pracuje i ma ofiarę ma głowie. Ja osobiście miałabym dość, tej sprawy i siebie. Z resztą ja ogólnie mam siebie dość. Moje rozmyślenia przerwał zapach, dochodzący z kuchni.
-Gofry! Jeju, jakim cudem tak dobrze mnie znasz?! - krzyknęłam,  po czym zdałam sobie sprawę, że całe zdarzenie było nie na miejscu.
-Przypuszczałem, ponieważ masz podobny gust. Cieszę się, że się cieszysz - powiedział, delikatnie się do mnie uśmiechając.
-Przepraszam...
-Za co? - spojrzał na mnie zdziwiony, przerywając pracę.
-Siedzę ci na głowie, a ty masz pewnie zaraz pracę.
-Nie masz nikogo i w ogóle mi nie przeszkadzasz. Samemu jest tak nudno i smutno, a mieć cię pod dachem to miła odmiana - mówiąc to, puścił mi oczko - poza tym dziś mam wolne. Nie tylko dziś, właściwie cały tydzień. Dlatego byłoby super, gdybyś została na dłużej. Sprawa będzie ciągle prowadzona, a ja będę mógł cię informować na bieżąco.
-Jeśli moja obecność nie sprawi ci problemu to oczywiście. Jesteś policjantem, więc chyba mogę ci ufać, a i tak nie mam gdzie iść. Polubiłam cię.
Zaśmiał się, a następnie odparł.
-Ja ciebie też. Ile chcesz gofrów?
-Dużo!
-Precyzyjność przede wszystkim - wybuchnął śmiechem - dobra dam wszystkie na jeden talerz.
Jak powiedział, tak zrobił. Jedliśmy pyszne śniadanie, ciągle rozmawiając. Znałam go parę godzin, a czułam jakbym znała całe życie. Rozmowa sie miała końca. Po południu nie chcieliśmy siedzieć w domu, dlatego poszliśmy się przejść. Spacerowaliśmy parkiem, śmiejąc się i rozmawiając. Nareszcie ani jednej wiadomości od stalkera. Dzień upłynął bardzo szybko, możliwe że przez spędzenie go prawie całego na dworzu. Wieczorem wróciliśmy do mieszkania. Puściliśmy mój ulubiony film, czyli 'Ghoust Rider'. Po mimo tego że oglądałam go przynajmniej dwadzieścia parę razy, nadal wpatrywałam się z zaciekawieniem w ekran, zupełnie tak samo jak chłopak. Nasz seans zakończył się w tym samym czasie, co powiadomienie o nowej wiadomości. Tom prosił, abym przeczytała ją razem z nim.
Od nieznanego:
Podobał się film?  Mam nadzieję, przygotowuję już dla ciebie miejsce. Już niedługo kotku.
Mężczyzna po przeczytaniu tego, mocno mnie do siebie przytulił, powtarzając w kółko że nie ma szans mnie porwać. Nie dopuści do tego. Wierzyłam mu, dlatego tym razem się nie rozpłakałam. Chcąc mnie rozśmieszyć, zabrał mi na chwilę telefon. Następnie oddał go, a na mim były już dwie nowe wiadomości. Od razu zauważyłam co zrobił.
Zuy stalker bardzo strażny xD:
Haha... Nie śmieszne. Jeszcze zobaczymy czy taki "strażny".
Tom :3 :
Od teraz masz mój numer!  :3
Widząc te SMS mimo powagi sytuacji, wybuchnęłam śmiechem poraz kolejny. Znalazłam niesamowitego przyjaciela w najbardziej odpowiednim momencie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 23, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

StalkerWhere stories live. Discover now