17

2.8K 155 3
                                    

Rano obudziłam się z dosyć nieprzyjemną niespodzianką. Kiedy chciałam odgarnąć włosy z mojej twarzy ubrudziłam się pianką do golenia, którą ktoś mi nałożył na rękę. Spojrzałam na Grzesia, on też miał piankę, na twarzy. Sam chyba sobie by jej nie nałożył, więc zaczęłam myśleć kto mógł to zrobić. Po chwili namysłu do głowy przyszła mi tylko jedna osoba - Wojtek. 

Wstałam z łóżka nie budząc Grześka. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranną rutynę. Założyłam spodnie z dziurami na kolanach i koszulkę z odkrytymi ramionami. Włosy spięłam w kłosa. Makijażu nie robiłam bo uznałam, że jest mi dziś nie potrzebny. 

- Zaczekasz na mnie to pójdziemy na spacer? - zapytał Grześ kiedy wyszłam z łazienki.

- Z miłą chęcią. - odpowiedziałam i delikatnie cmoknęłam jego usta.

Po dwudziestu minutach byliśmy na plaży. Nie było ani za zimno, ani za ciepło. Fale były spokojne i delikatnie wchodziły na brzeg. Było idealnie. Trzymaliśmy się za ręce i rozmawialiśmy. Lecz nic nigdy nie trwa wiecznie. 

- A co tu gołąbeczki porabiają. - klepnął Grześka w ramię.

- Wojtek! - wkurzyliśmy się w tym samym czasie z Grzegorzem.

- No co? 

- Nic tylko tak trochę przeszkadzasz. - odezwałam się.

- Ja przeszkadzam? Ja? 

- Tak ty. - tym razem powiedział Grzesiek. 

- Dobra chciałem tylko zapytać Zuzę czy by mi pomogła? 

- A z czym? - zapytałam.

- Chciałbym kupić Marinie jakąś biżuterię. - odpowiedział bramkarz. 

- No ok mogę pomóc a kiedy?

- Nawet teraz. - powiedział i pociągnął mnie za rękę. 

***

Po trzech godzinach chodzenia z Wojtkiem po wielu jubilerach udało mi się doradzić w sprawie pięknej, złotej bransoletki z koniczynką. Mam nadzieję, że Marinie się spodoba. Chłopaki mieli wieczorny trening, więc korzystając z okazji poszłam na spacer. 

Wybrałam się do pobliskiego parku. Było tu przepięknie. Na ławkach siedzieli rodzice a wokół bawiące się dzieci. Od zawsze Francja wydawała mi się być romantyczna i rodzinna. W drodze powrotnej postanowiłam ponownie przejść się brzegiem morza. Usiadłam na kamieniu i podziwiałam malowniczy krajobraz zachodu słońca. Było idealnie. Szum morza mnie uspokajał i mogłam pomyśleć o wszystkim co mnie gryzie. Tego w ciągu ostatnich dni mi brakowało. Ciągle byłam w towarzystwie chłopaków a tam takiego spokoju nie ma. Robiło się chłodno, ale mi specjalnie chciało mi się wracać do hotelu. Obserwowałam ludzi, którzy uprawiali sport. Też bym tak chciała, ale moja dupa jest za leniwa. Kiedyś bardziej się angażowałam w sport niż teraz. Kiedyś grałam w wielu zespołach związanych ze sportem, a niekiedy zdobywaliśmy złote medale. To były czasy... Z tego myślenia wyrwał mnie czyiś głos.

- Co ty tu robisz? Zmarzniesz. - powiedział Grześ.

- Nic, siedzę sobie, rozmyślam, podziwiam. - odpowiedziałam. - A ty co tu robisz? - zapytałam.

- Szukałem cię. Jest już późno, robi się zimno a ciebie nigdzie nie ma. 

- Jaki ty jesteś kochany. - oznajmiłam.

- Chodź wracajmy. 

I wróciliśmy do hotelu. 

Przepraszam że tak długo mnie nie było. To wszystko przez szkołę :(
Dzięki za 11 k miski <3

Dawny Przyjaciel ||Krychowiak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz