Od ciągłego siedzenia w jednej pozycji zdrętwiały mi kości. Ziewając, zasłoniłam dłonią usta. Znużyłam się odrobinę, a przyszłam tutaj jakieś dwie godziny temu.

– Jesteś śpiąca? – zapytała żartobliwie najstarsza, lekko podirytowana tym, że nie przysłuchiwałam się jej obszernej wypowiedzi.

– Nie. – odpowiedziałam skonanym głosem, odkładając poduszkę. – Wyjdę na taras, rozprostować nogi i trochę się przewietrzyć. – rzuciłam obojętnie, podnosząc się z kanapy. Dziewczyny wzruszyły ramionami oraz kontynuowały rozmowę.

Drewniane deski zaskrzypiały pod ciężarem mojego ciała. Słońce zaszło jakiś czas temu, ale na zewnątrz wciąż było w miarę jasno. Chłodny wiatr otulił moją twarz. Ułożyłam dłonie nad głową w celu rozciągnięcia. Idyllicznie wpatrywałam się w granatowe niebo, na którym nieśpiesznie zaczęły pojawiać się przeróżne gwiazdozbiory.

Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, która subtelnie dawała mi znać, abym powróciła do cieplejszego miejsca. Pomimo doskwierającego zimna, postanowiłam jeszcze chwile zostać na świeżym powietrzu. Niespodziewanie poczułam miękki materiał, obciążający nieznacznie moje ramiona.

– Cała się trzęsłaś. – oznajmiła zielonooka z delikatnym uśmiechem. W eterycznym blasku naturalnej satelity Ziemi wyglądała majestatycznie. Na ten widok, moje serce nieoczekiwanie zareagowało raptownym oraz nieregularnym biciem. Nie mogłam oderwać od niej wzroku, gdy beztrosko przyglądała się krajobrazowi, który malował się nad nami.

– Ty też dygoczesz. – zauważyłam i użyczyłam jej drugiej części koca. Przewróciła oczami, po czym posłusznie wtuliła się w płat grubej tkaniny. Korzystając z okazji, bezpretensjonalnie ułożyłam głowę na obojczyku brunetki. Otuliła mnie ramieniem i przyłożyła skroń do mojej. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Ona, ja oraz księżyc w towarzystwie gwiazd.

– Spadająca gwiazda – oznajmiła rozpłomieniona, wskazując na zniżające się ciało niebieskie. Obecnie, przypominała dziecko, wpatrujące się w ulubioną zabawkę. Przymknęła powieki oraz popadła w głębokie zamyślenie. Na jej obliczu widniał spokój.

Skierowałam swój wzrok na wcześniej wskazany przez dziewczynę obiekt. Dumanie nad głupim pragnieniem, nie wniesie nic nowego do mojej egzystencji, ale nie zaszkodzi również spróbować.

– Mam nadzieję, że twoje życzenie się spełni – rzekła łagodnie, wpatrując się wnikliwie w moje oczy. "Ty jesteś moim życzeniem.", chciałam jej to rzetelnie wyznać, ale ogromnej wielkości gula goszcząca w gardle, nieubłaganie na to nie pozwoliła. Nos zaczął mnie swędzieć, a moment później kichnęłam. – Lepiej wróćmy, bo mi się jeszcze tutaj przeziębisz. – powiedziała troskliwie, przerywając komfortową cisze. Kiwnęłam twierdząco głową. Wróciłyśmy razem do salonu, gdzie na dobre rozgościły się obydwie brunetki.

– No proszę, kto do nas powrócił. Już myślałam, że o nas zapomniałyście. – wymamrotała Reyes, gestykulując teatralnie dłońmi oraz układając wargi w niepoważny dzióbek. Zignorowałam ją i usiadłam z powrotem na nieprzeciętnie wygodnej kanapie. Tym razem Lexa przysiadła się do mnie.

– Przedwczoraj wspólnie z Lincolnem byłam w restauracji... – Blake zaczęła z pasją, dokładnie opisywać ostatnią randkę ze swoim chłopakiem. Mogłaby o nim mówić godzinami. W pewnym stopniu rozumiałam ją. Tak jak z ust Octavii nie schodziło imię mężczyzny, który podbił jej złote serce, tak moich myśli nie opuszczała zielonooka.

– Masz może gitarę, Woods? – rzuciła kompletnie z innej beczki Reyes, po skończonym wywodzie O. Na cholerę, jej ten muzyczny instrument, przecież nie potrafi grać. Ona chyba nie... Nienawidzę jej.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaWhere stories live. Discover now