Księga Druga: Zmiany, Rozdział Trzeci: Jaśminowy Smok

225 19 18
                                    

Czwórka magów szła zatłoczonymi ulicami Ba-Sing-Se. Pierwsze co rzuciło się dzieciakom w oczy to smutek. Może i poziom bezrobocia jednak nie był aż tak wysoki a ludzie mieli dostęp do jedzenia i edukacji byli smutni. Ben, nadal z Lemurem na ramieniu prowadził przyjaciół tylko jemu znaną drogą.

-Trzeba jakoś nazwać tego futrzaka-stwierdził Meelo przerywając milczenie.

-Nazwij go jak chcesz, mogę ci go nawet oddać-Lili wzruszyła ramionami.

Ben westchnął.

-Po pierwsze, nawet nie wiemy czy to on czy ona. Po drugie, to twój duchowy przewodnik, czy tego chcesz czy nie-powiedział głaszcząc zwierzaka.

Lili wtrąciła mu się w zdanie.

-Ale dziadek Aanga miał wielkiego bizona, Roko smoka...

-A ty masz Lemura- Ben nadal wszystko spokojnie tłumaczył, właściwie to nikt nigdy nie słyszał aby chłopak krzyczał.

-Nazwijmy go Wypłosz-przerwał Meelo uważnie przyglądając się zwierzakowi.

Lili tylko kiwnęła głową, jeśli Ben chce, sam sobie może mieć Wypłosza jako duchowego przewodnika.

-To tu!

Ben nagle się zatrzymał. Wskazał na herbaciarnię którą można było obecnie znaleźć w każdym miejscy na świecie- Jaśminowy Smok.

Cała czwórka weszła do środka i zamówiła sushi. Mag ziemi wytłumaczył przyjaciołom że znajdują się właśnie w pierwszej herbaciarni założonej przez mistrza Iroh. Po skończonym posiłku mieli już wychodzić. Megan podeszła do jednej ze ścian i wskazała ręką na dość brzydki obrazek wiszący na ścianie.

-Meelo, patrz to twój dziadek!-wskazała chłopca z strzałką na czole na samym środku- I król Zuko, Mistrzyni Toph i Katara...

-Właśnie! Dość tego gadania, Awatar ma bronić świata a nie rysować. Powinnaś jak najszybciej nauczyć się magii ziemi-przerwał jej Meelo kiedy już przyjrzał się obrazkowi.

-To co? Gdzie teraz idziemy?-Lili czuła się trochę bezradna, jako Awatar powinna przewodzić grupą, a nie wiedziała nawet gdzie szukać nauczyciela.

Na szczęście był z nimi jeden z najbardziej rozgarniętych i spokojnych chłopaków w całym Narodzie Ziemi. Ben już wiedział co robić.

-Właśnie rozmawiałem z barmanem. Polecimy na północ, tam jest dość duża osada Magów Ognia, tam właśnie przebywa Toph. Szkoli nowych generałów w taktyce wojennej. Podróż zajmie nam kilka dni, w tym czasie sam spróbuję cię czegoś nauczyć. No i przydało by się gdybyś przynajmniej raz weszła w stan Awatara i...

-Jak to dobrze żeśmy go zabrali-zaśmiała się Megan obejmując chłopaka ramieniem i czochrając mu włosy.

Ben zarumienił się.



-Hip, hip- Meelo wystartował bizona.

Słońce już powoli zachodziło, na kolacje zjedli suszone owoce zakupione w Ba-Sing-Se. Wieść o nowym Awatarze powinna już być w obiegu. Ben powiedział o tym barmanowi w karczmie gdzie jedli, a on pewnie powie kilku klientom... wieść rozejdzie się w trymiga. 

Wypłosz powoli podszedł do Lili, dziewczynka wyciągnęła rękę z suszona morelą. Lemur jednak ugryzł ją tylko w palce na co syknęła z bólu.

-A udław się tym!-rzuciła w niego morelą, niezadowolony zwierzak wrócił na kolana Bena.

Lili zaczynała wątpić czy to aby dobrze, że bycie Awatarem padło na nią. Ułożyła się wygodnie w dużym siodle i poszła spać.




-Wstawaj,  wstawaj! Duchy przodków, jednorożce i stan Awatara nie poczeka-z samego rana obudził ją Ben.

Lili rozejrzała się po śpiących. Słońce ledwo wschodziło na niebo, było jeszcze ciemno.

-O co ci chodzi, spaaać...

-Nie ma spania, za parę godzin ruszamy a ty nawet kupy z ziemi nie podniesiesz-Ben nadal ją szturchał.

-Założysz się-odpowiedziała zaspana.

Zeszli z bizona. Na noc wylądował on w lesie. Ben poprowadził ją na dość duża polankę, była słabo obrośnięta trawą, dzięki czemu miel dużo ziemi do dyspozycji.

-Dobra, Magia Ziemi jest dość specyficzna, musisz stać twardo na ziemi, nie źle-skorygował jej postawę- ugnij kolana i szerzej nogi. Nie jesteś Meelo żeby skakać jak baletnica, nie możesz mieć niestabilnej postawy.

Dziewczyna ustawiła się tak jak kazał przyjaciel. Dostrzegał kątem oka Wypłosza siedzącego na jednym pieńku kilka metrów dalej.

-Teraz patrz, musisz coś umieć alby nie narobić sobie wstydu przed Toph-Ben uderzył piętą w ziemię.

Jak na zawołanie, grunt tuż przed jego stopą wystrzelił w górę na wysokość czoła. Następnie kopną go tek że poleciał na drugi koniec polany.

Lili starała się powtórzyć ruch. Kiedy uderzyła piętą o ziemię uniosła kawałek gruntu. Ale był on ze sto razy mniejszy od tego Bena. Jemu udało się podnieść ziemię ważącą około tonę, a Lili ledwo wielkości pięści.

Czekała aż przyjaciel zareaguje. Na chwilę obecną była chyba najgorszym Magiem Ziemi na świecie.

-Całkiem dobrze, to się dopracuje. Teraz tarcza-uderzył piętą w ziemię a przed nim pojawiła się trzy metrowa, gruba ściana.

Lili ucieszyła się na pochwałę ze strony kolegi. Znowu uderzyła piętą w ziemie starają się wytworzyć tarczę. Jednak jej zapora nie była większa od krawężnika w Ba-Sing-Se. Dziewczyna westchnęła niezadowolona.

-Spokojnie, mamy jeszcze dobre kilka godzin na trening-pocieszył ją Ben .

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 19, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Nowy Avatar- Więcej niż legendaWhere stories live. Discover now