Haru no saiyō

1.2K 110 6
                                    

Wszyscy w szkole, a szczególnie dziewczyny oszalały. Zapytacie pewnie dlaczego? Otóż, skoro wiosna, to i bal wiosenny. Każda z dziewcząt oczekuje na niego od rozpoczęcia roku szkolnego. Podczas tego balu wybiera się króla i królową. No i podczas tego balu, wiele chłopaków i dziewczyn łączy się w pary, wyznając sobie uczucia. Jest to tak zwany "bal zakochanych". 

Mnie nie kręcą tego typu sprawy, ale zachowanie wszystkich, a na pewno znacznej części, dookoła wyprowadzało mnie z równowagi. Chciałbym zauważyć, że tuż po balu jest bardzo ważny egzamin, nie żebym się do niego jakoś specjalnie przykładał, ale chciałbym żeby to sprawiło, że zapał wszystkich trochę zmaleje.

Minął tydzień. Michiko dalej wszędzie za mną chodzi. Staram się ją ignorować, ale jak można ignorować dziewczynę, która cała się do ciebie lepi. W dodatku nie ma nic przeciwko pici jej krwi. Tak, piję krew Kuramy. Na początku się upierałem, że tego nie zrobię, ale...

*wspomnienie*

- Wiem, że jesteś głodny! - szła za mną w stronę biblioteki - Ugryź mnie! - nagle pojawiła się przede mną i nie pozwoliła się wyminąć.

- Daj sobie spokój, dziewczynko - warknąłem.

- Senpaaai! - jęknęła i odsłoniła swoje blade ramie, spryciula - Pragnę byś tylko mnie gryzł... - mruknęła zbliżając się - Chcę twoich kłów, senpai! - zawiesiła mi ręce na szyi. Nie poszliśmy do biblioteki. 

*koniec wspomnienia*

Dałem się jej omamić. A raczej jej ciału. Była wtedy taka urocza i kusząca, że nikt by się nie oparł. Jej krew jest słodka, bardzo smaczna i zapychająca, dlatego na dłuższy czas mogę zapomnieć o głodzie i szukaniu ofiary. Pamiętam, jak raz chciałem ugryźć inną dziewczynę. Michiko się rozpłakała i krzyczała, że mnie nienawidzi. Może i nie zależy mi na niej jakoś szczególnie i moje życie obeszłoby się bez niej, ale miałem dość jej pociągania nosem i jej gadania o tym jak bardzo ją krzywdzę. Dlatego teraz stała się moim bankiem krwi. 

- Yuma-san! - uwiesiła mi się na szyi i zachichotała. Nie musiałem patrzeć kto to, ja już rozpoznaje jej zapach, ruchy, głos. To dziwne, ale nawet przydatne, bo z daleka mogę ją wyczuć i próbować się ukryć. Powtarzam, próbować, bo ona zawsze mnie znajdzie.

- Jak myślisz, różowy czy turkusowy? - zapytała wyciągając kolorowe materiały - O! O!  może żółty? - patrzyłem na nią oczekując, że wyjaśni mi o co jej chodzi. Kolejna zabawa? Ta dziewczyna jest dziwna. 

- Ech! - mruknęła zrezygnowana - Chce wiedzieć w jaki kolor kupić sobie sukienkę na bal! - wyjaśniła - No i jaki masz sobie kupić krawat. Musimy do siebie pasować. Cały garnitur w w na przykład żółtym kolorze mi nie odpowiada, ale żółciutki krawat, czy mucha! To świetny dodatek i będzie wiadomo, że przyszliśmy razem! - uśmiechnęła się promiennie i podeszła do mnie biorąc mnie za rękę.

- Chwila, chwila... Czegoś nie przewidziałaś - spojrzała na mnie zmartwiona.

- Nie lubisz żadnego z tych kolorów? - posmutniała - No okej, w końcu cię kocham, więc możemy wybrać taki, jaki ty lubisz! 

- Nie! - wrzasnąłem - Nie o to chodzi! - głupia - Nie idę na żaden bal, głupia! - warknąłem idąc przed siebie. Dziewczyna do mnie podbiegła.

- le jak to nie idziesz? Przecież ja idę, więc... - przerwałem jej i zatrzymałem się. Odwróciłem się w jej stronę.

- Nie martw się...- rozchmurzyła się - To, że ja nie mam zamiaru iść na ten idiotyczny bal, nie znaczy, że ty nie możesz. Przecież ci nie zabraniam! - powiedziałem i odszedłem. Nawet nie ruszyła za mną. Tsk, no i dobrze! Czym ty się przejmujesz, Yuma... To tylko głupia dziewczyna. Zamotała ci w głowie, ale dalej się już nie posunie. Nie ma mowy, żebym dał się wciągnąć w ten bajzel. O nie!


601 słów

14 gwiazdek = rozdział

Vampire Love 3Where stories live. Discover now