Part 21

29 5 1
                                    

- Jake... - zdziwiłam się - co ty tu robisz, o tej porze?

- A no wiesz, przychodziłem codziennie, ale Brian mówił, że nie ma cię w domu, więc przyszedłem dzisiaj wcześniej, aby zabrać swoją dziewczynę na rolki - oznajmił.

- Eee... to dziwne, bo przez ostatnie dni byłam cały czas w domu - odwróciłam się w stronę mojego brata patrząc na niego znacząco - Ale dobrze, chodźmy - złapałam chłopaka za rękę i razem z nim wyszłam na zewnątrz. Wzięłam od niebieskookiego przedmioty, które trzymał w dłoni i usiadłam na schodkach przed budynkiem, aby je założyć.

- Mówiłaś, że Brian nie będzie wkurzony... - zaczął w międzyczasie blondyn.

- On nie jest wkurzony o to, że jesteśmy razem. Tamtego dnia, kiedy już wyszedłeś posprzeczaliśmy się trochę w różnych sprawach i jak już to jest jedynie na mnie zły, ale ja mam do tego większe prawo - wyjaśniłam.

- Ale jak przychodziłem to po prostu nie chciał mnie wpuścić - kontynuował.

- Noe rozmawiajmy o tym, mam już go dosyć i dobrze, że przyszedłeś - uśmiechnęłam się, gdy skończyłam zapinać obuwie. Jacob wyciągnął w moją stronę rękę i pomógł mi podnieść się do pozycji pionowej. - Tylko Jake, ja dawno nie jeździłam - powiedziałam, a on tylko pokręcił głową i splótł swoje palce z moimi.

- To co ty robiłaś przez te trzy lata? - zapytał, gdy wyjechaliśmy już poza teren posesji Brian'a, a mi zrzedła mina.

- Nic szczególnego - mruknęłam i wyprzedziłam mojego chłopaka. Jednak on szybko mnie dogonił i pociągnął delikatnie za ramię.

- Ej, Greta - złapał mój podbródek i podniósł lekko do góry, żebym spojrzała mu w oczy. - Powiedziałem coś nie tak?

- Nie - zaprzeczyłam - wszystko okej - sprostowałam.

- Na pewno? -

- Tak, jedźmy już - poprosiłam uwalniając już od niewygodnego tematu.

- Okej - westchnął i ruszyliśmy przed siebie.

Kursowaliśmy po okolicy jeszcze jakieś kilkadziesiąt minut, a w drodze powrotnej postanowiliśmy się po ścigać, aż do do willi mojego brata; tak jak wtedy, kiedy byliśmy dziećmi. Spędzałam z Jacob'em przynajmniej jeden dzień w tygodniu, ale zawsze traktowałam go jak przyjaciela; nie opowiadałam mu jedynie o Michael'u.
Przez większość mojego dotychczasowego życia byłam zakochana w szatynie, a kiedy moja miłość została odwzajemniona, ja po paru miesiącach tak normalnie, bez żadnych skrupułów zerwałam z nim kontakt.
Teraz jesteśmy oddalani od siebie o jakieś kilkaset kilometrów, ale gdyby ktoś mnie zapytał w tej chwili, czy jestem szczęśliwa; odpowiedź brzmiała by„tak". Może Jake nie jest Michael'em, jednak najwidoczniej Price nie był mi pisany.

A kto by pomyślał, że będę teraz z Evans'em? Mimo tej naszej trzyletniej rozłąki, podczas której myślałam, że już nigdy się nie spotkamy i zupełnie nic nas nie łączy, jesteśmy razem. On darzy mnie tym cudownym uczuciem, którym jest miłość; a ja myślę, że powoli naprawdę się w nim zakochuję.

- Greta, uważaj! - ze stanu zamyślenia wyrwał mnie krzyk mojego towarzysza. Przestraszona po patrzyłam przed siebie i zobaczyłam dużego psa, który wybiegł na ulicę i zatrzymał się centralnie metr przede mną. Kiedy miałam przeczucie, że już nie zdążę zahamować i wpadnę na to niewinne zwierzę, poczułam ramiona Jacob'a obejmujące moją talię przyciągające mnie do jego torsu.
Odwrócił mnie twarzą w swoja stronę i dokładnie mi się przyglądał przez dłuższą chwilę, po czym zapytał - wszystko w porządku?

- Tak - przytaknęłam.

- Wracajmy już - zarządził i nie wypuszczając mnie ze swojego uścisku ruszył wolno w znanym nam kierunku.

Po paru minutach znaleźliśmy się u celu. Zaprosiłam mojego chłopaka do środka. Gdy szliśmy do mojego pokoju, Brian z chłopakami, którzy siedzieli w salonie, uważnie nam się przyglądali, ale na szczęście żaden z nich nie odezwał się ani słowem.

- Nie będę długo siedzieć, bo pewnie przeszkadzam - powiedział blondyn, gdy znajdowaliśmy się już w zajmowanym przeze mnie pomieszczeniu.

- Nie, coś ty. Nie przejmuj się nimi. Możesz nawet zostać na noc, jeśli chcesz - zaproponowałam.

- Jeśli ty też chcesz, to dobrze, zostanę. Wszystko dla mojej dziewczyny - uśmiechnął się, a potem mnie pocałował.

***

Pod wieczór namówiłam wreszcie Jacob'a na wspólne obejrzenie jakiejś komedii romantycznej; akurat gdy film się skończył, moja komórka zaczęła dzwonić.
Wyciągnęłam ramię w stronę szafki nocnej, która stała nieopodal łóżka i złapałam koniuszkami palców telefon. Nie patrząc na wyświetlacz nacisnęłam miejsce, w którym znajdowała się zielona słuchawka i przyłożyłam urządzenie do ucha.

- Greta? - usłyszałam czyjś głos, jednak nie mogłam go rozpoznać.

- Tak... - odparłam niepewnie.

- Przylatuję do ciebie za dwa tygodnie!

Następny rozdział za tydzień. Co uważacie o związku Grety i Jacob'a? Jak myślicie kto do niej zadzwonił?

Gwiazdkujcie i komentujcie ;)

Plan CWhere stories live. Discover now