#1

2.1K 216 34
                                    

-Mahiru, nie wybierasz się do szkoły?-Zapytałem zza drzwi sypialni chłopaka.

-Nie-odpowiedział krótko. Chyba nie jest w nastroju, pomyślałem. Już miałem odejść od drzwi i zająć się samym sobą, ale coś mnie tknęło. Mahiru zawsze był bardzo karny, kiedy była mowa o szkole. Nie pamiętam, kiedy ostatnio "od tak" nie poszedł do szkoły. Oparłem się o drzwi i zapytałem:

-Czemu?

Mahiru jęknął coś, po czym kaszlnął i odpowiedział:

-Nie czuję się najlepiej. Jednodniowe wagary jeszcze nigdy nikogo nie zabiły.

Uniosłem lekko brwi.

-Może powinieneś pojechać do lekarza?-Zaproponowałem.

-Nie jest źle. Po prostu odpocznę trochę i będzie dobrze-zapewnił, jednak jego głos wskazywał na coś innego. Zza drzwi pokoju wydobyła się seria kaszlnięć. Przechyliłem głowę i burknąłem:

-Zaraz wracam.

Poszedłem do kuchni i zajrzałem do jednej z górnych szafek. W środku był koszyk wypełniony po brzegi lekami. Zdjąłem go i postawiłem na blacie. Przejrzałem wszystkie opakowania w poszukiwaniu czegoś na kaszel. Małe, pomarańczowe opakowanie leżące na dnie koszyka okazało się być tym, czego szukałem. Schowałem je do kieszeni kurtki i wstawiłem koszyk na swoje miejsce.

Wróciłem do Mahiru. Zmieniłem się w swoją kocią formę i miauknąłem.

-Kuro, nie wygłupiaj się-poprosił chłopak, podczas gdy ja stałem pod drzwiami z lekami w pyszczku. Usłyszałem kroki jegomościa, który zbliżał się do drzwi z drugiej ich strony. Kiedy je otworzył, wślizgnąłem się do środka i rzuciłem mu leki na łóżko. W jeszcze szybszym tempie wbiłem na poduszkę leżącą na szafce i obserwowałem poczynania chłopaka.

-Coś tu przyniósł?-Zapytał, podchodząc do łóżka. W ciemnym pokoju prawdopodobnie nawet mnie nie widział. Podniósł opakowanie i zapytał:

-Czy to... Leki?-Zdziwił się.

-A co? Myślałeś, że Ci tu jakieś narkotyki wciskam?-Burknąłem wyraźnie wyższym głosem i przewróciłem oczami.

-D-dziękuję!-Powiedział i zaczął się mocować z opakowaniem.

-Swoją drogą, co to za uwielbienie w twoim głosie? Mógłbyś sam sobie po nie pójść-burknąłem po chwili ciszy. Mahiru mruknął coś pod nosem i wziął jedną tabletkę. Zauważyłem, że na jego poduszce leży laptop.

-W podziękowaniu możesz odpalić na tym jakiś horror i obejrzeć ze mną-miauknąłem, wskazując łapką na laptop.

-Niech będzie. Sprawdzę, czy są jakieś bez ściągania-odparł i uruchomił sprzęt. Po jakichś dziesięciu minutach odezwał się:

-Jest jakiś, chodź.

Podczas schodzenia z szafki zapytałem:

-Jaki to?

-Obecność-odparł. Mahiru położył sobie laptopa na kolanach, a ja wbiłem na jego łóżko, a następnie ułożyłem się na jego udzie. Obejrzałem około dwudziestu minut filmu, ale ciepło, którym emanował chłopak okazało się zgubne, przez co wpadłem w ramiona Morfeusza.


Dzień z życia wampira - Mahiru x KuroTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang