ROZDZIAŁ 8

132 22 4
                                    

Teraz

Nowe miejsce


Miasto jest małe. Są tu dwa sklepy na krzyż.

Restauracja jest jedna. Widać, że już podupada.

Parku nie ma, bo po co skoro dookoła pełno roślin. Wszędzie można mieć park.

O skateparku czy publicznym basenie można pomarzyć.

Kościół stoi w samym centrum miasteczka. Jest cały drewniany. Łatwo można go podpalić.

Apteka i szpital znajdują się tuż obok siebie. Obawiam się, że apteka nie posiada całego asortymentu.

Ale mimo wszystko, drogi wyglądają na nowe.



Podjeżdżamy pod jeden ze sklepów.

W środku jest chłodno – działa klimatyzacja. Czuję zapach mokrego drewna, trochę capi zgnilizną. Może niedawno była tu ulewa.

Mama buszuje wśród półek, a ja chodzę w tę i we w tę, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Mamie nie pomogę, bo jak tylko podejdę powie, żebym jej nie przeszkadzała. Tata utknął gdzieś w innym sklepie z narzędziami i rzeczami budowlanymi.

Staję przed półką z płatkami śniadaniowymi i szukam wzrokiem najbardziej kolorowego pudełka z najbardziej kolorowymi płatkami. Znajduję je na samej górze. Jestem zbyt niska, by je dosięgnąć, więc staję na palcach. Dwoma najdłuższymi palcami próbuję ściągnąć pudełko. Dotykam paznokciami kartonu, ale wciąż nie udaje mi się go przechylić w moją stronę.

Już prawie, prawie...

Nie!

Wkurzona patrzę na pudełko ze złością i podpieram się pod boki.

– Może pomóc? – pyta ktoś obok mnie.

Wzdrygam się ze strachu.

A potem oblewam rumieńcem zażenowania. Odsuwam się trochę, by zrobić miejsce nieznajomemu. On ściąga karton z łatwością, bo jest wyższy ode mnie o głowę.

Podaje mi pudełko i ściąga jedno dla siebie.

Potem stoimy w ciszy – ja wpatrzona w podłogę, a on wpatrzony we mnie.

– Dzięki – mówię podnosząc wzrok, by zobaczyć tylko jego podbródek – za to. – Potrząsam pudełkiem.

– Nie ma sprawy.

Odwracam się, bo czuję, że nie dam rady znieść jego zaciekawionego spojrzenia, świdrującego mnie od stóp do głów.

Znajduję mamę w następnej alejce. Wrzucam do wózka płatki i przez resztę pobytu w sklepie nie spuszczam jej z oczu i praktycznie depczę jej po piętach.

W końcu mama gwałtownie staje przez co o mało na nią nie wpadam. Odwraca się do mnie i patrzy na mnie przez chwilę.

– Czy coś się stało? – pyta.

– Nie.

Nie pyta o nic więcej i pozwala mi za sobą podążać.

Przez resztę zakupów nie wpadam na wysokiego chłopaka.



Po powrocie do domu mama rozpoczyna rozmowę.

– Jak to możliwe, że w tym sklepie nie było jajek? – Robi dramatyczną przerwę. – Czy ten produkt się nie sprzedaje? Przecież każdy je jajka. Nie myślałam, że na wsi może nie być jajek. Mogłam zrobić większe zakupy przed przeprowadzką – ostatnie zdanie mówi bardziej do siebie.

– Tutaj zapewne nie potrzebne są jajka. W każdym domu rodziny posiadają kury, krowy i owce. Nie potrzebują jajek ze sklepu skoro mają swoje – zauważa tata.

– To może też powinniśmy kupić kury – odpowiada zdenerwowana mama, a ja obawiam się, że nie żartuje.

Nie chcąc brać udziału w tej rozmowie, więc uciekam do swojego pokoju.



Wakacje za chwilę się skończą, a rodzice zaproponowali mi, że nie muszę iść do szkoły jeszcze przez pierwszy tydzień, chcieli bym się zadomowiła. Mam dwie opcje: zgodzić się lub nie. Jeśli się zgodzę, będę miała dłuższe wakacje. Ale z drugiej strony zostanę tą jedyną, spóźnioną osobą, która wchodzi do klasy w środku roku szkolnego. Wszyscy będą się mną interesować i zastanawiać się czemu mnie wcześniej nie było. Będą wymyślać niestworzone historie na przykład takie jak: nieoczekiwana ciąża, śmierć w rodzinie, morderstwo, poprawczak.

Jeszcze nie podjęłam decyzji.

Ale najgorsze jest to, że wszystkie te niestworzone historie nawiedzają mnie o każdej porze dnia. Staram się na razie nie myśleć o różnych scenariuszach, choć jest to ciężkie. Czuję jak każda historia przepływa przez mój mózg, pokazując mi przeróżne sytuacje i ich minusy. Czuję jak mnie przygnębiają i nie pozwalają spać. Czuję jak mój mózg pracuje na pełnych obrotach oraz nie pozwala sobie odpuścić i odpocząć.

Może zbytnio panikuję i żaden, powtarzam ż a d e n z tych okropnych scenariuszy tak naprawdę się nie spełni. Ale jakoś nie mogę sobie pozwolić na wytwarzanie nowych, pozytywnych historii.

Bo może żadna pozytywnahistoria się do mnie nie zbliża.    

LIVE [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz