1.6. Sala numer trzy...

10.8K 664 24
                                    

Przekroczyliśmy próg. W centrum pokoju stała marmurowa fontanna w kształcie dwóch amorków. Pomieszczenie było okrągłe i znajdowało się w nim mnóstwo drzwi. Wszystkie ponumerowane. W sumie doliczyłam się dwudziestu trzech. Sufit był przeźroczysty i w zależności od pory dnia widok się zmieniał. Aktualnie był wieczór. Rysunki na ścianie ukazywały walkę Lucyfera z Niebiańską armią. Zaszokowana tak barwnym wystrojem, powiedziałam tylko:

—  Wow…

Nikt inny się nie odezwał. Zapewne wszyscy byli już tutaj wcześniej i widzieli te cuda. Lucyfer powoli chłonął mój wizerunek. Spuściłam głowę i ruszyłam za chłopakami do pokoju oznaczonego numerem trzy. Korzystając z okazji, że Arazjel idzie obok mnie, a reszta się oddaliła, zapytałam:

— Arazjelu, co znajduje się w tych wszystkich pomieszczeniach?

Diabeł  popatrzył mi w oczy, chwilę się zastanowił, spojrzał na Lucyfera i zaczął opowiadać:

— W jedynce jest pokój Kasdeji, w dwójce — pokój Carli. W trójce znajduje się sala zebrań —przerwał na chwilę. A po chwili namysłu, kontynuował:

— W czwórce obserwatorium gwiazd i innych ciał niebieskich. W piątce jest sala do ćwiczenia i udoskonalania wszystkich swoich mocy. W szóstce do udoskonalania mocy związanych z ziemią, w siódemce — z ogniem, w ósemce — z wodą, a w dziewiątce —  z powietrzem. W dziesiątce znajduje się sala do pogłębiania umiejętności bitewnych. W jedenastce jest siłownia, a w dwunastce sala do ćwiczenia latania.

Arazjel przerwał, widząc moją zdziwioną minę. Zapytał o co chodzi. Powiedziałam, że intryguje mnie sala lotu, walki i doskonalenia mocy związanych z żywiołami.

— Każdy diabeł umie latać, ale musi to doskonalić. Nie mamy skrzydeł, bo przy upadku zostały nam odrwane. Tylko niektórzy, jak Lucyfer zdołali zachowac jakaś ich część. My mamy same błony. Tak samo z walką. Zresztą… sama niedługo zobaczysz. W sali żywiołów każdy diabeł doskonali swoje moce, które na ogół są związane z jednym z czterech żywiołów. Ja na przykład panuję nad wodą, a Iblis —  nad powietrzem. Jedynie Lucyfer ma władzę nad wszystkimi żywiołami. 


—  Okej, dziękuję. A co z innymi salami?

—-No to tak… Sala trzynaście, czternaście, piętnaście i szesnaście są puste. Pokój siedemnasty to pokój Dagona. Osiemnasty — sypialnia Księcia. Dziewiętnastka — jadalnia, dwudziestka —gabinet Lucyfera, dwudziestka jedynka — biblioteka. Tam właśnie się obudziłaś po wygnaniu z nieba.

Spojrzałam na niego zdziwiona.

— Przecież wyszłam prosto do holu po tym wszystkim. Zatem jak to jest?

— A, tak… Wyszłaś drugimi drzwiami. Dalej, dwudziestka dwójka to... Właściwie, to nie wiem co tam jest. To wie tylko Lucyfer. Dwudziestka trójka to drzwi do holu.

Weszliśmy do sali numer trzy. Pokój był prawie pusty, nie licząc wielkiego, okrągłego stołu i paru krzeseł. Na ciemnozielonych ścianach nie było żadnych wzorów. Lucyfer usiadł przy stole, a po jego prawej stronie — Zagiel. Chciałam obejść stół tak, by usiąść przy Iblis'ie i Arazjelu, ale Lucyfer złapał mnie za rękę i pociągnął do krzesła po jego lewej stronie. Zignorowałam ten niemy rozkaz. Na przekór usiadłam obok braci. Na twarzy Lucyfera pojawił się dziwny grymas, ale po chwili znikł. Wszyscy patrzyli w skupieniu na najwyższego upadłego, który dopiero po minucie zabrał głos.

Sam na sam z LucyferemWhere stories live. Discover now