Rozdział XV - Czy zechciałby pan zostać moim mężem?

1.8K 64 4
                                    

Przywitałam się ze wszystkimi i razem ruszyliśmy na naszą wycieczke. Po drodze gadaliśmy, śmialiśmy się. Czułam się tak jakbym znała ich wszystkich kilkanaście lat, a nie zaledwie 2 tygodnie. Przez ten czas bardzo się ze sobą zżyliśmy. Już nie moge doczekać się EURO i spotkania z Cristiano Ronaldo.
-Kasia haalo - moje przemyślenia przerwał machający mi przed twarzą Arek.
-Słucham? - powiedziałam rozkojarzona.
-Nie mów słucham, bo cię wyr***am haha - Milik zaczął się śmiać. A ja popatrzyłam na niego jak na idote i chyba przypomniał sobie wczorajszą noc bo, aż się zarumienił. Haha jak słodko.
-Ksiuulek chodź zrobimy sobie selfie!! - zawołał Grzesiek. Akurat byliśmy na takiej fajnej górze i było z niej widać cały krajobraz. Podeszłam do Krychy i razem "zapozowaliśmy" do naszego selfie. Później zagraliśmy w jakąś dziwną gre i postanowiliśmy wrócić do hotelu. Kiedy weszłam do pokoju o mało nie dostałam zawału, bo jestem prawie wcale nie spakowana, a wyjeżdżamy za 1,5h. Szybko zaczęłam upychać rzeczy do walizek. I po jakieś godzinie zamykałam ostatni bagaż, który ze mną nie współpracował. Usiadłam więc na walizce i próbowałam ją zapiąć kiedy do pokoju wpadli Michał z Arturem.
-A ty co robisz? - zapytał Pazdi i zaczeli się śmiać.
-Próbuje zamknąć walizke, a co nie widać? - zapytałam z sarkazmem.
-Oj dobra dobra już. Pomóc ci to znieść na dół i do autokaru? - zapytał Artur.
-Jeśli możesz to tak - powiedziałam i uśmiechnęłam się triumfalnie bo udało mi się dopiąć walizke. Skoczyłam jeszcze szybko do łazienki, żeby się przebrać oraz poprawić i sprawdzając po drodze czy wszystko zabrałam skierowałam się na dół. Byli tam już prawie wszyscy. Po chwili doszli trenerzy oraz cały sztab i mogliśmy wsiąść do autokaru. Oczywiście siedziałam na tyle wśród największych śmieszków - Jędzy, Peszkina, Grześka i Wojtka i graliśmy w prawda czy wyzwanie.
-Do Kasi. P czy W? - zwrócił się do mnie ten ostatni.
-A co mi tam W - tak szybko jak to powiedziałam, tak szybko tego pożałowałam gdyż zdałam sobie sprawe, że moje wyzwanie będzie wymyślać Szczęsny.
-Podejdź do trenera Nawałki i zapytaj czy za ciebie wyjdzie.
-A czym mam mu niby się oświadczyć? Palcem?
-Masz - dał mi to coś co jest pod zakrętką od picia. Westchnęłam i poszłam do selekcjonera.
-Yy.. Przepraszam bo ja mam do pana bardzo ważne pytanie - zaczęłam.
-Słucham cię Kasiu - powiedział, a mi aż się cisnęło żeby powiedzieć mu to co mi dzisiaj Arek, ale ostatecznie powstrzymałam się. Uklęknęłam przed nim, wyciągając mój super pierścionek z brylantem haha i zapytałam:
-Czy zechciałby pan zostać moim mężem? - cały autobus zaczął się śmiać.
-Ohh Kasiu oczywiście, że bym chciał - powiedział udając wielkie podekscytowanie i podając mi dłoń, żebym mu założła pierścionek na palec. Haha cała roześmina ruszyłam w kierunku mojego miejsca. Po jakiś 4 godzinach jazdy wysiedliśmy. Piłkarze mieli hotel w Warszawie, w którym mieli zostać przez najbliższy miesiąc. Jednak niektórzy wybrali się do swoich apartamentów w stolicy. Ale ja postanowiłam wrócić do domu, do mamy. Do hotelu gdzie zatrzymała sie część reprezenatcji mam 10-15 minut drogi piechotą więc luzik. Pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam w kierunku domu. Kiedy doszłam na samym progu przywitała mnie mama. Mocno ją uściskałam i odrazu zaczęłam opowiadać jak było. Pomijając tę część z kostką. Gadałyśmy, aż do późnego wieczoru. Potem poszłam się umyć i spać. Wkońcu w swoim własnym, przytulnym łóżku.

Możemy spróbować || W. Szczęsny  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz