1| Hey there Marauders

3.7K 262 40
                                    

Druga część ff ''Hey there Lily'. Polecam najpierw zapoznać się z pierwszą częścią.

Rzuciłam torbę na łóżko i westchnęłam. Powiedziałabym, że nasze dormitorium nie zmieniło się specjalnie przez wakacje, ale byłoby to kłamstwo. Przede wszystkim ktoś wyrzucił ulubione lustro Dorcas, a w jego miejsce wstawił piąte łóżko.
- Co to ma być? - spytała Anna marszcząc brwi - Ktoś się bawił w przemeblowanie, gdy nas nie było?
- Może się pomylili? - spytała Marlena - Albo będziemy miały nową współlokatorkę?
Anna pobladła.
- O nie, nie mówcie mi, że Thalita postanowiła zmienić przedział i zostać gryfonką, bo obiecuję, że wyskoczę przez tamto okno.
- Nie wydaję mi się - powiedziałam.
Usłyszałyśmy kroki na schodach, a po chwili ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałyśmy po sobie ze zdziwieniem. Wstałam i podeszłam otworzyć posyłając kopniakiem w kąt rozwalone ubrania Dorcas przy okazji.
- Pani profesor - spojrzałam zdziwiona na McGonagall, która stała w progu z uśmiechem na ustach - Czy coś się stało?
- Spokojnie, panno Evans. Jak pewnie zauważyłyście dostawiono w waszym dormitorium jeszcze jedno łóżko. Mam nadzieję, że zmieścicie tu jeszcze jedną koleżankę - profesorka zerknęła na zewnątrz - Możesz wejść.
Do środka niepewnie weszła dziewczyna, a za nią Syriusz ciągnąc jej walizkę. Widząc to Dorcas natychmiast zmrużyła oczy i obrzuciła nową nieprzyjemnym spojrzeniem.
Dziewczyna była wysoka, miała długie włosy w kolorze miodu i nienaganną sylwetkę. Nie znałam się na modzie, ale podobne ciuchy widziałam w gazecie, którą pokazała mi Thalita w pociągu. Jedna para spodni kosztowała tyle co mały domek w bogatej dzielnicy.
- To jest Aurelia Mygranes, właśnie przeprowadziła się tutaj ze Stanów Zjednoczonych, dlatego proszę żebyście ją dobrze przyjęły. Panna Mygranes nie chciała zostać przydzielona do domu wraz z pierwszorocznych, więc odbyło się to wcześniej, dlatego nie widziałyście jej na uczcie.
- Cześć! - powiedziała dziewczyna i rozejrzała się po pokoju - Strasznie tu ciasno.
- W końcu mieszka tu pięć osób - rzuciła zimno Dorcas.
- Gdzie mam postawić tę walizkę? - spytał Syriusz zerkając niepewnie na swoją dziewczynę.
- Och, zostaw tam gdzie stoisz. Mogę ci się jakoś odwdzięczyć? - spytała Aurelia uśmiechając się.
- Tak, możesz przestać z nim flirtować. Syriusz cieszę się, że jesteś taki miły, że przyniosłeś koleżance walizkę, ale mógłbyś już sobie iść.
- Daj spokój, Dor - powiedział Syriusz - Byłem akurat w pokoju wspólnym, to pomogłem. A tak przy okazji, wiecie, że wstawili nam lustro w dormitorium?
- Oddano nasze lustro Huncwotom? - Dorcas spojrzała na profesorkę z niedowierzeniem.
- Było tam akurat miejsce - powiedziała kobieta i odwróciła się na pięcie - Panie Black proszę za mną. To, że zaczarowałam na chwilę schody, żebyś mógł pomóc z bagażem nie znaczy, że może pan już się tutaj panoszyć jak u siebie.
Syriusz niechętnie poszedł za profesorką, a gdy zamknęły się za nimi drzwi zapanowała cisza.
- Lily Evans - powiedziałam wyciągając rękę do Aurelii.
- Ach, tak miło mi. Powiedz, zawsze ubierasz się w ten sposób?
Zamrugałam wpatrując się zdziwiona w dziewczynę.
- Przecież Lily wygląda normalnie. O co ci chodzi? - spytała zirytowana Dorcas.
- Raczej pospolicie. Powinnaś naprawdę odświeżyć garderobę.
- Pewnie... - mruknęłam, a na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech - W każdym razie, to jest Anna Carter, tam siedzi Marlena McKinnon, a dziewczyna na łożku to Dorcas Meadowes.
- Ta, dzięki. Zawsze jest tu tak ciemno? Ten kto urządzał ten pokój nie ma za grosz gustu. Te... Paskudne kolory!
- Jesteśmy w Gryffindorze, to normalne, że dormitoria są urządzone w barwach naszego domu - skrzywiła się Anna.
- Nie wiem jak tu wytrzymam cały rok.
- Zawsze możesz spać na korytarzu - powiedziała Dorcas i widać było, że bardzo jej ten pomysł odpowiada.
Aurelia pociągnęła swoją walizkę i usiadła na łożku.
- Szykujecie się gdzieś? - spytała ze zmarszczonymi brwiami wpatrując się w Marlenę, która właśnie spryskiwała się obficie perfumami.
- Huncwoci organizują małą imprezę z okazji początku roku - powiedziałam.
- Huncwoci? Co to za durna nazwa?
Dorcas spojrzała na mnie jakby właśnie szykowała plan zamordowania tej dziewczyny. Siedziała tutaj nie dłużej niż 10 minut, a już wyprowadzała ją z równowagi.
- Mów sobie co chcesz, ale Huncwoci to najpopularniejsi chłopacy w szkole. Syriusz, który przytaszczył tutaj twoją walizkę też do nich należy. Jakby usłyszał, że ich obrażasz to w życiu by ci nie pomógł.
- Wtedy mogłabym śmiało stwierdzić, że nie ma w sobie nic z gentlemana.
Dorcas przewróciła oczami i narzuciła na ramiona sweter.
- W każdym razie nie idę z wami. Nie lubię alkoholu.
- Cóż za strata - rzuciła cicho Dorcas tak, że tylko ja ją słyszałam- Nie, żeby ktoś cię zapraszał czy coś.
Wyszłyśmy z pokoju, a Anna głośno trzasnęła drzwiami.
Zeszłyśmy do pokoju wspólnego, w którym o tej porze siedziało niewiele osób.
- Nie znoszę tej laski! - powiedziała Dorcas - Myśli, że kim ona jest?
- Przy niej nawet Melody jest aniołem - dodała Anna.
- Dajmy  jej jeszcze szansę - Marlena spojrzała na nas niepewnie - Może jest po prostu zmęczona.
- Cóż, według mnie jest tylko zarozumiałą żmiją, która w dodatku próbowała poderwać mojego chłopaka, ale niech będzie - mruknęła Dorcas, gdy weszłyśmy w końcu na schody prowadzące do męskich dormitoriów.
Na imprezę u huncwotów chciał wkręcić się każdy, ale chłopacy ustali, że przyjść mogą tylko osoby od piątej klasy wzwyż.
Anna pchnęła drzwi i weszłyśmy do środka. Pokój został powiększony zaklęciem, wszystkie niepotrzebne rzeczy zostały przesunięte w kąt tak, że środek dormitorium był pusty. Pod ścianą stał stół z alkoholem i przekąskami. Muzyka grała głośno, ale dzięki kolejnemu zaklęciu słychać ją było tylko w tym pokoju, więc nie musieliśmy się martwić o niespodziewany najazd McGonagall.
Przyjemnie było z powrotem używać magii, po dwutygodniowej wyjazdowej przerwie.
- Witam piękne panie - powiedział Syriusz podchodząc do nas z butelką ognistej w ręce.
- Impreza ledwo się zaczęła, a ty już pijesz Black? - spytałam unosząc brew.
- Wyluzuj Evans - chłopak klepnął mnie w plecy z otwartej dłoni - Próbuje zapomnieć o tym, że jutro znowu zaczynają się lekcje.
Na imprezę przyszli też uczniowie z innych domów. Podeszłam do Mary, Milesa i Apoloine, którzy stali razem zawzięcie o czymś rozmawiając.
- Lily! - Mary rzuciła mi się na szyję.
Na uczcie nie udało nam się zamienić ani słowa, a w pociągu nie mogłam jej znaleźć.
- Nie mieliście problemu z przyjściem?
- Żartujesz? Filch jest chyba zbyt zajęty rozpaczaniem, że ta "banda rozwrzeszczanych smarkaczy" wróciła, więc nie szwenda się po korytarzu. A czemu macie takie kwaśne miny?
- Mamy nową współlokatorkę. Powiedzmy, że nie czujemy, że się z nią dogadamy. Dorcas szczególnie.
- Czyżby ktoś z podobnym charakterem do Melody? - spytał zaciekawiony Miles.
- Jestem pewna, że na pewno się zaprzyjaźnią.
- Kto się zaprzyjaźni?
Odwróciłam się i spojrzałam z uśmiechem na Jamesa, który podał mi szklankę z piciem. Spojrzałam na nią podejrzliwie.
- Spokojnie, to nie ognista ani nic mocnego. Wiem, że tego nie lubisz.
- Dziękuje - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
James uśmiechnął się lekko.
- Łapa mi powiedział, że wprowadziła się do was nowa dziewczyna.
- Właśnie o tym mówiłam. Zastanawiam się jakim cudem trafiła do Gryffindoru. Mam wrażenie, że lepsza byłaby z niej ślizgonka.
- Jest aż tak źle? - spytała Apoloine.
- Jutro ją poznasz, to sama ocenisz.
James pociągnął mnie za rękę w stronę parkietu. Mary posłała mi rozbawione spojrzenie i machnęła ręką.
- Zatańczysz ze mną? - spytał chłopak.
- A mam ci przypomnieć twój taniec na balu w Gravylune? - uśmiechnęłam się.
- Na piasku nie dało się tańczyć i tyle.
- No dobrze. Skoro tak ładnie prosisz.
James zakręcił mną gwałtownie tak, że wpadłam w jego ramiona. Chciał coś właśnie powiedzieć, ale drzwi otworzyły się gwałtownie. Do środka wparowała Thalita z szerokim uśmiechem na twarzy wymachując niewielkich rozmiarów przedmiotem.
- Cześć wszystkim! Black nie raczył mnie zaprosić, więc sama się zaprosiłam!
- Łapo - Remus spojrzał na Syriusza z niedowierzeniem - Obiecałeś, że to zrobisz.
- Jakoś musiało mi wypaść z głowy - chłopak wzruszył ramionami.
- Patrzcie, przyniosłam confetti! Każdy wie, że nie ma dobrej imprezy bez tego, prawda?
- Tylko spróbuj mi to wystrzelić - warknął Syriusz - Ja nie będę tego sprzą... - Nie zdążył dokończyć, bo Thalita rzuciła przedmiotem i nad naszymi głowami pojawiły się setki małych, kolorowych kawałków papieru.
Po chwili nie było wolnego kawałka podłogi, bo wszędzie walało się confetti.
- Mam nadzieję, że lubisz zamiatać - powiedział Syriusz - Bo właśnie znalazłem ci zajęcie po imprezie.

Witam w drugiej części! Czy tylko ja jestem taka podekscytowana?
Ej, serio mega się cieszę za taki odzew pod epilogiem co dało mi motywacje, żeby druga część pojawiła się już dzisiaj. Mam nadzieję, że 'Hey there Marauders' (ach oryginalność tytułu) rownież przypadnie wam do gustu. Wklejam okładkę, żeby nie było pusto:

Do zobaczenia w następnym rozdziale! ❤️

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Do zobaczenia w następnym rozdziale!
❤️

Hey there MaraudersWhere stories live. Discover now