Nagły Niespodziewany Zwrot Akcji

10K 723 121
                                    

Szkoła każdemu daje w kość. No, dobra – nie każdemu. Nauka czasem mocniej, a czasem tylko lekko-ostrzegawczo kopie w dupę, przypominając, że przez dziesięć miesięcy to ona jest najważniejsza. Dracona nie oszczędzała.

Przemoczony zimnym deszczem, obolały w każdym możliwym miejscu, wykończony zawziętym treningiem, Malfoy przekroczył próg dormitorium węża. Ściskając w ręku trzonek miotły, przystanął, nie przejmując się zupełnie, wciąż powiększającą się kałużą pod swoimi stopami. Wolną ręką odgarnął strąki z czoła. Za nim przyczłapał Blaise w nie lepszym stanie. Zbliżał się mecz z Hufflepuff'em, a Slytherin prowadził gorączkowe przygotowania.

Zaraz po lekcjach Draco zwołał drużynę. Obiadu nie jedli. Kolacji tym bardziej. Draco trzymał drużynę po treningu, dopóki nie przeanalizował każdej taktyki.

- Cześć – rzucił do Astorii, która jak co wieczór zajmowała kanapę przed kominkiem. Złote płomienie tańczyły w ciemnych włosach.

Dziewczyna uśmiechnęła się i kiwnęła mu głową.

Chłopak udał się w stronę sypialni.

Od zeszłego piątku właściwie każdy wieczór spędzał w ten sam sposób – w towarzystwie dwóch przedstawicielek płci pięknej. Podczas gdy młodsza Greengrass czytała książkę, raz za czas zaszczycając go swoją uwagą, on pisał z Nieznajomą Prawdopodobnie z Gryffindoru. Wcale mu nie przeszkadzało działanie na dwa fronty, zwłaszcza że jeden z tych frontów był bardzo niepewny.

W sypialni jak zwykle panował chaos. Ubrania wisiały na krzesłach, walały się po podłodze, czasem smętnie zwisały z szafy. Na biurku zawalonym notatkami próżno szukać miejsca do odrabiania prac domowych. Profesorowie cisnęli, ile się dało, zmuszając do szybkiego powtarzania sześciu minionych lat. Atmosfera zmusiła nawet najzagorzalszego przeciwnika nauki – Zabiniego – do grzebania się w książkach.

- O kurwa! – wyrwało się rodowitemu arystokracie, kiedy za oknem ujrzał całkowicie przemoczoną sowę należącą do Colda.

- Liściki miłosne? – rzucił przyjaciel. – To ty baw się grzecznie, a ja zajmę łazienkę...

Ślamazarnymi ruchami pozbierał ubrania do spania, zostawił miotłę na środku pokoju, po czym znikł za drzwiami.

Wdzięczna sowa zahukała radośnie, gdy została wpuszczona do środka. Zwierzątko ociekające deszczówką przeskoczyło na biurko, tak żeby znaleźć się, jak najdalej od okna i panującej za nim zawieruchy. Chłodny wiatr niósł ze sobą liście i małe gałązki.

Draco ponownie zaklął, widząc, że jego notatki z eliksirów zaczynają spływać z pergaminu.

- Głupie ptaszysko – warknął i przepędził je na jedyny wolny skrawek blatu. Pod patykowate nóżki podłożył jeden z brudnych podkoszulków, płatających się po podłodze. – Daj mi list – mruknął spokojniej. To przecież nie wina zwierzątka, że zostało wysłane w taką pogodę. Na zachętę wsadził jej do dzioba smakołyk dla sów.

Odwiązał list, po czym rozwinął i wygładził papier.

Draconie,

Cieszę się, że terapia za pomocą notatnika przypadła Ci do gustu. Jest mi niezmiernie miło, że otwierasz się na ludzi. Chciałbym, żebyś napisał mi więcej o pannie Greengrass, z którą tak często spędzasz czas.

Muszę się do czegoś przyznać. Okłamałem Cię, mówiąc, że nie spotkasz się z osobą od terapii notatnikowej. Twoim kolejnym zadaniem będzie spotkanie w Hogsmeade i opisanie przeżyć, które Ci towarzyszyły. Skup się na emocjach. Czy były one pozytywne, a może negatywne? Spotkanie nie musi być długie. I pamiętaj, że cokolwiek by się nie stało, kolejnym krokiem jest podtrzymanie znajomości.

Zapisani Sobie [Dramione][FF]Where stories live. Discover now