Przykre obowiązki

12.8K 793 293
                                    


Zajęcia z zielarstwa odbywały się w cieplarniach. Tropikalny klimat panujący w przeszklonych budynkach był zaletą. Z czarnych chmur lał siarczysty deszcz, to też wybawieniem było znaleźć się w tak ciepłym miejscu.

Profesor Sprout przywołała uczniów do stołu z sadzonkami i przemówiła dziarskim tonem.

- Witajcie uczniowie, na pierwszej lekcji zielarstwa w tym roku. Przez pierwsze dwa tygodnie odbudowywać będziemy to, co zniszczyła wojna z Voldemortem i jego poplecznikami.

Tęga kobieta wskazała gestem na popękane, wyszklone ścianki Sali, roztrzaskane doniczki oraz ziemię walającą się po całej cieplarni numer jeden. Draco pojął, dlaczego zaczynają w tej, a nie odpowiedniej do roku, na którym się znajdują szklarni. Poczuł również ukłucie żalu. Sam wszak był niegdyś zwolennikiem Czarnego Pana. To przez niego i takich jak on, zamek, a nawet tereny, na których prowadzone było zielarstwo, wymagały odnowy.

- W tym roku czekają was Owutemy, dlatego nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Powtórzycie sobie co nieco z poprzednich lat. Posadźcie szatańskie sidła, pozbierajcie zniszczone doniczki. Niektórym z was może wydawać się to bez sensu – spojrzała znacząco właśnie na ślizgona – ale pozwolenie wam, abyście się tym zajęli, ma więcej sensu niż się wydaje. Współpraca, oto klucz do sukcesu.

Zielarka rozdała kopaczki, pokazała gdzie leżą worki z ziemią. Upewniła się także, że każdy ma rękawice ze smoczej skóry, po czym rozpoczęła nadzorowanie sadzących szatańskie sidła.

Draco zajął się zbieraniem ceramicznych odłamków, aby być jak najdalej od oskarżycielskich spojrzeń.

Po godzinie lekcji Pomona Sprout zawołała go do siebie. Powiedziała mniej więcej to samo, co profesor Boogle z tą różnicą, iż była o wiele milsza, a już na pewno nie groziła mu.

***

Hermiona wraz z Ginny szły przez rozległe błonia Hogwartu, zmierzając na starożytne runy – ostatnie zajęcia, które miały zaplanowane tego dnia. W odróżnieniu od poprzednich te miały trwać dwie godziny.

- Nie mogę uwierzyć – mruknęła Ginny.

Brunetka zmarszczyła brwi. Nie miała pojęcia, o co może chodzić przyjaciółce.

- Ginny?

- Bo dlaczego Malfoy i Zabini wrócili do szkoły?! Powinni gnić w Azkabanie! – rudowłosa była wściekła, rzucała gromy z oczu, aż pierwszoroczni czmychali, chowając się po kątach.

Weszły przez wejście główne.

- Napisałam do Rona, w ciągu tygodnia będziesz mieć odpowiedź – próbowała uspokoić siostrę swojego chłopaka.

- Ty nie jesteś ciekawa?

- Oczywiście, że jestem. Nie mniej, ktoś pozwolił im wrócić, a my nic nie możemy na to poradzić.

- A właśnie, że możemy – oczy rudowłosej zalśniły złowrogim błyskiem. – Możemy sprawić, aby ich wywalili – klasnęła w dłonie.

Hermiona stanęła jak wryta, szybko się otrząsnęła i złapała koleżankę za ramiona, delikatnie potrząsając.

- Czy ty siebie słyszysz?! Chcesz postępować tak jak oni? Myślałam, że jesteś ponadto. A poza tym pamiętaj, że jak źli by nie byli, to nigdy nikogo nie zabili!

- Wystarczy mi to, że działali razem ze śmierciożercami, a śmierciożercy zabili mi brata!

Brunetka puściła ramiona dziewczyny i odstąpiła o krok. Wiedziała, że tamta ma częściowo rację. Nawet to, że Malfoy wpuścił zwolenników Voldemorta na szóstym roku nie przemawiało na jego korzyść. Gryfonka jednak była rozsądna i wolała zaczekać na sowę od Rona, nim wyda ostateczny wyrok.

Zapisani Sobie [Dramione][FF]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt