Rozdział 27

1.3K 74 1
                                    

Następnego dnia w towarzystwie Adriana wyszłam na mały spacer po okolicy. Wprawdzie chciałam zostać sama, ale Pierwotny powiedział, że ponieważ jestem pod jego " opieką " niestety gdy mam zamiar gdzieś iść muszę to robić razem z nim. Tak więc pogodziłam się z faktem, iż nie będę mogła nigdzie iść samotnie. Brunet powiedział, że po tym co się wydarzyło powinnam się cieszyć, że nie zamknął mnie w domu.

Idąc wzdłuż chodnika myślałam, jak zacząć temat odwiedzin Kacpra. Owszem miałam dzisiaj do niego zadzwonić i powiedzieć, że możemy się spotkać, jednak nie mogę tego zrobić do póki Adrian nie wyrazi zgody, a nawet jeśli jakimś cudem uda mi się go przekonać będę musiała tam pójść razem z nim.

Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos wampira.

- No już, mów o co chodzi - spojrzałam na niego zaskoczona.

- Co mam powiedzieć? - zapytałam niepewnie.

Brunet rzucił mi swoje spojrzenie, mówiące " I tak się dowiem ".

Przewróciłam oczami.

- Dobra, chodzi o to, że umówiłam się z Kacprem. Mieliśmy się spotkać. Jest na mnie zły za to, że to do ciebie poszłam z tym najpierw, a nie do niego. Chciałabym z nim porozmawiać na ten temat, a ponieważ póki co jestem pod twoją opieką i jak sam stwierdziłeś: " Będąc u ciebie nie puścisz mnie nigdzie samej " powinnam najpierw zapytać ciebie o coś w rodzaju zgody na to by się z nim spotkać. Wiem, że ci to nie odpowiada, ale to dla mnie naprawdę ważne.  - powiedziałam - Kacper jest moim chłopakiem, kocham go i dlatego zależy mi na tym by mu to wszystko wyjaśnić i w pewien sposób złagodzić jego niechęć. Poza tym tam jest jeszcze Kate, moja siostra, która również bardzo się o mnie martwi i nie chcę by pomyślała sobie o mnie coś złego. Dlatego proszę.. Czy mogę wybrać się do nich i wszystko im wyjaśnić?.


Brunet popatrzył na mnie ze spokojem. Nie byłam pewna jego odpowiedzi. 

- Jasne - odparł spokojnym tonem, a mnie zwyczajnie odebrało mowę.

Popatrzyłam na niego spode łba.

On tak na poważnie, czy ja się przesłyszałam?

- Naprawdę? Mogę? - zapytałam dla pewności.

- Oczywiście, ale nie sama. Pojadę tam z tobą. - odparł.


Kiedy wróciliśmy do mieszkania była szesnasta, udało mi się na szybko wysłać wiadomość do mojego chłopaka i powiadomić go, że przyjadę by nie był zaskoczony gdy mnie zobaczy.  Adrian zabrał kluczyki do samochodu, zamknął drzwi do mieszkania i razem wsiedliśmy do auta.

- Ale wiesz, że on nie mieszka daleko? Możemy spokojnie przejść się na nogach - zauważyłam. Owszem byłam w lekkim niebezpieczeństwie i rozumiem również jego troskę, choć nadal nie mogę się przyzwyczaić do jego drugiej twarzy, ale to nie znaczy, że musimy jechać autem. Kacper nie mieszka znowu nie wiadomo jak daleko tylko kilka przecznic, dlatego spokojnie moglibyśmy się przejść.

- Wiem, ale nigdy nie wiadomo czy po drodze nic nas nie zaatakuje, a uwierz, że nie uśmiecha mi się biec tyle przed tymi psami. - odparł patrząc przed siebie.

- Jasne, rozumiem - powiedziałam zapinając pas. - jednak wolałam, gdy byłeś ostry, pyskaty i miałeś gdzieś, co się ze mną stanie.

Brunet przewrócił oczami i po chwili ruszyliśmy.


                                                                                         ~ * ~

Zakochana w wampirze ✔✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz