Rozdział 14

2.1K 117 5
                                    

Będąc na miejscu rozglądnęliśmy się dookoła. Postanowiliśmy się rozdzielić by szukanie poszło nam szybciej. Przecież, nie możemy pozwolić na to, by Damien lub wilkołaki jako pierwsi znaleźli wskazówkę ( o ile mają pojęcie o tym, co obecnie się dzieje ). Jeśli już nas wyśledzili będziemy mieli mało czasu, więc rozdzielając się szybciej znajdziemy to czego szukamy.


Kacper wziął na siebie szukanie dolnej części cmentarza, natomiast moim zadaniem było przejrzeć górną część oraz owianą złą sławą kaplicę. 

Na szczęście wzięłam ze sobą latarkę, ponieważ w nocy nie wiele bym zobaczyła. Nie, obecnie mamy dzień, ale coś tak podejrzewam, że szybko nie skończymy szukania. Dlatego też jestem przekonana, ze latarka będzie bardzo przydatna. 


Groby, które mijałam na prawdę nie wyglądały najlepiej, podobnie cały cmentarz. Wszystko było zarośnięte gęstą, wysoką trawą oraz wysokimi pokrzywami. Nagrobki były poniszczone, co mnie ani trochę nie dziwi. Zobaczyłam na stojący obok mnie nagrobek z nazwiskiem jednego ze zmarłych, a dokładniej mówiąc przyjrzałam się dacie śmierci tego człowieka. Urodzony 21 lipca 1798 roku, zmarł 11 sierpnia 1865 roku. Większość nagrobków, które tu były miała na sobie datę śmierci z dawnych lat. Rozejrzałam się dookoła grobów, ale nic nie widziałam. Żadnej kartki pisanej wierszem lub napisu, który mógłby nas doprowadzić do pierwszego z kryształów.


Szukałam jeszcze chwilę gdy usłyszałam głos Kacpra. 


- Znalazłaś coś? - krzyknął z dołu.


- Nie, nigdzie ani śladu wskazówki, a ty? - odkrzyknęłam


- Nie - odparł - sprawdź w kaplicy, a ja się zajmę lasem - dodał po chwili.


Tak jak powiedział ruszyłam w stronę kaplicy.


Miejmy nadzieję, że tam będzie cokolwiek.


Weszłam do środka kaplicy i znieruchomiałam. Zamknęłam za sobą drzwi, które błagały o naoliwienie. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Środek kaplicy wyglądał dużo gorzej niż od zewnątrz. Jednak nie wyglądał tak jak zwykle w starych kaplicach. Ściany były szare ze śladami pazurów i krwi. Na brudnej posadzce również można było dostrzec ślady krwi. Ławki w, których można było usiąść i pomodlić się za bliskich były zupełnie połamane, jakby ktoś toczył tu walkę.


Szyby lub raczej witraże były zupełnie rozbite na tyle, że przy każdym kroku słyszałam jak odłamki szkła kruszą się pod naciskiem podeszwy butów. Przez pęknięcia w drewnianych ścianach wdzierały się nikłe już promienie słońca. 


Jeśli zaraz czegoś nie znajdziemy będziemy musieli to robić po ciemku - pomyślałam


Podeszłam bliżej krzyża, który stał na wprost drzwi. Rozejrzałam się dookoła, przeglądając każdy najmniejszy kąt, ale nic nie znalazłam. Wiedziałam, że nie mogę się poddać. Na szczęście jutro mamy weekend więc, nie muszę się martwić szkołą. Za pewne gdybyśmy przesiedzieli całą noc tutaj szukając czegokolwiek co doprowadziło by nas do kryształu - co swoją droga jest bardzo możliwe - nie mogłabym jutro wstać do szkoły, nie mówiąc już o przetrwaniu dnia w tym okropnym budynku. 

Zakochana w wampirze ✔✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz