Rozdział 13

559 63 24
                                    

Violetta:

-A więc? Co tu robicie dzieciaki?

-Dzieciaki? Śmiem zauważyć, że jesteśmy w tym samym wieku - wtrąca Lexi.

-Ale wasze mózgi są na tyle głupie, że postanowiłyście wejść do tego lasu pomimo zakazu i niebezpieczeństwa - skrzyżowała ręce na piersi.

-Odezwał się aniołek - powiedział jej kolega.

-Czy ty jesteś elfem? - Liver z nikąd pojawiła się koło chłopaka. Faktycznie wygląda jak elf. Szpiczaste uszy, zielone ubrania - ale super. Nigdy nie widziałam elfa! Ale myślałam, że jesteście mniejsi.

-Czy ty próbujesz mnie obrazić? - pyta rozdrażniony chłopak. Ta. Liver w łatwy sposób potrafi wyprowadzić kogoś z równowagi.

-Uważaj na słowa diabełku. Mój przyjaciel jest dzisiaj nie w sosie - odezwała się Lili. Liver spojrzała na nią i się jej Przyjrzała.

-Czy ty masz tlenione włosy?

-Liver! - Lexi złapała ją za ramię i odciągnęła.

-Wypraszam sobie! Moje włosy są w pełni naturalne! - warczy. Jest uzbrojona, a ja nie przyszłam tu walczyć.

-Wybacz. Liver najpierw mówi potem myśli - tłumaczę w nadziei, że Liver nie zniweczyła naszych planów.

-Hej!

-Zauważyłam. Powiecie w końcu co tu robicie?

-No bo my... - przerwało mi szczekanie. Co? Zza drzew wybiegł jakiś pies. Nie byle jaki pies. Był łysy. No może na grzbiecie i łbie miał czarną jak smoła sierść i co najważniejsze, szeroki uśmiech! Dosłownie od ucha do ucha! Kojarzę go...

-Co jest Smile?

-Smile? Smile Dog? - Nie wierzę.

-We własnej osobie - kucneła przy zwierzęciu (?) i pogłaskała go.

-Znasz go? - pyta zdziwiona Lexi.

-Skoro to jest Smile Dog, to ten chłopak to Ben Drowned - i wszystko jasne. Te wszystkie historie to prawda!

-Normalnie 10/10 - mówi chłopak.

-Ale... Ciebie nie kojarzę - spojrzałam na Lili.

-Wiesz... Duża część osób zna mnie pod innym pseudonimem - spojrzała na mnie czerwonymi oczami.

-Kojarzysz Krwawą Mery?

-No tak.

-Ben. Czekaj. Niech sama główkuje - odezwała się dziewczyna. Przyjrzałam się jej jeszcze raz i starałam się skojarzyć. Wtedy przypomniałam sobie dzień ataku.

-Ty jesteś jakoś spokrewniona z nią - stwierdzam po chwili.

-Hmm... Uznam tą odpowiedź. Jestem jej córką.

-Czyli są dwie Krwawe Mery? - pyta Lexi, ale nadal nie wie o co chodzi.

-Nie koniecznie... - odzywa się Ben.

-Moja mama nie żyje. Teraz ja ją zastępuje - mówi to z takim spokojem, że aż mnie ciarki przeszły - no Smile. Co cie sprowadza? - Pies wskazał łbem na coś co ma na szyji. Była to kartka - Nie ma to jak współczesny sposób porozumiewania się - Westchnęła. Wzięła kartkę do ręki, rozwinęła ją i zaczęła czytać.

-Ben leć do nich. Znowu mają problem z tym kablem.

-Dlaczego ja?!

-Bo ja muszę zająć się tą czwórką - eeee

-Ale nas jest troje - A przynajmniej tak mi się wydaje.

-O czyli Alex was śledził? Sory Alex. Wydałam cie - dziewczyna pożegnała się z Benem, a ja się odwróciłam i dostrzegłam Alex'a, który wychodził zza drzewa. Ups...

-Alex?!

-To nie to co....

-Szukacie mapy - mówi nie owijając w bawełnę.

-A nawet jeśli to co? Zatrzymasz nas? - pyta Liver. Uh...

-Nie. Sam nie wiem wiele. Ale wiem tyle, że IBN też jej szuka. Musimy zrobić to pierwsi - zaskoczył mnie. Byłam gotowa wszystko ale nie na to.

-Uparci jesteście. Ale czego właściwe ode mnie oczekujecie? - pyta Lili opierając się o drzewo.

-Dyrektor kazał wam chronić szkołę i mapę. Co oznacza, że wiesz gdzie ona jest - twierdzi Alex. Lili się uśmiechnęła.

-Wiem. Ale nadal nie wiem czego chcecie.

-Pomożesz nam znaleźć mapę? - spojrzałam na nią błagalnie.

-No dobra. Lubię łamać zasady, a pozatym, sami nie dacie rady. Za mną dzieciaki.

***
Szliśmy już 30 minut. Przeszliśmy chyba pół lasu.

-Daleko jeszcze?

-Nie bądź osłem - śmieje się Lili. Ta.. Pozdro dla kumatych - Jesteśmy - zatrzymaliśmy się przed jakimiś krzakami.

-Eee...

-Krzaki? Serio? Przeszliśmy taki kawał drogi aby znaleźć krzaki!

-Hm... Macie racje. To miejsce nie było odwiedzane od kilkunastu lat - Biało włosa wyjęła z paska sztylet rozcinała to co stało jej na drodze. Po chwili naszym oczom ukazała się jaskinia.

-Już wiadomo dlaczego nikt jej jeszcze nie znalazł - mówi Lexi. Chyba nie tylko dlatego...

-Tak... Właśnie dlatego - uśmiechnęła się niewinnie i weszła do środka - Tylko nie mówcie, że boicie się ciemności!

-Chodźcie - Alex poszedł pierwszy, a my zaraz za nim.

W ręce pojawiła mi się kula ognia, która chodź trochę oświetlała nam drogę. Było tutaj strasznie, zwłaszcza, że co chwile słyszeliśmy dziwne dźwięki...

-Na pewno jest ty bezpiecznie? - Pyta lekko zdenerwowana Lexi.

-Nie - odpowiada Lili. No super. Fajnie, że nas uprzedziła.

Korytarz ciągnął się bez końca. Ale w końcu trafiliśmy na rozwidlenie.

-Gdzie teraz?

-I tu jest problem. Wasz dyro o tym wspomniał. Jeden tunel zaprowadzi nas do mapy, natomiast drugi sprowadzi na nas śmierć - Lili spojrzała na nas. I znowu dowiadujemy się czegoś w ostatniej chwili.

-No to co teraz? Idziemy w prawo czy lewo?

Dobre pytanie.
__________________
Średnio wyszedł mi ten rozdział :/

Ale to przez zmęczenie. Wczoraj miałam taką przygodę, że głowa mała. A to wszystko przez Mapy Google. Nie ufajcie im. One są zdradzieckie :c

Zaginione Królestwo (Dawniej "Szkoła Cienia") [Wolno Pisane] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz