1.

1K 86 28
                                    

Rozsiadł się w czarnym, skórzanym fotelu i położył nogi na mahoniowym biurku. Splótł dłonie na karku i westchnął. Właśnie wyszedł jego ostatni na dzisiaj pacjent. Ciężki przypadek. Aron, chłopak z zaburzeniami psychicznymi po pięciu próbach samobójczych i nałogowo zażywający narkotyki. Ma zaledwie 15 lat. Draco bardzo polubił nastolatka, widział w nim dawnego siebie i za wszelką cenę chciał mu pomóc. Pamiętał jego pierwszą wizytę, był cały roztrzęsiony i nie chciał się otworzyć przed mężczyzną. Arystokrata nie naciskał na chłopaka, milczał tak długo, aż tamten nie poprosił o szklankę wody. Rozmyślania Dracona przerwało ciche pukanie do drzwi.

- Proszę!- powiedział prostując się w fotelu. Uśmiechnął się promiennie do Ariel, swojej nowej sekretarki. Zatrudnił ją dwa miesiące temu, ale wiedział, że to dobry wybór. Kobieta miała podejście do dzieci a swoim uśmiechem potrafiła osłodzić dzień nawet największemu gburowi. Gdyby nie fakt, że od pięciu lat jest mężatką, sam by się jej oświadczył.

- Panie Malfoy, jakaś kobieta czeka przy recepcji. Prosi o spotkanie z panem.- powiedziała swoim melodyjnym głosem i uśmiechnęła się.

- Mogłabyś ją tu przyprowadzić?

- Oczywiście!- odpowiedziała i zniknęła za drzwiami. Draco westchnął i odruchowo poprawił swój nienagannie zawiązany krawat. Po korytarzu rozniósł się stukot obcasów i już po chwili usłyszał nieśmiałe pukanie. Splótł dłonie na biurku.

- Proszę!- do gabinetu weszła młoda, na oko dwudziestopięcio letnia brunetka, w beżowej sukience do połowy uda, delikatnie marszczonej w talii. Swoje długie, karmelowe włosy związane miała w niesfornego koka. Wyglądała jak przeciętna czarodziejka. Jednak była urocza w swojej prostocie.

- Dzień dobry, panie Malfoy. Nazywam się Amanda Westfall, jestem jedną z opiekunek domu dziecka imienia Jasmine Parker.- przedstawiła się oficjalnym tonem i stanęła naprzeciwko mężczyzny z wyciągniętą w jego stronę ręką. Uścisnął ją i uśmiechnął się do kobiety.

- Dracon Lucjusz Malfoy, właściciel budynku i jeden z psychologów. W czym mogę pani pomóc?- odparł przyjaznym tonem i skinieniem ręki wskazał na fotel, na którym Amanda posłusznie usiadła.

- Otóż ... Chodzi o jedną z moich wychowanek. Ostatnio bardzo dziwnie się zachowuje, z nikim nie rozmawia, zamyka się w swoim pokoju i uniemożliwia wszystkim dostęp do siebie. W dodatku nauczycielka, podczas zajęć, zauważyła wiele cięć na jej ręce. Martwimy się o nią, zwłaszcza po ostatniej próbie samobójczej...- mówiła smutnym głosem patrząc na swoje kolana.

- Rozumiem. Jak ma na imię i w jakim jest wieku?-spytał zapisując przypadek dziewczyny w notesie.

- Destiny Jackson, czternaście lat.- odpowiedziała dyskretnie zaglądając do niewielkiego zeszytu.- Czy może jej pan pomóc?

- Proszę ją przyprowadzić jutro o godzinie 15:00. Terapia będzie odbywać się trzy razy w tygodniu.- uśmiechnął się do niej przyjaźnie i zamknął notes. Kobieta popatrzyła na niego z wdzięcznością wypisaną na twarzy i wstała ściskając dłoń blondyna.

- Dobrze. Dziękuję, naprawdę. Ma pan wielkie serce, panie Malfoy.- szepnęła ze łzami w oczach i wszyła z gabinetu. Mężczyzna zdziwiony reakcją brunetki ponownie rozsiadł się w fotelu, myśląc o jutrzejszej wizycie.

*********************************

Destiny leżała na łóżku w swoim pokoju, tępo wpatrując się w sufit. Za dwie godziny ma rozmowę z młodym małżeństwem Dixon. To już druga w tym miesiącu. Dziewczynę bardzo dziwił ten fakt, ponieważ nikt od czternastu lat się nią nie zainteresował. Włożyła rękę do kieszeni spodni i wyciągnęła z niej błyszczące ostrze. Zaczęła obracać je w dłoni. Do pomieszczenia wpadła zdyszana szatynka o błękitnych oczach i porcelanowej cerze. Destiny szybko schowała żyletkę i powróciła do dawnego zajęcia.

I Can Help You|| Draco Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz