Rozdział 1

44 1 0
                                    


Czego nienawidziłam? Myślę, że tego co większość z nas. Kiedy mamy wolne, możemy spać ile chcemy ale nasze ciało odmawia posłuszeństwa a powieki samoistnie się otwierają. Byłam osobą, która jak się obudzi to nie zaśnie aż do wieczora, późnego wieczora, choćbym o nie wiem której wstała. Dlatego właśnie teraz mruknęłam coś w poduszkę i położyłam się na plecach. Przez kilka minut patrzyłam się w sufit i powoli zaczęłam kontaktować ze światem zewnętrznym.

Myślę, że z dziesięć minut minęło aż w końcu wstałam z łóżka. Ruszyłam to toalety by się załatwić i przemyć twarz na którą potem nałożyłam swój krem. Uwielbiałam to, że dobra pielęgnacja twarzy potrafiła zrobić cuda. Bo mimo tego, że miałam dwadzieścia pięć lat to wszyscy jednogłośnie twierdzili że wyglądam na osiemnaście a czasem nawet szesnaście lat, co nie powiem nawet mnie cieszyło.

Wolnym krokiem ruszyłam do kuchni by zjeść najważniejszy posiłek dnia. Śniadanie. Nie bardzo lubiłam je spożywać, ale z racji iż prowadziłam dość zdrowy tryb życia musiałam się poświęcać i coś z rana zjadać. Dziś postawiłam na smoothie, które zawsze potrafi mnie nasycić na kilka godzin.

Po wypiciu koktajlu wróciłam do swojej sypialni. Podeszłam do szafki nocnej i zgarnęłam z niej telefon, wcześniej go odpinając od ładowarki. Położyłam się z powrotem w łóżku i przeglądając wszelkie socialmedia zastanawiałam się co dziś mam w planach. Zawsze kiedy wypadało mi wolne w pracy, nigdy nie umiałam wykorzystać tego czasu dobrze – bo, albo leżałam cały dzień i oglądałam głupie filmy na youtubie, no ewentualnie chodziłam na miasto by pochodzić po galerii uznając, że nienawidzę zakupów – no chyba, że chodziło o buty to inna bajka.

Po kolejnych trzydziestu minutach nic nie robienia, wstałam i poszłam pod prysznic. Umyłam włosy, ogoliłam to co miałam do ogolenia, pośpiewałam sobie i przemyślałam kilka spraw, wyszłam z kabiny i zaczęłam wycierać ciało oraz włosy. Ubrałam bieliznę - gdzie góra wcale nie była dopasowana kolorystycznie do dołu i stanęłam przed lusterkiem. Zrobiłam sobie swój codzienny makijaż a włosy wysuszyłam oraz wyprostowałam. Po wyjściu z łazienki skierowałam się do garderoby i ubrałam na swoje nogi czarne legginsy a na górną część ciała narzuciłam również czarną koszulkę. Cóż, chyba nie da się ukryć, że uwielbiam czarny pod każdą postacią? Uwielbiam czarną kawę, czarne ubrania i czarny tusz do rzęs.

Miałam dziś ochotę aby wyjechać na kilka dobrych godzin za miasto, pospacerować i oczywiście zastanowić się nad sensem swojego życia, które wcale nie było takie nudne jakby się komuś mogło wydawać. Dlatego właśnie schowałam kilka ważniejszych rzeczy do torebki i opuściłam swoje królestwo.

Wsiadłam do samochodu i ustawiając wcześniej nawigację ruszyłam przed siebie. Słuchając sobie radia i podśpiewując pod nosem w końcu dotarłam na miejsce. Zaparkowałam i biorąc telefon oraz kluczyki ruszyłam przed siebie. Uwielbiałam przyjeżdżać do lasu, było tu zawsze cicho i spokojnie. Z racji tego iż w lesie nie było zasięgu miałam również spokój od ludzi.

Brakowało mi tego spokoju i ciszy, której w Los Angeles brakowało – ale warkot silników i rozmowy mijanych ludzi na ulicy też miały swój urok. Czasem bywało tak, że wszystkie odgłosy mnie denerwowały, a innym razem cisza potrafiła mnie poważnie wkurzyć.

Po kilku godzinach spacerowania wróciłam do samochodu. Od razu po wyjechaniu na ulicę rozdzwonił się mój telefon. Dałam na głośnik widząc imię mojego pracownika.

- Co się stało Chris? – Spytałam patrząc cały czas uważnie na drogę.

- Słuchaj, jutro masz sesje z pewnym zespołem. – Odparł od razu.

- Chyba śnisz. – Warknęłam. – Po pierwsze, nikt do mnie w tej sprawie nie dzwonił. Po drugie, od kiedy Ty kurwa sam ustalasz takie sprawy?

- To ważne, Ana. Oni Cię potrzebują, jakiś inny fotograf ich wyjebał, więc stwierdziłem że się zgodzisz.

- Nie ma mowy. W dupie mam co im się przytrafiło. Nie uzgodniłeś tego wcześniej ze mną, do cholery! – krzyknęłam.

- Oni Cię potrzebują, Anastasia! – Oh, będziesz teraz na mnie krzyczał?

- Gówno mnie to obchodzi! – Powiedziałam nadal będąc mocno wkurzona. – Mam do cholery inne plany na jutro!

- Proszę Cię. Dobrze płacą. – Westchnął do słuchawki a we mnie aż się zagotowało.

- Skoro Ci, kurwa, aż tak chodzi o pieniądze to sam im zrób tą sesję do cholery! – Krzyknęłam na tyle głośno, że kierowca samochódu który stał pas obok mojego aż się na mnie popatrzył.

- Możemy pogadać potem? Wolę to załatwić w cztery oczy. – Mruknął widocznie wyprowadzony z równowagi.

- Okej, za 20 minut jestem u Ciebie pod domem.

Rozłączyłam się i walnęłam ręką o kierownicę. Christopher jest moim pracownikiem, jego rolą jest odbieranie telefonów i jeżeli oferta była według niego ciekawa ma zawsze, ale to zawsze przekierowywać klientów do mnie. Nigdy mu nie pozwalałam decydować komu będę robić zdjęcia. Bo tak, jak się już pewnie domyślacie mam własne studio i jestem dość, hmm, rozpoznawalnym fotografem '?' wśród gwiazd. Ale nie odbiegając od tematu. Chrisa zatrudniłam bo potrzebowałam w pewnym momencie kogoś kto będzie wiecznie odbierać telefony. Miał rozpisywać mój grafik, oraz od czasu do czasu pomagać w sesjach. Ale teraz, po tym incydencie od którego dostałam napad wściekłości muszę się poważnie zastanowić nad dalszą współpracą z tym osobnikiem. Owszem, uwielbiam tego człowiekowi, ale nie pozwolę sobie wejść na głowę.

Równo 20 minut później wjechałam na podjazd domu Chrisa i zatrąbiłam. Czekając na chłopaka przeglądałam instagrama i gdy usłyszałam otwierające się drzwi od strony pasażera – zablokowałam telefon i odłożyłam na maskę rozdzielczą.

- Słucham, co masz mi do powiedzenia? – Mruknęłam od niechcenia.

- Tylko mi nie przerywaj. – Wziął głęboki oddech i zaczął. – Chodzi o to, że ten zespół potrzebuje zdjęć do promocji nowego teledysku na już. Fotograf z którym mieli podobno- wszystko dopięte na ostatni guzik w ostatniej chwili do nich napisał, że jednak nie da rady. Ich menager od razu zadzwonił do mnie i błagał, mówił, że zapłaci dwa razy tyle ile oczekujemy. I nie, nie zgodziłem się dla pieniędzy, tylko dla chęci pomocy. – skończył swój monolog a ja byłam wściekła.

- Od kiedy masz pozwolenie, żeby samemu o czymś takim decydować? – Spytałam, ale nie dałam mu do kończyć ponieważ sama to zrobiłam. - Oh, od nigdy! Nie miałeś prawa decydować za mnie. Chcesz zrobić im sesji? Proszę Cię, kurwa, bardzo. Wynajmę ci studio za darmo, odstąpię jeden aparat i kilka lamp. Nie ma mowy że będę robić im zdjęcia, kiedy mnie nawet o to nie zapytano!

Chris jeszcze chwilę próbował mnie namówić, aż wściekła do granic możliwości wywaliłam go z samochodu i odjechałam.

Nie będziesz mi mówił mam robić, Chris.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 25, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

[może kiedyś] Po prostu mnie kochaj || c.hoodWhere stories live. Discover now