– Dzień dobry – przemawia nieznajomy drżącym, młodzieńczym głosem. Jest szczupły i niewysoki, nie dałabym mu więcej niż osiemnaście lat.
– Chyba dobranoc – prycha Bart.
Gdy jest niewyspany, ewidentnie wychodzi z niego prawdziwa menda.
– W czym możemy ci pomóc, chłopcze?
– To–tto ja ch–chciałbym pomóc wam – jąka się, a jego wygląd sprawia, że jest mi go żal.
– Wpuśćcie go do środka – proponuję. – Nie wygląda, jakby był w stanie zrobić nam krzywdę, a nawet jeśli, to i tak dyskusja przy otwartych drzwiach przyciągnie jedynie niepotrzebną uwagę.
Siggar odsuwa się o dosłownie kilka milimetrów i pozwala mu wejść, jednocześnie bacznie obserwując nawet najmniejszy ruch. Jego wzrok nawet mnie przyprawia o gęsią skórkę. Nic dziwnego, że dzieciak trzęsie się ze strachu.
– Więc jak chcesz nam pomóc? – docieka Ben, a chłopak robi niepewny krok w naszą stronę.
– Przysłała mnie Marie – zaczyna nieśmiało. – Szukam was już od kilku dni. Przemieszczacie się błyskawicznie! – Chichocze, po czym poważnieje momentalnie, zauważając nasze zdezorientowane miny.
– Marie, Marie? – dopytuje Siggar. – Ta z Nowego Orleanu?
– Tak! – wykrzykuje. – Rzuciła na was jakieś zaklęcie lokalizujące, ale gdzie tylko się pojawiam, po was nie ma już ani śladu. Nie spałem od kilku dni, żeby was dogonić.
– Ale jakim cudem znalazłeś nas aż tutaj?
– Marie powiedziała, że ma bliskie relacje z jednym z was – wyjaśnia. – Dzięki temu, może was wytropić z raptem kilkugodzinnym opóźnieniem, dosłownie jakbyście byli świecącym punktem na jej mapie.
– A w jakim celu poleciła ci się z nami skontaktować?
– Ach! – Przykłada dłoń do czoła, jakby zapomniał, po co tu przybył. – Kazała wam to przekazać.
Uśmiecha się z dumą i wyjmuje z kieszeni telefon, a następnie wyciąga go w naszą stronę. Gabe odbiera od niego przedmiot z wyraźnie zdezorientowaną miną, ogląda go z każdej strony, po czym wydaje wyrok:
– To zwykła komórka.
– No jasne, a myślałeś, że broń? – Rechocze chłopak. – Macie tu jakieś łóżko, żebym mógł się zdrzemnąć? Padam z nóg!
– Jasne! – oznajmiam błyskawicznie i prowadzę go do jednej z sypialni, a gdy wracam, wszyscy tłoczą się wokół stołu w salonie.
– Czekamy wyłącznie na ciebie! – Pospiesza mnie Bart. – W kontaktach zapisany jest tylko jeden numer. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak na niego zadzwonić.
Podbiegam do nich i zajmuję wolne miejsce obok Keiry, a Gabe włącza głośnik i odkłada telefon na blacie. Czekamy. Po dwóch sygnałach rozbrzmiewa znajomy, francuski akcent.
– Witajcie. Domyślam się, że Xavier w końcu was dogonił.
– Tak – przemawia Siggar. – Wszyscy słyszymy cię wyraźnie.
– Przejdę więc do sedna, by wyjaśnić wam cel naszej rozmowy. Dotarły do mnie słuchy o waszych kłopotach i miałam niewyraźną wizję przyszłości. Nie wiem, jak potoczą się wasze losy i nie zrozumiałam z tego zbyt wiele, ale myślę, że to, co powiem, powinno wam pomóc.
Spoglądamy po sobie i z napięciem wsłuchujemy się w każde jej słowo.
– Widziałam Fabiana z przedziwną mocą – kontynuuje – a mianowicie, możliwością zagłębienia się w umysł każdej istoty na całym świecie. Moglibyście za jej pomocą podsłuchać waszych wrogów i odkryć, jakie mają wobec was plany.
CZYTASZ
Nigdy Bardziej Obcy - Tom 2
VampireKontynuacja "Nigdy Bardziej Gorzki". Nie wiem, co tutaj napisać, aby nie zepsuć lektury tym, którzy chcieliby najpierw przeczytać pierwszą część, więc nie napiszę nic. Jeśli masz ochotę zacząć dopiero teraz, to spokojnie. Zawsze mogę wyjaś...