Zapomnij na chwilę o wszystkim!

742 45 0
                                    

Minęło parę dni. Scott nie dawał znaku życia. Cieszyłem się oraz trochę zrobiło mi się szkoda samego siebie. Chyba nawet miałem jakąś nadzieję, że ten będzie inny od ludzi z mojego Starego miasta. Wszyscy byli uprzedzeni. To była jedna wielką patola. On wydawał się być inny. Ten dzieciency błysk w oku. Szybkie rozgryzienie mojej osoby. Harceski dowód na dotrzymanie słowa. No cóż.

Moje wakacje wyglądają tak samo nawet gdy jest szkoła. Tyle że śpię dłużej i nie muszę robić zadań,ani się uczyć. Chodzi mi tu o rutynę. Muzyka, jedzenie, książki, rysowanie, samotność oraz głos w mojej głowie. Stał się odrobinę glosniejszy i dobitny.
Jesteś nikim Stiles.
Wiem...
Chuja wiesz. Kurwa dajesz se nadzieję na jaką kolwiek przyjaźń, kolezenstwo ? Po co. Jestem ja. Po co ci ktoś inny. Zawsze będę przy tobie. Nawet jak zaczniesz płakać. Będę między twoim ciałem i ubraniem. Będziesz myślał ze to chłód, ale to ja. Po co ci to wszystko?!
Nie wiem. Nie wiem! *zaczyna płakać*
Urodziłeś się samotny. Samotny umrzesz.
I w tym momencie zasnalem. Od 3 dni nie zazywalem tego błogiego stanu nieświadomości. Obym się nie obudził.

Jak na złość jakoś w południe do pokoju wszedł Tata z obiadem. Obudziłem się...
Hahahahahahhahahah!!!!
-część Stiles...- położył mi obiad na nogach i spojrzał w moje spuchniete pełne złości, samotności i smutku oczy. W przeciwieństwie do mnie mój Tata miał niebieskie oczy. Tyle, że jego również były udreczone.
-Był tu dzisiaj Scott. Pytał czy chciałbyś gdzieś wyjść. Nie!- dodał widząc już moja otwierająca się buzie- daj mi dokończyć synu.- od niechcenia kiwnalem na znak, ze ma kontynuować - Wiem, ze nigdy tego nie robiłem. Ale na miłość boską. Zabraniam ci siedzieć w domu. Idź i bądź nastolatkiem. Upij się, zabaw, zapomnij na chwilę o wszystkim! Sam nie wiem... wyskocz ze Scottem do kina albo do jakiejś knajpki. Proszę zlituj się Nade mną. Nie idź w ślady matki. Nie dałbym sobie rady gdybym stracił i Ciebie... - chyba zobaczył łzy w moich oczach bo dodał po chwili - nie płacz, błagam.... nie mogę już słuchać jak w nocy szlochasz. Tak wiem o tym -dodał jak zobaczył moją minę, która wyglądała dosyć marnie zapewne....- proszę Cię. Nie wiesz co może Cię czekać za rogiem. Jeżeli szczęście nie czeka za drzwiami wyjdź oknem. Stiles błagam staram się dawać ci przestrzeń, bo wiem jak ciężko ci musi być. Ja naprawdę wiem. Sam czasami nie daje rady. Ale proszę. Nie poddawaj się dla mnie, dla lepszego jutra... dla siebie....
- szeryf sam zaczął szlochac po cichu. Łzy jednak ciekły wielkimi kroplami z jego biednych zimnych oczu. Ma na głowie bardzo dużo. Ma rację. Nie mogę być jednym z jego problemów.
-Tato. Nie rozumiesz... ja się staram. Boję się. Nie mogę na to nic poradzić. - powiedziałem już dużo. Nigdy się sobie nie zwierzamy. Ojciec również powiedział bardzo dużo rzeczy leżących mu Na sercu.
-naprawdę próbuję. Chcę coś w sobie zmienić. Ale jak już widzę, że coś idzie w dobrym kierunku nagle wraca w nocy każda mała dreczaca mnie myśl.
Chyba oboje nie wiedzielismy co dodac jeszcze do tej konwersacji. Oboje byliśmy w dziwnym nastroju tymi nagłymi wyznaniami. Moj tata tylko westchnal i dodal jeszcze raz, ze mam wyjść spotkać się z sąsiadem i po prostu spróbować. Pokiwalem niechętnie głową na znak, ze rozumiem i przyjąłem do wiadomości to ultimatum.
Wyszedł zostawiając mnie z obiadem, który zacząłem powoli jeść.
W między czasie włączyłem muzykę. Nie lubię ciszy. Jest zdradziecka. Można wtedy uslyszec coś czego się nigdy nie chciało.

Dochodziła 15. Umylem się, ubralem. Sprawdziłem czy nie wyglądam żałośnie. Czy nie widać, ze płakałem dzisiejszej nocy.
Stwierdziłem, że szału nie ma, ale jebac.
Wyszedłem. Naprawdę to zrobiłem. Skierowałem swoje kroki do pobliskich domów szukając tego gdzie... cholera. Jak on ma na nazwisko?! Wspaniale.
Sprawdziłem szybko na Facebooku dochodząc do wniosku, ze Scott ma chyba na nazwisko MacCall. Zacząłem szukać tego nazwiska na drzwiach różnych domów. Gdy już myślałem, ze go nie znajdę skierowałem swoje kroki do domu. Czując się jak ostatni debil, mający znowu głupią nadzieje nagle ktoś na mnie wpadł. Jak grom z jasnego nieba był to Scott. Czyli jednak nadzieja nie jest matką głupich?!
Uśmiechając się chyba bardziej do siebie spojrzałem na niego. Od razu zobaczyłem w jego oku ten sam dziwny błysk. Zastanawiałem się co to do cholery jest.
-O właśnie Ciebie szukałem Stiles! Byłem przed chwilą u Ciebie, ale twój tata powiedział, ze wyszedles. No i proszę! Oto na siebie wpadamy! Hahahah- co za dziwny koles. Okej nie wazne.
Znowu się starałem uśmiechnąć, ale tym razem w jego kierunku.
- to co wyskoczymy gdzieś?- tak, nie mylę się,te słowa wyszły z moich ust.

* kto by się spodziewał, że to Stiles wyjdzie z propozycją? Otóż on sam pragnie zmian w swoim dotychczas marnym życiu. Ma nadzieję ze Scott jest dobrym wyborem. W końcu hej, żyje się raz, yolo i te sprawy xD
No cóż. Miłego czytania.
Ps. Jak widać włączyłam autokorekte. Czytając poprzednie rozdziały, żeby sobie dokładnie przypomnieć co się działo sama nie wiedziałam co nie które słowa znaczą xDDDD
Muszę za to dwa razy dłużej sprawdzać czy wszystko jest dobrze i wgl. Przepraszam za jakiekolwiek błędy.

Na początku rozdział nazywał się "come together" ale zmieniłam w ostatniej chwili zdanie. Także gdybym w przyszłości nazwała ten rozdział come(...) To proszę o wyrozumiałość :D Yo!

Sterek- Pomoz Mi Pozbyc Sie Mysli✔Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon