Rozdział 9

11.7K 510 30
                                    

Gabriel

Nie wiedziałem co się zmieniło, od spaceru. A coś najwyraźniej musiało, bo Róża mnie ewidentnie ignoruje. Co ja takiego zrobiłem. Cały czas próbuje ją jakoś zagadać ale nic z tego. Nie ma bata. Pierwsze wrażenie gdy weszła, to że może ubrała się tak dla mnie, a potem to już klapa. Pokaże tej dziewusze gdzie raki zimują. Muszę się dowiedzieć co ją interesuję. Jeśli będę wiedział to ta mała się doigra. Po kolacji poszedłem pomyszkować, a kto nie lepiej jak służba będzie wiedziała. Założę się że znają co najmniej połowę sekretów gospodarzy. Zamaskowałem swój zapach, żeby mnie nie rozpoznali. Zauważyłem pewną starszą omegę. Może ona da mi jakąś  wskazówkę, cóż spróbować zawsze warto. Podszedłem do niej.

- Dzień dobry. - Powiedziałem przymilnie. Coś mruknęła pod nosem i sobie poszła. Dobra pierwsza próbo nieudana. Czas wziąć się do roboty.

Teraz już wiem co lubi. Powiedziała mi to ta stara babcia. Oczywiście najpierw nie obyło się od wykładu. Że ma ważniejsze sprawy niż pomagać zakochanemu idiocie. No nie w tedy to już przegięła babka. Zahipnotyzowałem ją. Trzeba było tak od razu. Wyśpiewała mi co nieco o naszej królewnie. Postanowiłem dobrze wykorzystać tą wiedzę.

Rozamunda

Pomyślałam że skoro postanowiłam unikać ogrodu to pójdę do biblioteki. Jak już mówiłam uwielbiam czytać. To tak jakbym sama przeżywała co się tam dzieje. Przebrałam się i ruszyłam do pokoju.

U nas biblioteka była naprawdę obszerna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

U nas biblioteka była naprawdę obszerna. Książki z różnych dziedzin zarówno naukowych jak i zwyczajnych opowieści. Wyjęłam jedną z książek i usiadłam przy oknie. Lektura tak mnie wciągnęła, że nie zauważyłam jak ktoś wszedł. Dopiero się zorientowałam gdy usłyszałam tak dobrze mi znajomy głos.

- Ciekawa książka?- Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Czego on tu chce?! Przecież specialnie przyszłam tu by uniknąć spotkania z nim. A ten co?! Przylazł tutaj za mną. No co on. Nie ma nic lepszego do roboty? Postanowiłam nie okazywać że jego przybycie mnie wzburzyło.

- A Pan? Przyszedł tu bo...

- Nie widziałem Cię w ogrodzie, a wspomniałaś że uwielbiasz czytać. Pomyślałem że możesz być w bibliotece, i jak widać się nie pomyliłem.- Kurka! Muszę uważać na to co do niego mówię. Trzymać język za zębami, o tak.

- Owszem. Chciałam się wyciszyć.

- Więc nie będzie Ci przeszkadzać jak tu zostanę?- Nie no! On aluzji nie rozumie. Co za ignorant. Spojrzałam się na niego wściekła. Chociaż on nie mógł tego wiedzieć najchętniej wykopałabym go stad!

- Oczywiście że nie. A nie masz czegoś innego do roboty? Nie chce Ci zajmować czasu.

- O nie. Chętnie posiedzę tutaj z tobą.- Westchnęłam. Zaczęłam z powrotem czytać, gdy ten znowu się odezwał. Jezu! Nie potrafi choć na chwilę być cicho.- Wież mam pomysł. Lubisz zagadki Różyczko?- Spojrzałam się na niego zaintrygowana. Już miałam super plan.

- Jasne. Uwielbiam.

- Więc może..

- Zadam Ci zagadkę a ty ją spróbujesz odgadnąć.- Uśmiechnęłam się pod nosem. Przynajmniej czymś go zajmę.

- Dobrze. Spróbuję odgadnąć.

- Więc zagadka brzmi tak:


                                                                         Korzeni nie widziało niczyje oko,

                                                                   A przecież to coś sięga bardzo wysoko,

                                                                         Od drzew wybujało wspanialej,

                                                                              Chociaż nie rośnie wcale.

WiecznośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz