Przykre obowiązki

Start from the beginning
                                    

- Ginny... - westchnęła, miała dość kłótni – chodźmy, bo za chwilę się spóźnimy – wyciągnęła pojednawczo dłoń w stronę przyjaciółki.

***

Blondwłosy arystokrata czuł się poniżony. Nigdy nie chodził wcześniej na mugoloznawstwo, to też przydzielili mu lekcję razem z trzynastolatkami. Dzieciaki patrzyły na niego nieufnie, szeptając między sobą.

Na domiar złego lekcje te prowadziła profesor Boogle. Istny koszmar. Od lekcji obrony przed czarną magią chciał jej unikać, a tu los zsyłał ją, aby uczyła go o mugolach. Kompletne szaleństwo.

Pierwsza lekcja opowiadała o tym, jak ludzie niemagiczni dokonali przełomu, jakim było wynalezienie elektryczności. Malfoy umierał z nudów, a żarówki i kable w ogóle go nie interesowały.

- Proszę Państwa – Arleta skończyła wykład i chciała zakomunikować uczniom coś ważnego – Ocena z tych zajęć będzie wystawiana na podstawie waszych prac domowych. Prace te mają być zdawane na każdej następnej lekcji. Od dzisiaj macie tydzień, aby ją wykonać. Brak zadania oznacza u mnie szlaban.

A więc musiał poświęcić swój wolny czas na odrabianie zadań, z całkowicie zbędnych mu lekcji. Poziom zirytowania spowodowany tym dniem rósł. Miał zdawać Owutemy, a ta głupia szlama właśnie odebrała mu dwie godziny nauki na ważniejsze przedmioty.

- Tematem pierwszego zadania, będzie „Wejście czarodzieja z domu mugoli do świata magii" – przedyktowała nauczycielka, patrząc głównie na najstarszego ucznia. Odezwała się ponownie, gdy była pewna, iż blondyn zapisał. – Ma to być wywiad między wami a wybraną osobą, która przed otrzymaniem listu z Hogwartu, nie miała do czynienia z magią. Żeby zaliczyć to zadanie, potrzeba przynajmniej pięciu pytań i odpowiedzi. Zweryfikuję, czy wszyscy wywiązali się w sposób uczciwy z obowiązku – znów spojrzała na Draco. Zacisnął pod blatem pięści. Jak śmiała go oceniać?

Profesor Boogle zasiadła za biurkiem i wyciągnęła stosik pergaminów, zatrzepotała nimi niczym wachlarzem.

- Mam tu nazwiska osób, z którymi możecie przeprowadzić wywiad. Nie bójcie się rozmowy z nimi. Żadne z nich nie gryzie, a przynajmniej ja nic o tym nie wiem – zaśmiała się. Według ślizgona doskonale umiała maskować swój podły charakter. – Podchodźcie pojedynczo – wydała polecenie.

Pierwsze osoby wstały, aby odebrać swój pergamin. Malfoy i bez niego wiedział, kto jest szlamowatego pochodzenia. Spędzając czas z śmierciożercami miał dostęp do takich informacji. Gdy sala opustoszała i on powlókł się do biurka, bardziej z obowiązku, niż potrzeby.

Kobieta zmierzyła go wzrokiem. Podała ostatnią kartkę. Wiedział o siedmiu szlamach, wśród pierwszorocznych musiała być jeszcze jedna. Na liście widniało osiem nazwisk.

- Żadna z tych osób, nie będzie chciała ze mną rozmawiać – powiedział bardziej do siebie niż nauczycielki.

- Przekonaj się – wzruszyła ramionami.

Podniósł na nią oczy. Tym razem nie zauważył złośliwego uśmieszku. Była całkiem poważna.

- A może pani... - wyraził nadzieje, zanim zdążył ugryźć się w język.

- Znasz moje pochodzenie? – zauważyła z ciekawością. – Nie. Chcę, abyś porozmawiał z osobą, która zna cię lepiej niż ja. Której rodzinę uszczuplili twoi koledzy – wypluła ostatnie słowa.

***

Po mugoloznawstwie Draco poszedł na obiad. Nie miał mieć już tego dnia lekcji, to też pomyślał, że dobrze byłoby zorientować się, z kim będzie mógł przeprowadzić wywiad. Na liście nie było nikogo ze Slytherinu, dla ślizgona stanowiło to problem. Ślizgon ślizgonowi by pomógł, a tak? Był skazany na łaskę krukonów, puchonów lub gryfonów.

Zapisani Sobie [Dramione][FF]Where stories live. Discover now