Rozdział 7

28 3 2
                                    

- TO BYŁO NIESAMOWITE! - krzyknęłam rzucając się na łóżko.

- Cieszymy się, ale teraz bądź już ciszej, bo zaraz Moses tu wpadnie i się skończy - zaśmiał się Remy.

- Po prostu mega! Musimy to powtórzyć! - kontynuowałam niezrażona jego uwagą.

- Powtórzymy, powtórzymy. Przecież już kilka razy byliśmy na takim czymś.

- Niby tak, ale to było coś wyjątkowego - przekręciłam się na brzuch i zaczęłam gestykulować. - Te światła, atmosfera, ludzie..

- Najbardziej ten koleś z piwem obok nas - wtrącił Lukas i wszyscy się zaśmialiśmy.

- Chciałabym tak częściej.. bez ukrywania, uciekania i kłamania.. To by był raj..

- Taa, ale pora zejść na ziemię, nie sądzisz? Ukryj gdzieś lepiej te torby - brunet kiwnął głową do toreb ze sklepów. - Bo jak ktoś je znajdzie, to nie będzie raju.

- Yhym - mruknęłam i podniosłam się niechętnie. Wszystko poskładałam tak, aby zajęło jak najmniej miejsca i schowałam gdzieś na dnie pojej szafki.

Gdy już wszystko było gotowe, wzięłam szybki, relaksujący prysznic i wróciłam do łóżka.

Czułam się szczęśliwa jak nigdy. Byłam może zmęczona, ale maksymalnie zadowolona z dzisiejszego dnia. Lepszy być chyba nie mógł. Po prostu istna sielanka.. Chciałabym mieć takie życie. Mieszkać z Lukasem i Remym i nie martwić się o Mosesa czy Fernana. Po prostu żyć i cieszyć się chwilą.
Tej nocy miałam ciekawe, przyjemne sny. Czułam się świetnie. Gdy się obudziłam od razu zauważyłam, że się uśmiecham. Chłopcy też to zauważyli.
Bo ja NIGDY nie uśmiecham się tak po prostu.

~~~

FIND a HOMEWhere stories live. Discover now