Rozdział 1

63 5 2
                                    

Biegłam szkolnym korytarzem. Jak na złość znowu się spóznię!  Przed klasą wyhamowałam i poprawiłam włosy. Odetchnęłam i nacisnęłam klamkę. Starałam się jak najciszej i najbardziej niewidzialnie wejść do sali i schować się w kącie. Niestety, nie wyszło. Prawie wszystkie oczy wylądowały na mnie.

- Panno Agato - usłyszałam znienawidzony głos. Zawsze taki chłodny i oschły. Pogardliwy. - Znowu spóźniona.

Pan Moses odwrócił się do mnie podnosząc nos znad zeszytu. Ten chuderlawy, blady (wręcz szary) i dosyć specyficzny mężczyzna potrafił doprowadzić człowieka do szału. A przynajmniej mnie. Zawsze przez niego dostawałam najgorsze kary, bo to on zawsze mnie prowokował.

- Przepraszam panie Moses - wymamrotałam niechętnie. Starałam się z całej siły utrzymać uprzejmy wyraz twarzy i nie zacząć się wydzierać.

- Eh, Agato.. - westchnął i pokręcił głową. Kolejna rzecz, która jest nie fair; on może więcej. - Za często już się to zdarza. Chyba będę zmuszony pójść do pana Fernana.. Nie uważasz?

Widziałam w jego oczach ten złośliwy błysk. Ugh, gdyby to nie był mój nauczyciel.. Ale jest. I "szacunek musi być".

- Uważam, że oczywiście mógłby pan i powinien, ale cóż pan beze mnie zrobi w te, jakże ważne, zmagania szkół.. Och, tak mi przykro, że mnie tam nie będzie - pokręciłam głową udając smutek. - Tak długo i gorliwie się przygotowywałam..

Z satysfakcją patrzyłam jak wyraz twarzy Mosesa zmienił się w wściekły. Poczerwieniał i zacisnął szczękę. Wiedziałam, że trafiłam w sedno. Wziął dwa głębokie wdechy po czym wymamrotał pod nosem ciche "Siadaj i się nie spóźniaj" i wrócił do zeszytu.

Uśmiechnęłam się radośnie i podbiegłam do chłopaków. Remy i Lukas siedzieli w kącie sali, coś szeptali i się śmiali. Rzuciłam się na Lukasa.

- Ukrywacie coś przede mną? - oskarżyłam ich na "dzień dobry".

- Taa, oczywiście - Remy wywrócił oczami.

- Właściwie to.. - podniosłam brwi na słowa Lukasa. - Remuś coś ukrywa!

- Nie prawda!

- Remy, nam możesz powiedzieć.. - zaśmiałam się i przeszłam na kolana naburmuszonego chłopaka. Zmarszczył śmiesznie twarz i pokręcił głową. - Będzie ci lżej.. - Dalej nic, więc westchnęłam. - Odstąpię ci deser? -  Uniosłam brwi. Przyglądał mi się, ale w końcu niemal niezauważalnie skinął głową lekko rozbawiony.

- Ale nie teraz.

Zakończywszy temat ukrywania przeszliśmy do dalszych. Przerwał nam, oczywiście bo jakże by inaczej, pan Moses.

- Nie przeszkadzam wam? - miałam ochotę powiedzieć, że tak, ale się powstrzymałam.

- Nie, skądże - odpowiedział Remy pośpiesznie patrząc na mnie znacząco. Tylko wywróciłam oczami.

- Pannie Agacie raczej tak. Może więc wykaże się panna umiejętnościami i wiedzą przed wszystkimi.

- Nie, dziękuję. Zostawię to dla pana - wzruszyłam ramionami.

- To nie było pytanie - wysyczał.

Niechętnie wstałam i skierowałam się do stanowiska na środku sali. Nie wiedząc co dalej robić spojrzałam na Mosesa. Uśmiechał się złośliwie, ale udał uprzejmość i kiwnął zachęcająco głową. Zaczęłam mieszać jakieś rzeczy z próbówek. Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że wiedziałam co robiłam, ale tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia.

Gdy skończyłam przelałam to do próbówki i posprzątałam stanowisko. Moses wziął moje dzieło i powąchał. Ferod, kujon i lizus, po prostu MUSIAŁ się odezwać.

- Nie przetestuje pan tego?

- Tak właśnie zrobię - odpowiedział z uśmieszkiem.

Starałam się nie okazywać uczuć, choć najchętniej rozszarpałabym tego gnojka. Profesor podszedł do klatki z motylami i wyciągnął jednego. Kropnął płynem na zwierzę. Przez chwilę nic się działo, ale po chwili motyl zmienił kolor.

Błagałam w myślach, żeby to był koniec.

Moses wyglądał na zawiedzionego i już chciał coś powiedzie, ale nagle motyl zatrzepotał skrzydłami jakby próbował się wznieść w powietrze, ale zaraz upadł na rękę mężczyzny. Po prostu zdechł. Zaczęły się szepty w całej klasie. Znowu przewróciłam oczami i przerzuciłam ciężar ciała na jedną nogę. Założyłam ręce na piersi i obserwowałam mężczyznę.

Teraz był zszokowany, ale też lekko zadowolony. Palant.

Popatrzył na mnie znacząco.

Wiedziałam co to oznacza.

Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Odwróciłam się jeszcze i zadałam pytanie.

- Idzie pan?

~~~

FIND a HOMEWhere stories live. Discover now