30.

3K 161 4
                                    

Nie wiem, czy po słowach Jamesa odczuwam ulgę czy smutek... Kiedy odłączają mnie od kroplówki, uświadamiam sobie, że nie wiem, gdzie jesteśmy. Z pewnością nie jest to Kwatera. Wychodzę z budynku i rozglądam się po małym ogródku. Wszędzie znajdują się wilkołaki: na ławce, przy fontannie, na trawie, obok drzewa. Nie rozpoznaję żadnej twarzy. Wiem, że wszyscy się we mnie wpatrują. Nagle wstają i zaczynają klaskać. Ktoś pogwizduje. Czuję się dziwnie. Obok mnie pojawia się Carter.
- Tak się cieszę, że cię widzę - mówi, przytulając mnie.
- Mówiłem, żebyś ją... - odzywa się Christian, idący za nim, ale milknie na mój widok. Jego szmaragdowe oczy prześwietlają mnie na wylot.
- Cześć, Rachel - rzuca. Czekam aż do mnie podejdzie, ale on tylko nieśmiało się uśmiecha. Natomiast ja ciągle jestem uwięziona w objęciach mojego chłopaka... Taa, chłopaka. Te słowo dźwięczy mi w głowie. Wkrótce wyzwalam się z jego ramion. Carter ogląda mnie z każdej strony i oznajmia:
- Żadnych siniaków... Christian, czy to nie podejrzane?
- Myślę, że to po prostu szczęście - odpowiada i uśmiecha sie do mnie, mrugając okiem. To chyba Carterowi się nie podoba, jego mina rzędnie.
- Więc... Co chcesz dzisiaj porobić, Piękna? - pyta Carter, całując mnie w policzek.
- Wrócić do domu - odpowiadam. Widzę w jego oczach tańczące iskierki.
- To chyba nie... - zaczyna Christian.
- Dobra, jedźmy - przerywa mu brat.
Uśmiecham się, całuję go w policzek i rzucam:
- Skoczę tylko do toalety.

***
Toaletę odnajduję na piętrze. Jest mała kolejka. Czekam więc cierpliwie na swoją kolej. Po jakiś 10 minutach wchodzę do pomieszczenia. Jest dosyć przestrzenne. Są tam trzy kabiny, trzy umywalki i duże lustro. Po załatwieniu potrzeby, idę umyć ręce.
- Ślicznie wyglądasz w tej sukience - prawie podskakuję, gdy dociera do mnie głos Christiana. Opiera się o framugę drzwi. Przekręca zamek w drzwiach, jednocześnie uniemożliwiając mi jakąkolwiek ucieczkę. Jakby wiedział o czym myślę, bo mówi:
- Chyba nie chcesz mi uciec, co?
Nie, wcale - myślę i rozglądam się w poszukiwaniu innego wyjścia.
- Daj spokój, Rachel. Co się dzieje? - pyta, podchodząc bliżej. Cofam się, aż wpadam na ścianę. Chłopak nachyla się. Jego ciepły oddech delikatnie łaskocze mój policzek. Odwracam głowę w prawo i mówię:
- Carter wie.
Kątem oka widzę, że Christian nie wie, o czym mówię.
- Carter wie, że my... - powtarzam, ale chłopak zajęty jest smakowaniem każdego centymetra mojego policzka.
W końcu wybucham:
- Cholera, Christian. Przestań - przestaje, więc kontynuuję - Twój brat się wkurzył, bardzo. Musimy z tym skończyć.
- Boisz się go? - pyta po chwili.
- Nie. Raczej tego, co na to powie twoja n a r z e c z o n a - odpowiadam, a uśmiech znika mu z twarzy.
Cofa się o trzy kroki. Ściąga brwi, a między nimi pojawia się mała zmarszczka.
- Carter ci powiedział? - pyta. A jednak to prawda. W głębi serca liczyłam na to, że zaprzeczy.
- Żenisz się... - te dwa słowa nie mogą przejść mi przez gardło. Patrzę mu w oczy i widzę w nich ból, a zarazem odzwierciedlenie swoich oczu. Wpatruje się teraz w podłogę.
- Po tym wszystkim ty naprawdę się żenisz! - podnoszę głos, w głowie huczy mi tylko jedno słowo: ślub.
- Za trzy miesiące - dodaje, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. I nagle coś sobie uświadamiam: ta dziewczyna, która znalazła mnie w Kwaterze, to była o n a . Emily. Jego narzeczona. Czuję, że jest mi gorąco. Muszę jak najszybciej wydostać się na świeże powietrze. Mijam go i kieruję się do drzwi.
- Rachel - jego głos przepełniony jest takim bólem, że przez jedną sekundę chcę mu wybaczyć. Buduję wokół siebie mur. Sięgam do klamki i rzucam mu na koniec:
- Do zobaczenia na ślubie.
W moim głosie nie ma już żadnych emocji. Jest tylko zimno i obojętność. Zatrzaskuję za sobą drzwi i mimo zdziwionych spojrzeń ludzi, którzy czekają w kolejce, przeciskam się do wyjścia. Zostawiam za sobą zamknięty rozdział.


Przemieniona DziewczynaWhere stories live. Discover now