3.

8.9K 432 3
                                    

Budzik mojego telefonu jest chyba najgorszą ze wszystkich rzeczy na świecie.
- Już wstaję - rzucam do niego i na oślep staram się go wyłączyć.
Powoli siadam na moim ogromniastym łóżku i rozglądam się dookoła. Nie mogę się nadziwić. To miejsce jakby było z innej bajki. Czarne szafki i komoda, kremowe ściany, wielkie łóżko i biała kanapa. Nie wspominając o dużym oknie, z którego widać wschody słońca i dom sąsiada.
Spoglądam na telefon leżący na szafce nocnej. W tym samym momencie zaczyna dzwonić. Niechętnie sięgam po niego i patrzę na wyświetlacz. Tori
Nie...
- Halo? - rzucam do telefonu.
- Cześć, laska. Wiem, że masz dzisiaj wolne, ale czy mogłabyś pomóc swojej ukochanej koleżance z pracy? Błagam, mam dzisiaj randkę z wspaniałym Johnym.
Przewracam oczami i po chwili się zgadzam. A co lepszego mam do roboty?
Zabieram jeansy z dziurami oraz czarny top z krótkim rękawem i idę do łazienki.

***
Godzinę później parkuję pod barem. Zabieram torbę i podchodzę do drzwi wejściowych. Wchodzę do środka i momentalnie się załamuję. Całe miejsce wypełnione jest ludźmi.
- Strasznie tu głośno - mamroczę pod nosem.
- Rachel, nasza ulubiona barmanka - słyszę.
- Chodź do nas! - krzyczy jakiś chłopak i macha zachęcająco.
- Szykujcie napiwki, panowie - odpowiadam. Podchodzę do lady i mówię do Tori:
- Ale mnie wrobiłaś, kochana.
Na co ta się śmieje, żegna się i wychodzi.
Sprawdzam kasę, po czym przyjmuję zamówienia od osób siedzących przy barku. Część realizuję od ręki, a resztę zanoszę do kuchni. Po chwili wracam na miejsce i napełniam sobie szklankę wodą.
- Wódkę z colą - prosi młody mężczyzna, zatrzymując się przede mną.
Sięgam po dużą szklankę i napełniam ją substancjami. Podaję mu ją. O dziwo, chłopak zajmuje miejsce przy barku. Odbieram zamówienia z kuchni i je roznoszę.
- Straszny tu dziś ruch - odzywa się gość siedzący przy ladzie.
- Jak to w każdą sobotę. Szczególnie wieczorami - mówię.
Podnoszę wzrok na chłopaka. Spogląda mi w oczy tak, jakby rzucał wyzwanie. Nic nie rozumiem... Gość jest przystojny, nawet bardzo. Ma wyraźne rysy szczęki, krótki zarost na twarzy, pełne usta, piękne, brązowe włosy, ale... Do tego nie pasują oczy. Są jakby granatowe. Nie błękitne, ani niebieskie. Granatowe.
Z zamyślenia wyrywa mnie jego głos:
- Dlaczego nikt ci nie pomaga?
Przez chwilę jestem jeszcze nieobecna.
- Hmm... Pracuje tutaj jakieś pięć osób: dwóch kucharzy, mój szef i dwie barmanki. Pan Grell często nam pomaga, ale ostatnio jest zbyt zajęty.
- Nie zatrudnicie kogoś?
- A co jesteś chętny do pracy?
Chłopak zaczyna się śmiać.
- Nie, oczywiście, że nie. Pracuję na drugim końcu miasta.
- To co tutaj cię przwiało?
- Hmm... Chyba okolica. Tak wiele rzeczy można tu zobaczyć.
Biorę łyka wody, a rozmówcy dolewam do pełna.
- Kochana, 20 razy tequila - mówi do mnie klient.
- Trochę dużo - rzucam.
- Jak dla mnie wystarczy - odpowiada.
Otwieram buzię, by coś dodać, gdy ten nagle podnosi głos:
- Bądź tak miła skarbie i zrób to, o co proszę!
Robię krok w tył zdezorientowana.
- Trochę grzeczniej, kolego - proponuje mój były rozmówca.
- Nie będziesz mi mówił...
- Oj chyba będę. Myślę, że musisz już iść.
Chwilę później już ich nie ma.

Przemieniona DziewczynaWhere stories live. Discover now