GaLe 2/4

29 3 1
                                    

W końcu wieża miała być otoczna magmą? I tak w rzeczywistości było, choć czy nie zastnawiało was z kąt księżniczka brała jedzenie ? Musiał przecież coś jeść. Więc rasumując: niebieskowłosa została zamknięta w wieży, wokół której znajdował sie ogród,otoczony fosą z magmy.  I właśnie w tym ogrodzie, a dokładnie NA tym ogrodzie, leżał nieprzytomny gad. Księżniczka przystanęła w odległości 3 m , a jej twarz owiał ciepły oddech istoty. Serce niewiasty z niewiadomego powodu zabiło mocniej, a jej umysł całkowicie zapomniał o nienawiści żywionej do świata i ojca. Drgnęła nieznacznie, słysząc jęk smoka oraz widząc ciepienie wypisane na jego obliczu. Przyniosła z wieży niezbędne rzeczy i zajęła się leczeniem nieznajomego. Ten niewielki, dobry uczynek przesądził o losach naszej bohaterki.
Dni mijały, a brązowooka codziennie spędzała na leczeniu smoka kilka godzin dziennie. Wcale jej się nie dziwie. W końcu gad był pierwszą żywą istotą jaką widziała od 3 lat, które spędziła w wieży.
Każdego dnia opowiadała nieprzytomnej istocie jak spędziła poprzedni dzień. Wierzyła uparcie, że smok ją słyszy.
Minęły właśnie dwa tygodnie od kąt spadł na jej ogródek. Niebieskowłosa siedziała na soczyście zielonej trawie i głaskała delikatnie  głowę smoka. Właśnie skończyła opowiadać Mu jedną z historii swojego smutnego dzieciństwa i rozkoszowała się błogą ciszą.
Niespodziewanie usłyszał ciche warknięcie. Z nadzieją w oczach spojrzała na smoka, który o dziwo już oprzytomniał i wpatrywała się w nią czerwonymi tęczówkami. Słyszała w uszach swe serce, bijące niczym tysiącletni dzwon. Czuła jak twarz przybiera kolor buraka oraz widziała, jak drżą jej dłonie. Nie rozumiała co się z nią dzieje.
"-Boisz się?" usłysza w myślach męski baryton do cna przesiąknięty ironią. Ciarki przeszły jej po plecach. Smok zgrabym ruchem podniósł się i powli zaczą zbliżać się do dziewczyny. Wyglądał jak polujący drapieżnik, a w Jego oczach widać było chęć mordu. Księżniczka stała w miejscu i patrzyła na poczynania istoty.  Gdy łep gada znalezł się tuż nad twarzą niewiasty, ta niespodziewanie wyciągnęła dłoń i dotknęła jego policzka. Szok oraz niedowierzanie malował sie w oczach smoka. Dlaczego to zrobiła? Tego nie wiem nawet ja, ale ten niewielki dotyk mówił więcej niż tysiąc słów.
-Nie boję się. -odparła, uśmiechając się pierwszy raz od wielu lat.
Po czym wtuliła się w szyje smoka. Wiedziała, że było to niebezpieczne, lecz mimo to wtuliła się w ciepłe ciało stwora. Niewielkie, metalowe łuski raniły jej przedramiona i dłonie, a ona trwała w tej pozycji dalej.  Nagle smok zamachnął się łapą , która z ogromną siłą uderzyła w księżniczke.  Przygwożdżona do ziemi olbrzymi szponami, nie mogła się poruszyć. Czuła ból w czałym ciele i łzy cieknące jej po policzkach.
"-A POWINNAŚ!"- usłyszała wrzask, który dodał jej tylko cierpienia. Skuliła się, oddychając z trudem. Wiedziała, że rany, które zadał jej smok są śmiertelne. Miała złamane żebro, prawdopodobnie wstrząs mózgu oraz krwotok wewnętrzny spowodowany uderzeniem.
Resztkami sił spojrzał w czerwone oczy swojego zabójcy i uśmiechnęła się poraz drugi tamtego dnia.
- Dziękuje losowi , za  cię  tu sprowadził oraz przeznaczeniu, które pozwoliło mi zakochać się w tobie.  Przepraszam, za wszystkie problemy jakie ci wyrządziałam. Chociaż o tyle dobrze, że udało mi się w pełni cię uleczyć. Przynajmniej umrę z myślą, że pozostawiłam ten świat lepszym niż go zastałam... - szepnęła, następnie straciła przytomność.
Czarne chmury zebrały się nad Kryształową Wierzą. Zawiał porywisty wiatr, a chwile poźniej spadł deszcz. Padał równomiernie, wręcz nienaturalnie, a wokół panowała kompletna cisza. Stalowy smok zszokowany słowami dziewczyny, nie mógł przestać patrzeć na jej bladą twarz. Swoim doskonałym słuchem słyszał każde, nierówne uderzenie serca księżniczki.
Bum.
Zastanawiał się nad znaczeniem jej słów. Ona była w nim zakochana? Przecież nie znała nawet jego imienia?! Nie wiedziała skąd jest i kim jest?! Nie da się zakochać w kimś kogo się nie zna?!
Bum.
Przypomniał sobie jej uśmiech. Tak szczery i beztroski, jakby znali się od lat. Gdy go ujrzał poczuł nieznane mu wcześniej ciepło. Nie był to rodzaj ciepła, jakie czuje się siedząc przy ognisku, bądź ogrzewając się w świetle popołudniowego słońca. To ciepło ogrzewało każdą komórke jego ciała, przyprawiało o dreszcze, dawało... Szczęście?
Bum.
Potrząsnął łbem, odtrącając tą myśl.
Teraz przypomniał sobie, że wspominała coś o tym, że go uleczyła. Przecież nie był ranny. Choć w sumie, jak się teraz zastanowił, to nie do końca wiedział, gdzie się znajduje. Próbował przypomnieć sobie co robił zanim się zasnął. Nagły przebłysk wspomnień i już wiedział.
Bum.
Ludzie z pobliskiego kraju, prawie go zabili. Rzucali w niego kamieniami, strzelali płonącymi strzałami, nawet próbowali oblać go smołom. Ledwo żywy próbował lecieć dalej, lecz nie zauważył Kryształowej  Wieży i uderzył w nią. Pamięta ciemność, sny i  czyji głos. 
Bum.
Szok. Niedowierzanie. Zrozumiał. TO BYŁ JEJ GŁOS. A sny, które pamięta to odzwierciedlenie tego, co mu opowiadała.
Bum.
Poczuł  wstyd. Czyli wszystko co powiedziała, było prawdą. Uratowała mu życie,  on ją tak portaktował. Ale przecież jeszcze nie jest za późno.
Bum.
Najdelikatniej jak porafił uwolił księżniczke z uścisku swoich szponów, następnie cofną się pół kroku. Zawiał wiatr, coś pstryknęło, a w miejscu, w którym przed chwilą znajdował smok, stał mężczyzna. Miał długie, nadstroszone, kruczoczarne włosy, mnóstwo stalowych kolczyków w każdej części ciała oraz przenikliwe czerwone oczy. Smok w ludzkiej postaci  wziął niewiaste delikatnie w ramiona.
Bum.
Obejrzał dokładnie wszystkie jej rany. Było źle. Wiedział o tym, mimo to postanowił walczyć. Ugryzł się w palec, aż do krwi, następnie zaczął rysować nią runy na skórze dziewczyny. Gdy skończył jeszcze raz, przeanalizował całość. Nie mógł popełnić błędu, bo magia, której chciał użyć zabiłaby ich oboje.
Bum.
-Oddaje ci moją energie -szepnął w starożytnym języku , poczym delikatnie, jakby paradoksalnie bał się zrobić jej krzywde., pocałował ją w usta.
Jej ciało zaświeciło się blaskiem tak olbrzymim, że aż nie dało się na nią patrzeć. Zawiał straszliwy podmuch wiatru , który rozwiał chumury burzowe. Deszcz przestał padać, a światło zachodzącego słońca oświetliło twarz księżniczki.
...
Cisza. Jej serce przestało bić. Oczy smoka rozszeżyły się w przerażeniu.
-NIE! NIE WAŻ MI SIĘ TU UMIERAĆ!!! PRZECIEŻ, NIE MASZ JUŻ ŻADNEJ RANY!!! NAWET ZADRAPANIA! - wykrzyczał i zaczął ją reanimować w ludzki sposób. Powożył ręce na jej klatce piersiowej i uciskał ją rytmicznie, poczym wdumuchiwał powietrze do jej płuc.
30 ucisków, dwa wdechy,
30 ucisków, dwa wdechy,
30 ucisków, dwa wdechy...
30 ucisków, dwa wdechy,
30 ucisków, dwa wdechy,
30 ucisków, dwa wdechy...
30 ucisków, dwa wdechy,
30 ucisków, dwa wdechy,
30 ucisków, dwa wdechy...
bum...
Usłyszał ciche drżenie jej serca. Natychmiastowo zaprzestał wykonywania RKO i przyłożył policzek do jej ust.
- Oddychasz... Ty naprawdę oddychasz.  - szepnął i szczęśliwy wziął księżniczke na ręce. W tamtym momencie obiecał sobie spłaci dług jaki zaciągnął u tej wspaniałej dziewczyny.

Ciche Drżenie Serca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz