Lady Noir 2/3

27 1 0
                                    

Zamknęłam oczy ze stachu, a ostatnie co zobaczyłam, to widok ściąganego pierścienia.
***(gwiazdki oznaczają zmiane narratora)
Zmieniła się, a ja nie mogłem wyjść z szoku. Codziennie ją spotykałem, żyła koło mnie. Chodziliśmy do jednej klasy. Przyjaźniliśmy się od roku. Ja mogłem być tak ślepy? Jak mogłem tego nie zauważyć?
Marinette siedziała przed mną na trawie z zamkniętymi oczami, a dłonie trzesły jej się ze zdenerwowania. Była przestraszona, choć nawet nie wiedziała kim jestem.
-Czego się boisz, Marinette? - spytałem, siadając koło niej. Zadrżała, słysząc swoje imię. Ręce kruczowo zaciskała na oczach, jakby bała się poznać prawdę. Dotknąłem jej dłoni i delikatnie je zdjąłem. Powieki miała zamknięte. Przybliżyłem się do niej.
- Otwórz oczy, Księżniczko.- powiedziałem, a nasze twarze dzieliły centymetry.
Marinette i Biedronka to jedna osoba, a ja ślepy, tego nie zauważyłem.
Otworzyła oczy, w których zobaczyłem szok.
Chyba nie spodziewała się , że to będę ja. Widziałem wiele uczuć malujących się na jej twarzy. Niedowierzanie, zdziwienie, ale także radość. Czytałem z niej jak z otwartej księgi.
Co chwile otwierała i zamykała usta, jakby nie wiedziała co powiedzieć. Wyglądało to dość niecodziennie. Uśmiechnęłem się w jej stronę. Nagle zrobiła się cała czerwona i od skoczyła ode mnie.
- Ja ten, nooo... ten.. Nie wiem... Kurde...- spróbowała skleić zdanie. Zaśmiałem się pod nosem. Urocze.
- Wiem, że jesteś zdziwiona. Witaj w klubie. - puściłem jej oczko. - Nigdy nie podejrzewał bym cię , o bycie Biedronką.
Spojrzała na mnie, a smutek aż od niej bił.
- Ej... Marinette. Zrobiłem coś nie tak? - spytałem i dotknąłem jej ramienia. Odetchnęła moją rękę. Poczułem się... zraniony. Wstała i bez słowa pobiegła w stronę miasta. Twarz zasłoniła rękoma, ale wiedziałem, że nie chce bym widział jej łzy. Jedyne co potrafiłem w tamtej chwili to patrzeć, jak odchodzi.
Czułem się dziwnie pusty, jakby część mnie właśnie umarła.
Moje Księżniczka odeszła, a intuicja podpowiadała mi, że prędko nie wróci.
Siedziałem załamany, nie wiedząc co zrobić. Ona mnie nienawidzi. Dlaczego?
Chwila zawachania, a potem poczułem nagłe ukłucie niesprawiedliwości. Dlaczego nie jest tak samo szczęśliwa jak ja?!
Odpowiedź pojawiła się, jakby z nikąd, a złośliwy uśmiech pojawił się na moich ustach. Już wiedziałem, co zrobię.
***
Biegłam przed siebie. Nie wiem dlaczego. Przecież tam stał chłopak mojego życia! Kochał mnie, a ja jego!!! To wszystko jest bez sensu...
-Boisz się Mari... Boisz się odrzucenia. - usłyszałam głos Tikki. Zaczęłam zwalniać, aż zatrzymałam się kompletnie. Mała kwami patrzyła się na mnie swoim niebieskim oczami. Wiedziałam, że mówi prawdę, ale nie mogła tego przyjąć do siebie.
***
Marinette wróciła do domu i bez słowa zamknęła się w swoim pokoju.
Gdy już miała położyć się na łóżku, omało nie zemdlała. Chciała zapomieć o Adrienie i Czarnym Kocie, ale jak miała to zrobić w pokoju pełnym jego zdjęć?! Wstała i sprawnie ściągnęła wszystkie forografie. Zmieniła tapete na komputerze. Gdy już miała wykasować jego numer telefonu, zawachała się. "Co ja właściwie robię?" myślała, a Tikki patrzyła na przyjaciółkę z niepokojem.
Duping- Chang stała nieruchomo dłuższą chwile.
Nagle, panująca w okół ciszę, przerwał straszliwy huk. Ziemia zatrzęsła się pod nogami superbohaterki, która z przerażeniem patrzyła przez okno. Niebo zakryły czarne chmury ,a pioruny błyszczały groźnie." Przecież przed chwilą świeciło słońce."- pomyślała czarnowłosa. Zrozumiała co się dzieje. Kolejna zła Akuma się przebudziła.
-Tikki kropkuj... -szepnęła bez wyrazu, a chwilę poźniej stała już w stroju Biedronki.
Wyszła na dach i, za pomocą yo-yo, ruszyła w stronę epicentrum czarnych chmur.
Twarz miała poważną. Oczy straciły blask, a serce pękało z nadmiaru niepewności. Miała złe przeczucia.
Dotarła na miejsce, a ludzie, szczęśliwi, skandowali jej przydomek. "Skąd tu tyle ludzi?" Przyglądała się tłumą paryżan, zebranych w okół Luwru.
Przecisnęła się miedzy ludźmi, a to co ujrzała, odebrało jej oddech.
-Nareście przybyłaś, Księżniczko.
Usłyszała głos, który poznałaby prawdopodobnie nawet na końcu świata. Wiatr rozwiał jej włosy, a czas jakby się zatrzymał. Gdyby nie głośne bicie serca, Marinette nie wiedziałaby , że w ogóle żyje. Nie wierzyła w to, co widzi.
Stał tam. Na samym czupku Luwru, opierając się tylko w sobie podobny sposób. "To nie może być ON!!!" krzyczała w myślach superbohaterka, nie mogąc oderwać wzroku od białego kostiumu chłopaka. "Co mu się stało!!!"
-Czarny Ko...
-Masz nieaktualne informacje, Słońce. -przerwał jej w połowie zdania, a na jego twarzy pojawił się mroczny uśmiech.
-JESTEM BIAŁYM KOTEM!!! -dodał krzykiem.
W okół nastała cisza, a pioruny dodawały tylko grozy zaistniałej sytuacji.
-Czarny Kot był PECHOWCEM, NIEUDACZNIKIE, kochana. Nie zasługiwał na ciebie !!! Ale teraz... Sytuacja się odwróciła... - powiedział i zgrabnym ruche zeskoczył tuż przed Biedronką. Patrząc jej w oczy, powiedział:
-Przyniose nam szczęście, Księżniczko. Wszystko się ułoży, jeśli.... -dotknął jej policzka, a ona nie mogła nic powiedzieć. To nie był już jej Adrien o przepięknych zielonych oczach. Przed nią stał Biały Kot, którego czerwone, niczym krew, oczy, patrzyły na nią z szaleństwem. - Oddasz mi swoje Miraculum. Czarnowłosa dotknęła ręki chłopaka. Chwyciła ją i odepchnęła od swojej twarzy, a szok pojawił się na twarzy młodego superbohatera.
Spojrzała mu stanowczo w oczy , a determinacja była, aż wyczuwalna w powietrzu.
-Nigdy. -szepnęła, następnie zrobiła salto w tył i zwiększyła odległość między nimi.
"Pomogę Ci wrócić, Adrien... Tylko zaczekaj jeszcze chwile."
Rozwinęła swoje yo-yo. Nigdy nie pomyślałaby , że bedzie musiała z nim walczyć. Była pewna, że zawsze będzie koło niej. Teraz, gdy go straciła, czuła ból.
Tak bardzo chciała mu pomóc, ale jednocześnie nie zrobić mu krzywdy.
Stali na przeciwko siebie, mieżąc się zaciekle wzrokiem. Każdy z nich chciał wygrać. Oboje mieli swoje powody. Zwycięzca będzie tylko jeden.
~~~
Dziękuję za przeczytanie.

Ciche Drżenie Serca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz