Rozdział I

291 30 33
                                    

*punkt widzenia Jungkooka*

- Znalazłem dla Ciebie współpracownika. - powiedział mężczyzna, idąc razem ze mną w stronę mojego biura.

- A jest chociaż przystojny? - spytałem zaciekawiony.

- Aish, Ty tylko o jednym... - rzucił rudowłosy drapiąc się po karku. - Tak, jest przystojny. Poza tym, to mój kuzyn.

- Jeśli to pana kuzyn, panie Park, to faktycznie musi wyglądać jak bóstwo. - rozmarzyłem się.

- Nie podlizuj się. - prychnął, klepiąc mnie po ramieniu. - Posprzątaj trochę w gabinecie, Twój nowy towarzysz też potrzebuje miejsca do pracy. Miłego dnia, Jeon. - uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę.

Wszedłem do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Podszedłem do biurka i postawiłem na nim neseser. Rozejrzałem się dookoła. Moje biuro było całkiem spore. Stało tam jedno biurko, jedno krzesło, dwie szafki i kanapa. Stwierdziłem, że zanim zabiorę się za jakiekolwiek zlecenie, zrobię malutkie przemeblowanie. Po niemal godzinnym przesuwaniu mebli (nie mogłem się zdecydować, co, gdzie i jak) spojrzałem usatysfakcjonowany na swoje dzieło. Wszedłem do małej łazienki (w niektórych biurach były prywatne toalety, a ja miałem zaszczyt pracować właśnie w takim) i umyłem ręce. Wreszcie mogłem zabrać się do pracy.

Około godziny 17 skończyłem swoje zadania na ten dzień. Rozejrzałem się jeszcze raz po pomieszczeniu i zacząłem zastanawiać się nad pewną sprawą. Postanowiłem skonsultować to z szefem. Pospiesznie więc wyszedłem z gabinetu, zamknąłem drzwi na kluczyk i rozpocząłem spacer do biura Jimina.

Byłem już niedaleko, gdy usłyszałem rozmowę dwóch mężczyzn. Zajrzałem do środka przez uchylone drzwi. Nie żebym podglądał, czy coś! Byłem po prostu ciekawy.

*punkt widzenia Hoseoka*

- Hyung, proszę... - westchnął błagalnie Jimin. - Wiesz przecież, jak wygląda u nich sytuacja...

- Zgadzam się, nie musisz mnie przekonywać. - powiedziałem, uśmiechając się do rudzielca. - Lubię go i naprawdę to żaden problem. Zdaje mi się, że on też mnie polubił, więc będzie mu u nas dobrze.

- Naprawdę? - spytał niedowierzając. - Jesteś wspaniały! - rzucił mi się na szyję. - Odbierzesz go za dwie godziny z lotniska?

- Oczywiście. Napiszę do niego, by przekazać, że przyjadę. - przytuliłem go do siebie. - Do zobaczenia później w domu, Jiminnie. - pocałowałem go i skierowałem się do wyjścia.

*punkt widzenia Jungkooka*

Odskoczyłem od drzwi, udając, że wcale nie podglądałem (bo tego nie robiłem!) Moje policzki od razu zrobiły się czerwone, gdy partner mojego szefa wyszedł z pomieszczenia.

- Dzień dobry, panie Jung. - ukłoniłem się starszemu.

- Cześć, Jungkookie. - zaśmiał się i poczochrał moje włosy. - Już możesz wchodzić. - skinął głową w stronę drzwi.

Podziękowałem i zapukałem. Po usłyszeniu donośnego "proszę" wszedłem do środka. Pan Park siedział za biurkiem i przekładał jakieś papiery. W sumie nadal zastanawiam się, dlaczego mówię do niego per "pan", skoro jesteśmy praktycznie w tym samym wieku, a on sam zwraca się do mnie po imieniu. Chyba po prostu jestem kulturalny (chyba na pewno!) i chcę mu okazać trochę szacunku.

- Coś się stało? - spytał, wstając.

- Chciałem tylko spytać, czy do mojego gabinetu będzie wstawiane jakieś nowe biurko, dla tego... tego pańskiego... kuzyna? - spojrzałem na niego lekko zmieszany. - Bo jeszcze nikt nic nie przyniósł, a zrobiłem miejsce. Chyba, że ja mam...

- Nie trudź się tym! - przerwał mi, stając przede mną. - Dziękuję, że wygospodarowałeś dla niego trochę przestrzeni. - obdarzył mnie szczerym uśmiechem i spojrzał na zegarek. - Z tego co się orientuję to skończyłeś pracę na dziś, możesz wracać do domu.

Kulturalnie podziękowałem i ruszyłem w stronę wyjścia.

- Jeon. - zatrzymał mnie, mówiąc twardo. - Jeżeli go skrzywdzisz, to nie masz pracy. Ani życia. - spojrzał mi prosto w oczy.

Przełknąłem głośno ślinę, uciekając wzrokiem na boki. Zawsze sądziłem, że jego spojrzenie mogłoby się równać z tym należącym do bazyliszka, dlatego tak strasznie się bałem (nie chciałem zostać zamieniony w kamień, czy coś).

- Ma się rozumieć. - rzuciłem, chwytając za klamkę.

Po jakichś 15 minutach wyszedłem z budynku, kierując się do najbliższej knajpki, by zjeść jakąś pseudo-obiado-kolację. Musiałem chwilę poczekać przy wejściu, ze względu na to, że jakiś dziadeczek o kulach przemieszczał się straaaasznie powoli. Zirytował mnie lekko, ale jakoś to wytrzymałem. Gdy szedłem, by zamówić jakieś danie, drogę zajechał mi niby-przypadkowo dzieciak na wózku inwalidzkim. Warknąłem na niego i szybko go wyminąłem. Zjadłem posiłek jak najszybciej, zapłaciłem i poszedłem do domu. Na szczęście nie miałem daleko. Byłem bardzo poddenerwowany. Ci cholerni, chorzy ludzie. Sprawiają same problemy. Plączą się pod nogami i przeszkadzają normalnym ludziom w funkcjonowaniu. Nigdy nie chciałbym być w jakiejś bliższej relacji z kimś ułomnym. To musiałaby być prawdziwa kara od losu.

Wziąłem gorący prysznic, chcąc zmyć z siebie złe emocje i jakoś się uspokoić. Włączyłem jakiś mało interesujący program w telewizji i po niecałej godzinie zasnąłem na kanapie. Obudziłem się około 8 i z lekkim bólem karku postanowiłem ogarnąć się do pracy. Ogoliłem się, umyłem zęby, ubrałem jedną z moich ulubionych koszul i ukochany granatowy krawat (chciałem jakoś zaimponować temu nowemu). Na miejsce dotarłem przed godziną 10, idealnie. Nie mam pojęcia, czy byłem bardziej zestresowany czy podniecony. Wiedziałem, że jeśli pan Park nazywał kogoś przystojnym, to ten ktoś taki musiał być (w końcu mnie również tak nazwał, więc musiał mieć stuprocentową rację!). Wjechałem windą na 17 piętro budynku i ruszyłem w stronę swojego miejsca pracy. Na korytarzu witałem się z każdym, miałem wyjątkowo dobry humor. Wszedłem do pomieszczenia i od razu ujrzałem nieco dziwne biurko (chociaż ludzie mają różne gusta, nie?) Standardowo odłożyłem swoją teczkę na moim i zanim zdążyłem się odwrócić, usłyszałem dźwięk otwierania drzwi. Wykonałem szybki obrót o 180 stopni, o mało się nie przewracając (nowy kolego, obyś był tego wart). Ujrzałem Jimina i mojego... współpracownika?

- Cześć, nazywam się Taehyung! - przywitał się radośnie blondyn. - Od dziś będziemy razem pracować!

A ja... Mnie po prostu zamurowało. Bo tego co zobaczyłem... Tego się ani trochę nie spodziewałem...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Co takiego zobaczył Jungkook, że aż go sparaliżowało?

Oto przed Wami mój nowy rozdziałowiec ^^
Spodobały mi się rozdziałowce, a że miałam pomysł to postanowiłam zacząć kolejnego.
Od razu informuję, że nie mam pojęcia kiedy pojawi się kolejna część, najpierw chcę zobaczyć czy w ogóle przyjmiecie tą serię i czy będzie się podobać.

+prawdopodobnie pojawi się jeszcze jeden rozdziałowiec i będę prowadzić dwa w jednym czasie (o ja szalona!)

Miłego dnia i do zobaczenia w kolejnych! (>'v')>

WspółpracownikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz