18 | Wichry wojny

246 27 7
                                    

Samotny wojownik zadrżał z zimna.

Warta, którą pełnił na granicach obozu Zimowego Szpona, była nużąca i bezcelowa. Ich kryjówka mieściła się daleko na północnym-zachodzie, w miejscu, do którego nikt się nie zapuszczał. Nie miał jednak odwagi powiedzieć tego Sejuani, dlatego posłusznie spędzał swoje godziny w towarzystwie starego drzewa i morza śniegu.

Teraz zimno dawało mu w kość.

Od dłuższej chwili czuł, jak powietrze robi się coraz chłodniejsze, a jego ciałem wstrząsają nienaturalne dreszcze. Miejsce, w którym spędzał wartę, było znacznie oddalone od tego, które mu przypisano. Tłumaczył sobie, że to mogło być powodem i dlatego należy wracać.

Rzucił ostatnie spojrzenie rozległej równinie i górskim szczytom, nim skierował się w stronę obozu. W ostatniej chwili powstrzymał się przed okrzykiem, kiedy zza drzewa wyrósł przed nim starszy mężczyzna w brudnym płaszczu, którego skóra wyglądała, jakby zamarzła.

— Wracaj do swoich, dzikusie — powiedział wartownik, starając się przybrać groźny ton.

Przybysz jednak nie zwracał uwagi na jego słowa. Wyciągnął ku niemu rękę, dookoła której unosiła się błękitna mgiełka, zdająca się pulsować niczym krew.

Jego oczy były niebieskie.

— Cii. Wkrótce będzie po wszystkim.

Po tych słowach pchnął ręką do przodu. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętał żołnierz, było przenikliwe zimno tnące jego serce i łamiący się krzyk, który wydobył się z jego ust.




Sejuani powoli przechadzała się po obozie z Bristalem u swego boku.

Wszyscy członkowie Zimowego Szpona, których widziała, starali się unikać jej wzroku. Choć był to dumny i wojowniczy lud, wszyscy czuli przed nią strach mieszany z respektem. Nikt jednak nie skłonił głowy – taki wydała im rozkaz. Wszyscy byli tu wolnymi ludźmi, ona zaś jednym z nich. Kłaniali się ludzie słabi, którzy nie zasługiwali na wolność.

Zewsząd jej uszu dobiegał szczęk stali i ponaglające okrzyki; przygotowali drugi oddział, który wesprze siły wypadowe w najazdach na Avarosan. Ilekroć jednak słyszała o sukcesach swoich sił oraz o tym, ilu ludzi straciła, czuła konsternację i narastającą złość. Od dłuższego czasu prowadziła wojnę, a mimo to nie wykonała żadnego znaczącego ruchu. Przepychanki, które urządzały sobie z Ashe, były ledwie błahostkami, letnimi mrzonkami.

A teraz nadeszła zima.

Wiedziała, że któraś z nich będzie musiała uczynić pierwszy krok. Obydwie jednak wiedziały, z czym to się wiąże. Bezpośrednia agresja ze strony Sejuani przedstawi ją jako barbarzyńską królową, która niszczy wszystko na swojej drodze. Z kolei atak Ashe oznaczał złamanie ślubów pokoju, którymi tak się szczyciła. Były w martwym punkcie z którego nie potrafiły się wydostać.

Rozległy się głośne, ciężkie kroki i ogromna postać pojawiła się obok przywódczyni. To Volibear, Ryk Gromu, przywódca potężnych północnych niedźwiedzi z plemienia Ursynów, którzy dołączyli do jej armii. Wsparcie tych brutalnych wręcz zwierząt dawało jej element zaskoczenia, którego nie spodziewali się jej przeciwnicy.

 Wsparcie tych brutalnych wręcz zwierząt dawało jej element zaskoczenia, którego nie spodziewali się jej przeciwnicy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Przygotowania nowego oddziału idą zgodnie z planem — powiedział.

Sejuani skinęła głową.

— Dobrze zatem. Samodzielnie wskażę im ich pierwsze cele.

Niedźwiedź skinął głową. Furia Zimy często zastanawiała się, ile jeszcze takich stworzeń zamieszkuje w ukryciu Freljord. Gdyby tylko chcieli dołączyć do jej sprawy, wyzwolenie północy stałoby się jedynie formalnością.

— Zaczekaj, pani!

Przywódczyni Zimowego Szpona odwróciła się, słysząc wołanie w jej stronę. Biegł ku nim wysoki mężczyzna, ubiorem przypominający jednego z wartowników.

— Pani, przynoszę ważne wieści — powiedział, z trudem łapiąc oddech.

— Ile razy mówiłam o tym, by nie tytułować mnie żadną panią? — warknęła na niego Sejuani.

Mężczyzna cofnął się o krok, lekko zdezorientowany.

— Ja... wybacz, jestem tu nowy.

Volibear prychnął.

— To widać.

— No więc? — zniecierpliwiła się Sejuani. — Cóż to za ważne wieści?

— Wrócił jeden z naszych zwiadowców. — Wartownik mówił z niespotykanym przejęciem. — Ashe wyruszyła na północ. Zbiera wszystkie siły na Lodowej Równinie.

Serce Furii Zimy przestało na chwilę bić.

— Wiesz, po co?

— Wygląda na to, że chce wydać ci bitwę. Jej wojsk przybywa z każdym dniem.

Volibear spojrzał na swoją przywódczynię.

— A więc jednak! Wykonała swój ruch, teraz czas na nas.

— Jeśli Ashe zamierza zaatakować...

Sejuani wskoczyła na Bristala, który od razu się ożywił.

— Zbierz wszystkie nasze wojska — zwróciła się do niedźwiedziego generała. — Poinformuj ludzi na południu, żeby zaprzestali ataków. Mają czekać na nas przy Lodowej Równinie. — Jej spojrzenie wyrażało zaciekłość i wolę walki. — Uderzymy na nich pełną siłą.

Volibear skinął głową i zaryczał donośnie. Cały obóz ożył w jednej chwili, słysząc bojowe wezwanie.

Sejuani już chciała odjechać, gdy zwróciła się w stronę wartownika. Jego twarz rozjaśniał szeroki uśmiech, a nieobecne oczy dziwnie błyszczały niebieskim światłem...

— Żołnierzu!

Euforia spełzła z jego lica równie szybko, co wyjątkowy kolor oczu.

— Tak? — spytał.

— Chciałabym wynagrodzić ciebie i zwiadowcę, za przekazanie tych wieści. Czy jest coś, co mogłabym dla ciebie zrobić?

Mężczyzna zaśmiał się.

— Możliwość bycia na Lodowej Równinie w chwili, gdy zmiażdżysz Ashe i jej żałosne siły, będzie wystarczającą nagrodą. A co do niego... — Jego oczy błysnęły niebieskim światłem. — Myślę, że nie będzie potrzebował nagrody.

Po tych słowach skłonił się i ruszył w swoją stronę.

Sejuani zawróciła Bristala w stronę swojego namiotu i popędzili przez szykujący się do wymarszu obóz. Pomyślała, że naprawdę musi być nowy w jej armii. Kiedy już zwyciężą, nauczy go prawdziwej dyscypliny. Teraz jednak nie zawracała sobie tym głowy.

Miała bitwę do rozegrania.

Miała bitwę do rozegrania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Freljord: A League of Legends StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz